Żyła w miasteczku, na kocią łapę
Z Karczmarzem, młoda Dorotka
A taki panna ta miała napęd
Że nie daj Boże napotkać.
Kopała w beczki, psuła drabiny,
I ciągle żądała befsztyków
Prosiły chopy, wybacz te winy,
I oszczędź nam swych krzyków
Karczmarz jej ciągle wciskał cukierki
Lecz odpychała je kapryśnie
“Wściekają mnie te fałszywe gierki!
Niech uprzejmości pierun świśnie!
Chcę w tango puścić się z Majorem!
Chcę germanistę zbałamucić!
O gwałty kłócić się z Mentorem!
Lub do portowej knajpy wrócić...
Gdzie piękny Artur mnie pocieszy!
Gdzie krew się leje, pachnie tatar!
Z wami to nie da się nagrzeszyć,
Już mam ze złości na was katar!”
I poniosło, poniosło, poniosło,
Poranny PKS czy autostop,
I odeszła z naszego miasteczka
Płaczą po niej remiza i rzeczka
Och, gdzieś Ty, nasza Perełeczko?
Bez Ciebie smutne jest miasteczko
Nikt tak pięknie nie ciskał się w złości
Nikt nie łamał tak bezwzględnie kości
Nikt nie szydził tak z ludzkiej słabości
Boże, bądź Dorocie miłościw.
Pani Gretchen,
Żyła w miasteczku, na kocią łapę
Z Karczmarzem, młoda Dorotka
A taki panna ta miała napęd
Że nie daj Boże napotkać.
Kopała w beczki, psuła drabiny,
I ciągle żądała befsztyków
Prosiły chopy, wybacz te winy,
I oszczędź nam swych krzyków
Karczmarz jej ciągle wciskał cukierki
Lecz odpychała je kapryśnie
“Wściekają mnie te fałszywe gierki!
Niech uprzejmości pierun świśnie!
Chcę w tango puścić się z Majorem!
Chcę germanistę zbałamucić!
O gwałty kłócić się z Mentorem!
Lub do portowej knajpy wrócić...
Gdzie piękny Artur mnie pocieszy!
Gdzie krew się leje, pachnie tatar!
Z wami to nie da się nagrzeszyć,
Już mam ze złości na was katar!”
I poniosło, poniosło, poniosło,
Poranny PKS czy autostop,
I odeszła z naszego miasteczka
Płaczą po niej remiza i rzeczka
Och, gdzieś Ty, nasza Perełeczko?
Bez Ciebie smutne jest miasteczko
Nikt tak pięknie nie ciskał się w złości
Nikt nie łamał tak bezwzględnie kości
Nikt nie szydził tak z ludzkiej słabości
Boże, bądź Dorocie miłościw.