Z tymi pytaniami musi się Pan zwrócić do właściwych adresatów.
Ja stawiam te pytania publicznie, licząc na odpowiedź właściwych adresatów.
Panu te pytania wpisałem nie po to, by uzyskać od Pana odpowiedź, ale by uzmysłowić Panu, iż istnieją poszlaki do tego co tu nazwano teoriami spiskowymi (Sergiusz) lub ciężkimi oskarżeniami na które trzeba dowodów (to Pan).
Kim są panowie
Kim są ci “panowie”, którym nie w smak? Proszę konkretnie.
Panowie Igła i Sergiusz, Panie Referencie.
Zdaje mi się to oczywiste samo przez się i silnie wynikające z całego kontekstu.
Język polski rzeczywiście pozwala tu na nadinterpretacje, które nie przyszły mi do głowy. Nie potrzebnie się Pan poczuwa, naprawdę.
Ja, szanowny Panie nigdy i nigdzie nie insynuowałem, że Pan należy do osób zarządzających TXT, czy wpływających na zarząd. Nie wiem czemu mi Pan to przypisuje. O ile wiem — tetrarchat zasugerował poniekąd Grześ, moim zdaniem — kulą w płot. Acz niewątpliwie, pozwolę sobie pociągnąć ten wątek, daje się dostrzec pewną towarzyską więź między Panem, Sergiuszem i Yassą. Co przecież nie ma nic do rzeczy. Ja też mam, jak każdy, swoje sympatie i antypatie.
Niepotrzebnie dopisuje Pan mi treści, których nie wyraziłem. Niepotrzbenie, bo wszak widać, że ja tu walę kawę na ławę.
Uprzejmie proszę: następnym razem, zanim (nawet warunkowo) zasugeruje Pan, iż kłamię, aby się Pan upewnił czy się nie myli. Jestem wrażliwy na takie zarzuty.
Sprawa grup – halberowców
Po raz drugi informuję też Pana, że nie jestem w żadnej grupie i nie prowadzę żadnej zaplanowanej akcji; Pan mnie obraża.
Panie Referencie. Obaiwam się, że znów obraża Pana jedynie pańskie wyobrażenie o sensie moich słów. Do głowy mi nie przyszło, że Pan prowadzi jakąkolwiek zaplanowaną akcję. W jakiejkolwiek grupie. A już napewno, powtórzę to, nie przyszło mi do głowy, że razem z administracją.
A to dobre. :D
Stwierdziłem, że jeśli opisujemy świat TXT poprzez nieformalne grupy, oparte na wzajemnej sympatii i/lub zbliżonych poglądach, i jeśli w takim świecie rysuje się konflikt z grupą A po jednej stronie — to po drugiej pojawia się w naturalny sposób grupa przeciwna, nazwijmy ją nie-A. Pan podkreślił idoewo – towarzyskie podłoże tego konfliktu. Znaczy — strona przeciwna określa się również ideowo – towarzysko, czyż nie? Choćby przez odrzucenie idei i towarzystwa grupy A.
Pan zasugerował, że zgłaszając zastrzeżenia wobec działań administracji, przyłączam się do grupy A, co nie jest dobre. Stąd wnoszę, że według Pana należy być przede wszystkim przeciw grupie A. Odczytałem to jako zachętę do uczestnictwa w grupie przeciwnej. Ja zaś nie mam zamiaru angażować się w żadnej z grup. Bo mi chodzi nie o konflikt jednych z drugimi, a o regulamin jako ewentualne narzędzie.
Ot i tyle.
Owszem, teoretycznie można wyobrazić sobie konflikt grupa A kontra zatomizowana reszta świata. Ale jeśli grupa A opiera się na wątłej wspólnocie podobnych gustów i przekonań, to z łatwością można wyodrębnić inne grupy tego rodzaju. Praktycznie wszędzie.
Ja Panu nie przypisuję, że należy Pan do czegokolwiek.
Jeśli z tych akademickich spekulacji Pan to wyczytał, to ja cofam ten sęk.
Ale odnotowuję, że Pan uważa przypisanie kogoś do takiej czy innej grupy — za obraźliwe.
Czyli, niewątpliwie chciał Pan Grzesia i jego domniemaną grupę obrazić.
Popieram tych, którzy – m.zd. – mają akurat rację.
I bardzo dobrze.
Ja uważam — że nie mają, jeśli stosują regulamin jako narzędzie w konflikcie ideowym.
Nie ma sensu?
Można więc pisać i pisać, a i tak będzie na Berdyczów. Pan dowodzi założone tezy. Nie ma tu żadnej dyskusji i próby wyjaśnienia stanowisk albo wątpliwości. Powoli zaczynam rozumieć Sergiusza, dlaczego nie rwie się z wyjaśnieniami. To i tak by nic nie dało.
O nie, panie Referencie. To jest nie fair. I to bardzo.
Przypisał mi Pan szereg sensów, których nie wypowiadałem. Na tychże, imputowanych mi przesłankach, buduje Pan fałszywy obraz, z którego wysnuwa Pan wniosek, że rozmowa nie ma sensu.
Hipotezy, jakieś-tam, na szybko stawiałem na podstawie przesłanek, które podałem ze znakiem zapytania i oczekiwaniem wyjaśnienia.
Wyjaśnienia nie ma. Bardzo być może, że i tak nic by nie dało. Ale nie ma.
Panie Referencie
Zapisy regulaminu
Z tymi pytaniami musi się Pan zwrócić do właściwych adresatów.
Ja stawiam te pytania publicznie, licząc na odpowiedź właściwych adresatów.
Panu te pytania wpisałem nie po to, by uzyskać od Pana odpowiedź, ale by uzmysłowić Panu, iż istnieją poszlaki do tego co tu nazwano teoriami spiskowymi (Sergiusz) lub ciężkimi oskarżeniami na które trzeba dowodów (to Pan).
Kim są panowie
Kim są ci “panowie”, którym nie w smak? Proszę konkretnie.
Panowie Igła i Sergiusz, Panie Referencie.
Zdaje mi się to oczywiste samo przez się i silnie wynikające z całego kontekstu.
Język polski rzeczywiście pozwala tu na nadinterpretacje, które nie przyszły mi do głowy. Nie potrzebnie się Pan poczuwa, naprawdę.
Ja, szanowny Panie nigdy i nigdzie nie insynuowałem, że Pan należy do osób zarządzających TXT, czy wpływających na zarząd. Nie wiem czemu mi Pan to przypisuje. O ile wiem — tetrarchat zasugerował poniekąd Grześ, moim zdaniem — kulą w płot. Acz niewątpliwie, pozwolę sobie pociągnąć ten wątek, daje się dostrzec pewną towarzyską więź między Panem, Sergiuszem i Yassą. Co przecież nie ma nic do rzeczy. Ja też mam, jak każdy, swoje sympatie i antypatie.
Niepotrzebnie dopisuje Pan mi treści, których nie wyraziłem. Niepotrzbenie, bo wszak widać, że ja tu walę kawę na ławę.
Uprzejmie proszę: następnym razem, zanim (nawet warunkowo) zasugeruje Pan, iż kłamię, aby się Pan upewnił czy się nie myli. Jestem wrażliwy na takie zarzuty.
Sprawa grup – halberowców
Po raz drugi informuję też Pana, że nie jestem w żadnej grupie i nie prowadzę żadnej zaplanowanej akcji; Pan mnie obraża.
Panie Referencie. Obaiwam się, że znów obraża Pana jedynie pańskie wyobrażenie o sensie moich słów. Do głowy mi nie przyszło, że Pan prowadzi jakąkolwiek zaplanowaną akcję. W jakiejkolwiek grupie. A już napewno, powtórzę to, nie przyszło mi do głowy, że razem z administracją.
A to dobre. :D
Stwierdziłem, że jeśli opisujemy świat TXT poprzez nieformalne grupy, oparte na wzajemnej sympatii i/lub zbliżonych poglądach, i jeśli w takim świecie rysuje się konflikt z grupą A po jednej stronie — to po drugiej pojawia się w naturalny sposób grupa przeciwna, nazwijmy ją nie-A. Pan podkreślił idoewo – towarzyskie podłoże tego konfliktu. Znaczy — strona przeciwna określa się również ideowo – towarzysko, czyż nie? Choćby przez odrzucenie idei i towarzystwa grupy A.
Pan zasugerował, że zgłaszając zastrzeżenia wobec działań administracji, przyłączam się do grupy A, co nie jest dobre. Stąd wnoszę, że według Pana należy być przede wszystkim przeciw grupie A. Odczytałem to jako zachętę do uczestnictwa w grupie przeciwnej. Ja zaś nie mam zamiaru angażować się w żadnej z grup. Bo mi chodzi nie o konflikt jednych z drugimi, a o regulamin jako ewentualne narzędzie.
Ot i tyle.
Owszem, teoretycznie można wyobrazić sobie konflikt grupa A kontra zatomizowana reszta świata. Ale jeśli grupa A opiera się na wątłej wspólnocie podobnych gustów i przekonań, to z łatwością można wyodrębnić inne grupy tego rodzaju. Praktycznie wszędzie.
Ja Panu nie przypisuję, że należy Pan do czegokolwiek.
Jeśli z tych akademickich spekulacji Pan to wyczytał, to ja cofam ten sęk.
Ale odnotowuję, że Pan uważa przypisanie kogoś do takiej czy innej grupy — za obraźliwe.
Czyli, niewątpliwie chciał Pan Grzesia i jego domniemaną grupę obrazić.
Popieram tych, którzy – m.zd. – mają akurat rację.
I bardzo dobrze.
Ja uważam — że nie mają, jeśli stosują regulamin jako narzędzie w konflikcie ideowym.
Nie ma sensu?
Można więc pisać i pisać, a i tak będzie na Berdyczów. Pan dowodzi założone tezy. Nie ma tu żadnej dyskusji i próby wyjaśnienia stanowisk albo wątpliwości. Powoli zaczynam rozumieć Sergiusza, dlaczego nie rwie się z wyjaśnieniami. To i tak by nic nie dało.
O nie, panie Referencie. To jest nie fair. I to bardzo.
Przypisał mi Pan szereg sensów, których nie wypowiadałem. Na tychże, imputowanych mi przesłankach, buduje Pan fałszywy obraz, z którego wysnuwa Pan wniosek, że rozmowa nie ma sensu.
Hipotezy, jakieś-tam, na szybko stawiałem na podstawie przesłanek, które podałem ze znakiem zapytania i oczekiwaniem wyjaśnienia.
Wyjaśnienia nie ma. Bardzo być może, że i tak nic by nie dało. Ale nie ma.
Pozdrawiam, mimo wszystko
odys -- 20.03.2009 - 01:04