Polska - Białoruś. Wszystkie błędy rządu Tuska

Nie piszę tego postu nawet z odrobiną satysfakcji, ponieważ wszystkie błędy jakiegokolwiek rządu odbiją się wcześniej czy później także na mnie i na nas wszystkich, stąd też porażki rządu Tuska wcale mnie nie cieszą. Niby rzecz oczywista, ale jak wynika z niektórych opinii wyrażanych choćby w salonie24, nie do końca.

Relacje polsko – białoruskie powinny być dla nas ważne z dwóch względów – przede wszystkim z tego, że na Białorusi mieszka liczna mniejszość polska, a w Polsce też nie mała grupa Białorusinów. Wszystkie błędy popełniane przez każdy rząd muszą zatem mieć wpływ na relacje między tymi dwoma narodami.

Pierwszym błędem jaki Donald Tusk popełnił – pozornie mogącym się wydawać błahym, ale tylko pozornie – było niewzięcie udziału w Wigilii prawosławnej – zdecydowana większość Białorusinów jest wyznania prawosławnego. Pierwszym premierem, który dostrzegł wagę takiego gestu był Kazimierz Marcinkiewicz. Przyjeżdżając na Wigilię do Białegostoku w 2005 r. przetarł szlak swoim następcom, ustalił pozytywny wzorzec, który wystarczyło tylko kontynuować. Przy czym nie ma tu znaczenia to, że Marcinkiewicz był mistrzem pijaru. Gest został dostrzeżony i mógł otworzyć drogę dla poprawy relacji polsko – białoruskich, czy na linii katolicy – prawosławni. Mógł, ale nie otworzył, bo następni premierzy tej linii nie kontynuowali, włącznie z Tuskiem. A polityk, który nie rozumie siły i znaczenia gestów w życiu publicznym, a zwłaszcza w relacjach między narodami jest politycznym dyletantem.

Drugi błąd to sprawa już dużo bardziej poważniejsza. Dzisiejsza “Rzeczpospolita” w artykule Piotra Kościńskiego “Białoruskie kłopoty z wizami Schengen” donosi, że aż 90% Białorusinów nie otrzymuje wiz umożliwiających wjazd do strefy Schengen.

Wejście Polski do strefy Schengen przyczyniło się w ogromnym stopniu do pogorszenia sytuacji ekonomicznej firm we wschodniej Polsce, ale także firm białoruskich. Spadają obroty w handlu, ale utrudnione są także zwykłe relacje międzyludzkie. Wielu mieszkańców wschodniej Polski ma rodziny na Białorusi, nie mówiąc już o zwykłych znajomościach czy przyjaźniach zawieranych między Polakami a Białorusinami, czego ignorować nie należy, ponieważ tak się przede wszystkim buduje dobre relacje między narodami.

W odniesieniu do tej sytuacji polskie MSZ stwierdza, co następuje: “Strona polska wydaje wizy zgodnie z przepisami układu Schengen. Decyzja konsula zależy nie tylko od uwarunkowań polskich, ale i od zobowiązań międzynarodowych. “

Polskie MSZ zapomina jednak, że stoi przede wszystkim na straży interesów RP, a dopiero w drugim rzędzie interesów UE. Nie musimy UE z neoficką gorliwością udowadniać jak lojalnym, rzetelnym i praworządnym członkiem jesteśmy, lecz w pierwszym rzędzie powinniśmy zadbać o konkretny interes obywateli RP, a tym samym państwa polskiego.

Istnieją co prawda ograniczenia, których na chwilę obecną ominąć się nie da, takie jak cena wizy, obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne, ilość posiadanych środków pieniężnych, ale już w odniesieniu do udokumentowanego celu podróży pole interpretacyjne jest szerokie i mogłoby stanowić furtkę dla wielu chcących przyjechać.

Poza tym jak pokazuje praktyka nie pieniądze i nie ubezpieczenia są problemem. Białorusini skarżą się najczęściej na utrudnienia będące rezultatem nadmiernego formalizmu naszych urzędników. Poniżej zamieszczam kilka fragmentów z artykułu opublikowanego w białostockim “Kurierze Porannym” (“Nerwy na Kawaleryjskiej” z dnia 22.01.2008 r.):

“ – Nawet nie cena (60 euro za wizę – dop. red.) jest zaporowa – twierdzi Krzysztof, właściciel kantoru Optima. – Słyszałem, że niektórzy zapłaciliby za wielokrotną wizę i 600, byle można ją było dostać bez przepychanek z urzędnikami.
Pan Krzysztof jest na bazarze od początku, od 1992 roku. Przed wejściem do strefy Schengen odwiedzało go kilkudziesięciu klientów dziennie. – Teraz przychodzą góra 3-4 osoby – mówi.”

“Nie ma czemu się dziwić. Białorusin, żeby zdobyć wizę Schengen (uprawniającą do wielokrotnego przekraczania wschodniej granicy strefy Schengen i swobodnego poruszania się po terytorium prawie całej Unii Europejskiej), musi teraz odstać w koszmarnej kolejce i co najmniej trzy razy odwiedzić konsulat w Grodnie.”

Zatem jeśli rzeczywiście jest tak, że wina leży po stronie polskich urzędników, to odpowiedzialność za ten stan rzeczy spoczywa na rządzie, który powinien znaleźć odpowiednie rozwiązanie tego problemu. Jeśli nawet istnieje taka konieczność, to zwiększyć obsadę kadrową polskich konsulatów. W rzeczywistości byłoby to mikroskopijne obciążenie dla budżetu państwa, a korzyści materialne i niematerialne ogromne.

Kolejnym karygodnym zaniedbaniem po stronie polskiej jest niepodjęcie inicjatywy strony białoruskiej dotyczącej małego ruchu granicznego. W artykule Piotra Kościńskiego czytamy na ten temat:

“Białorusini skarżą się, że Polska, inaczej niż na przykład Litwa, nie odpowiada też na wnioski w sprawie zawarcia umowy o małym ruchu granicznym. Polskie MSZ uzależnia negocjacje w sprawie umowy od całokształtu stosunków z Mińskiem.”

To kolejny dowód na to, jak naiwność, nadgorliwość i zwyczajne obłudne pięknoduchostwo jest zbrodnią w polityce. To że UE stosuje sankcje wobec Łukaszenki i jego administracji, nie oznacza że i my musimy dołączać do chóru święcie oburzonych obrońców praw człowieka. Nie zapominajmy przede wszystkim o tym, że owym obrońcom praw człowieka na Białorusi, nie przeszkadza łamanie dokładnie tych samych praw w Rosji.

Polska ma interesy na Białorusi, których nie mają inne kraje UE. Domaganie się z naszej strony przestrzegania praw człowieka na Białorusi szkodzi Polakom mieszkającym zarówno w Polsce, jak i na Białorusi. Naiwnością jest przekonanie, że twardy kurs wobec Białorusi wymusi na niej demokratyzację albo ustępstwa. W rzeczywistości skutek jest i będzie odwrotny do zamierzonego, a sytuacja naszych rodaków będzie się stale pogarszać, i to nie tylko tych na Białorusi, ale także tych mieszkających na ścianie wschodniej. A Polska nie kończy się na rogatkach Warszawy.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Autor

W wypadku wiz skłonny jestem bardziej obciążyć naszych urzędników niż rząd, choć wiadomo, że ten powinien odpowiednio zareagować.
Takie zmniejszenie kontaktów z Białorusią nie jest niczym dobrym.


wiki3

Otóż to. Co zaś do urzędników w konsulatach – podlegają MSZ lub MSWiA – zatem odpowiedzialność spoczywa na rządzie. Trzeba monitorować, kontrolować, zatrudniać odpowiednich ludzi. nie ukrywam,że mam złe zdanie o polskich urzędnikach.

Powiedział mi też swego czasu jeden Czeczen, który miał sporo spraw do załatwienia w polskich urzędach i sądach, że polscy urzędnicy są tacy sami jak rosyjscy.


Dodam

tylko, bo niechcę grubych słów uzywać, niechętną polityke lokalną wobec Białorusów, którzy są u siebie na Podlasiu, sczególnie różnych matołów rydzykopodobnych.
Co do Rządu to ten spi albo gra w piłkę, szkoda czasu i śliny.
Inna sprawą oprócz tej praktycznej o której pan pisze jest brak jakiejkoolwiek stratego politycznej wobec Białorusi i Łukaszenki.
A ten ostatni wysyłał pare razy sygnały, że chce robić biznesy.
Może mianowanie nowego nadzorcę słóżb z OSW coś zmieni?
Ja jednak nie liczę na rzadny mądry ruch.

Minęła dekada dobrych polityków w Polsce. Zostały albo mendy albo matołki. Często są to ci sami, którzy kiedyś coś potrafili.

Igła


Igło

Masz na myśli Cichockiego z OSW? Ale on został koordynatorem ds. służb specjalnych.

Z naszym OSW jest tak, że cała Europa, a może i pół świata nam go zazdrości, a nasze rządy z niego nie korzystają, ot taki urok polskiej rzeczywistości dotyczącej think tanków.

A tutaj cóż – lokalni polityce Białorusinami stracili zainteresowanie, może to i lepiej, bo jak się nimi interesowali to tylko do złego prowadziło. Białostoccy Białorusini zawsze podkreslali, że łatwiej było im się porozumiec z centrum niż z władza lokalna.

Choc bylem zdumiony, gdy w komentarzach na Twoim blogu niektórzy pisalo o plemionach cerkiewnych. Może oni są stąd?

Co zaś jeszcze do boecnej władzy – gdyby Tyszkiewicz – poseł PO z Bsotku, blisko Tuska – mial pojęcie o regionie, z którego pocohdzi, mógłby wpłynąć na rządzących, ale on jest zainteresowany karierą, a o Białorusi wypowiada się przy okazji jakichś demonstracji dając wyraz swojej ignorancji co do tego kraju.

Pozdro


Dzsiaj rano popelnilam tu 2 nowe posty

teraz widze, ze zniknely – czy jestem tu niemile widzana?

mara


Panie Matrioszka

To z przyczyn technicznych gdzieś się wtopiło, podczas zmiany serwera.
Odzyskamy i wkleimy.
Wenhrin nie ma z tym nic wspólnego.

Redakcja przeprasza.
Igła


Ja jestem plci zenskiej

raczej nie musicie nic szukac, sprawa i tak juz nieaktualna.

mara


Ja proszę Matrioszki

seksistą nie jestem, a kobitki lubię.
Igła


Poniewaz Pana blog spadl juz na slonie24

pociagne, ale naprawde krotko tamte zagadnienia –

Pan tak narawde z ta mocarstwowscia Rosji??!! Boi sie Pan serio, czy to tylko populistyczna podpucha? To chyba my draznimy Rosje wlaczajac sie w rakietowa strategie USA, ktora akurat nam potrzebna, jak umarlemu kadzidlo. Prosze chociaz podac, jeden sygnal militarny Rosji z ostatnich 20 lat, ze ma zamiar napasc Polske, a ta jest przeciez w NATO. Watpi Pan w sile obronna NATO? Ten przyklad z Kuwejtem, to chyba zart – Kuwejt ma rope, gaz, my narazie nie mamy nic.

mara

———————————————————————————————————-
“Lepiej byc analfabeta, jak inteligentem w IV RP” – Johnny Tomala NYC.


aha, jeszcze jedno

Pana cytat:
“Ale ja naprawdę nie jestem za tym, by Białorusi narzucać nasz model demokracji, nasz tj. polski czy unijny, bo w tym modelu dostrzegam deficyty wolności.”

Prosze rozwinac ta teze, bo naprawde nie wiem, na czym polega ten deficyt wolnosci-gdzie Pan go osobiscie widzi.
Czy Pan uznaje wartosci kapitalizmu?

mara


Ok, ludzie po co to zamieszenie

nie ma nic bardziej starego jak wczoraszy post, a Ty Igla nie mobbuj tu seksualnie:-)

mara


dopiero przed chwilą tu zajrzałem,

niczego nie kasowałem, ale jak widzę sprawa sama się wyjaśniła


komentarze przywrócone

przepraszam za kłopot


Uwielbiam pisać o rzeczach, o których mam niewielkie pojęcie

Spróbuję więc i tym razem, z pozycji o jakieś 500km na zachód odległej.

W polityce wschodniej Polska dawała dupy od lat. Brakowało spójnej i konsekwentnie realizowanej strategii właściwie od zawsze. Zacukali się wszyscy z Łukaszenką, nie potrafili wygrać polskich pięciu minut na Ukrainie, łykali wstyd po występach Kwaśniewskiego, można by wymieniać mnóstwo innych przykładów.

A polityka to jest polityka, a nie romantyczne naprawianie świata. Spróbuję zatem kilka priorytetów rzucić:

1. Błyskawiczne uregulowanie małego ruchu granicznego
2. Usprawnienie pracy działów wizowych konsulatów i ambasad (co nie znaczy, że wizy schengeńskie będą wydawane każdemu i od ręki)
3. Rozpoczęcie nieoficjalnych rozmów z Łukaszenką (tak!) w celu zwiększenia wymiany handlowej i może jakieś targi za obietnicę legalnego zatrudnienia Białorusinów (Ukraińców też) w Polsce np. w budownictwie, czy budowie dróg. Za tym idzie oczywiście uproszczenie procedur biurokratycznych w Polsce.

4. Zostawienie historii historykom. Przynajmniej na kilka lat.
5. Zamknięcie ust (oficjalnie) w kwestii tego, co Rosjanie robią w Czeczenii. Realpolitik. Smutne, ale sami nic nie osiągniemy, bo nikogo już ten problem nie obchodzi.

Nie mam natomiast najmniejszego pojęcia, jaką taktykę należałoby przyjąć z Rosją. Po prostu wydaje mi się, że Putin nigdy nie będzie wobec Polski uczciwy. Może przeczekać? Choć chciałbym, by Tusk jeszcze powalczył o rurę...


matrioszka25

Co do Kuwejtu – to pisała Pani, że dziś liczą się surowce, a nie czołgi, Kuwejtem więc udowodniłem Pani, że liczą się i surowce i czołgi, bo gdy są tylko surowce – patrz Kuwejt – to jest to zdecydowanie za mało.

Co do Rosji – droga Pani, polityka musi wybiegać myślą w przyszłość, nawet w odległą, a nie obracać się kręgu ostatnich 25 lat, czy najbliższych 25 lat. Naprawdę sądzi Pani, że ze strony Rosji nic nam nie grozi np. za 100 lat? Sądzi Pani, że w stosunkach z Rosją nastaną teraz czasy bliskiej przyjaźni i miłości? Rosyjska dyplomacja nie uznaje takich pojęć jak partnerstwo, przyjaźń i miłość, zresztą słusznie.

Co zaś do NATO, to przypominam, że przed 39 roku mielismy sojusze wojskowe z Francją i Wielką Brytanią i co z nich wyniknęło wszyscy dobrze wiemy.

Co zaś do deficytów wolności – a choćby przykład pana Rocco Butiglione, który stwierdziwszy, że homseksualizm jest grzechem nie został wybrany komisarzem UE. Czy to nie jest dyskryminacja ze względu na żywione przekonania? Czy to nie jest wbrew wolności przekonań i wolności wypowiedzi? Czy jakikolwiek polityk, który uważa, że homoseksualizm jest grzechem powinen być dyskwalifikowany ze względu na swoje poglądy? Przykłady mozna mnożyć


oszust11

Odpowiem nieco później


@autor

nie preferuje wymiany pogladow na poziomie przeszlosciowio -przyszlosciowym, oczywiscie nikt nie moze zagwarantowac ze Unia nie napadnie Mongoli za powiedzmy 267 lat. Mnie interesuje czas TERAZNIEJSZY.
Mysle, ze bedzie jeszcze okazja powrocic do tego tematu, narazie nie mam juz czasu.

Dziekuje i serdecznie pozdrawiam

mara


matrioszko25

Ale polityka właśnie na tym polega – czy nam się to podoba czy nie – by wyciągać wnioski z przeszłości, modyfikować je wiedzą z teraźniejszości i myśleć długofalowo o przyszłości.

Prawdopodobieństwo tego, że UE napadanie na Mongolię jest minmalne, ale że będziemy mieć problemy z Rosją już dużo większe.

Okazja będzie, na pewno będzie :-)
Do tematów wschodnich beę jeszcze wracał nie raz ;-)

Pozdrawiam serdecznie


oszust11

A mówisz, że się nie znasz na polityce wschodniej ;-)

Umowy o małym ruchu granicznym zostały podpisane już dawno między Węgrami a Ukrainą, lada dzień taka umowa będzie podpisana między Białorusią a Litwą.

Szlag mnie trafia, gdy czytam – dziś w Rzepie, że Polacy nie godzą się na zaproponowaną przez Ukrainę 60 kilometrową strefę objętą małym ruchem granicznym, bo ta obejmie aż milion osób! (sic!), i w zamian proponują 50 kilometrową strefę czy nawet jeszcze mniejszą. Czy w naszej dyplomacji pracują zdrowi na umyśle ludzie? To leży w naszym interesie czy UE?

Co do Czeczenii – pisałem o tym w poście “Dwie Czeczenie” sprzed bodaj kilku dni. Obraz Czeczenii, który nam serwują media odbiega od rzeczywistości. Nie chcę przez to wybielać Rosjan, ale sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. Odsyłam do mojego postu.

Pozdrowienia


Panie Wenhrinie

Tak, w naszej dyplomacji pracują tacy ludzie.
Dalszy nabór, partyjny, nadal trwa.
Ale znają języki. Znaczy umieją pokazywać.
Igła


ale się machnąłem w liczbach,

przeczytałem dobrze, ale źle wpisałem, Ukraińcy proponują 50 kilometrów, a my tylu nie chcemy i basta!


czy strach ma wielkie oczy?

tak, jakos sie sklada, ze chyba mamy rozne wyobrazenia o polityce, boz przeszlosci i tak, nie da sie zmienic, a trza byc wrozka aby prognozowac przyszlosc. Jak sam widzisz, nie ma to sensu. Porozmawijamy powaznie, czego sie boisz. Pozwolisz?
Zalozmy takie scenario: Budzisz sie jutro i na TVN24 slyszysz, ze wlasnie pekl w 10 miejscach ruruociag Przyjazn, Rosjanie odcinaja dostawy gazu i ropy, tankowce prosto z Rosji zaopatruja awaryjnie kraje zachodnie , Rosjanie nie beda reperowac Przyjazni, jak rurociagu do Mozejek, co wtedy?
Zycze dobrego pomyslunku i realistycznej oceny.

mara


Subskrybuj zawartość