Cyberprzemoc i po raz kolejny wyżyny hipokryzji

Z wielkim hukiem ruszyła w mediach akcja przeciw cyberprzemocy. Bez wątpienia rzecz chwalebna i ze wszech miar potrzebna, ale coś tu jednak zgrzyta. Wczoraj zupełnie przez przypadek trafiłem w jakiejś TV- niestety nie pamiętam w jakiej (na pewno w mainstreamowej), nie pamiętam też nazwy programu – na program poświęcony cyberprzemocy, w czasie którego pokazano filmik, który swego czasu trafił do Internetu, przedstawiający bodaj kilkunastoletniego chłopca z dużą nadwagą. Ów chłopiec nagrał sam siebie w czasie wykonywania ewolucji z kijem przypominających poniekąd kendo – sztukę walki przy wykorzystaniu kija. Jakimś cudem ów filmik trafił w ręce znajomego owego nastolatka, który po nieznacznej obróbce, tak by było “śmieszniej” zamieścił materiał w Internecie. Bohater filmiku znalazłszy sie któregoś razu w pewnym popularnym portalu internetowym doznał załamania nerwowego i trafił na długie leczenie do szpitala psychiatrycznego.

I choć jak wspomniałem wyżej akcja przeciw cyberprzemocy jest ze wszech miar pożądana i chwalebna, to nie sposób przy tej okazji nie wspomnieć o pewnym bohaterze polskiego Internetu i polskich mediów sprzed ponad roku. Mam na myśli Krzysztofa Kononowicza, któremu jeszcze do dziś zdarza się występować w teledyskach, a może nawet i niektórych stacjach TV. Pamiętam dobrze jak wielki ubaw – oglądając “spot” z Kononowiczem mieli panowie występujący w “Szkle kontaktowym”, a także panowie Najsztub i Żakowski, którzy zaprosili kandydata na prezydenta Białegostoku do swojego programu “Tok szok”, by się nad nim trochę poznęcać – wielce możliwe, że nie mieli takiego zamiaru, ale tak to wyszło, w efekcie ośmieszyli człowieka po raz kolejny.

Wydaje się, że każdy rozsądny człowiek widząc po raz pierwszy filmik – “spot reklamowy” Krzysztofa Kononowicza powinien dostrzec, że ma do czynienia z jakąś cyniczną manipulacją, grą, zabawą, w której wykorzystano w rzeczywistości niepełnosprawnego człowieka. Mimo to nie było słychać wyraźnych głosów oburzenia, potępienia, wręcz przeciwnie cała Polska miała niezły fun i nie było czasu i miejsca na nudne moralizowanie. Później się okazało, że Krzysztofa Kononowicza wynaleźli białostoccy narodowcy, w tym jeden z tytułem bodaj doktora historii, którzy tak naprawdę postanowili wypromować siebie kosztem chorego w gruncie rzeczy człowieka.

Do dziś nikt z tego powodu nie okazuje skruchy, nie dostrzega niestosowności całej “akcji promocyjnej”, a przecież to całe wydarzenie też było swego rodzaju przyzwoleniem na cyberprzemoc, na przemoc w ogóle. Czy w przypadku Kononowicza można się tłumaczyć tym, że owe filmiki były nagrane za jego zgodą? Czy Krzysztof Kononowicz był/jest w stanie wyrazić świadomie zgodę na wykorzystanie swojego wizerunku, swojej osoby? Czy takim ludziom nie należy się skuteczniejsza ochrona prawna?

Sądzę, że uczestnicząc w tej zabawie daliśmy przyzwolenie na przemoc w Internecie i w mediach. Co prawda zjawisko to istniało już wcześniej i istniałoby pewnie bez Kononowicza, ale oprawa jaką nadano owym filmikom w mainstreamowych mediach przydała całemu zjawisku coś w rodzaju oficjalnej sankcji ze strony także osób należących w końcu do elity.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Kononowicz...

Osobiście byłem wielce zażenowany całą tą akcją, choć mam wrażenie, że jestem w mniejszości.
Czy miała ona rzeczywiście znaczenie w naszym przyzwoleniu na przemoc? Jeśli już, to niewielkie.
Bardziej oceniałbym ten fakt jako kompromitację instytucji bezpłatnych spotów wyborczych, w których każdy może wygadywać każdą głupotę.

Znacznie większym problemem jest to, co młodzi ludzie filmują komórkami, a następnie zamieszczają tu i ówdzie. To jest prawdziwa przemoc, którą mało kto akceptuje, a prawo jest bezsilne. Tego telewizje nie pokazują...


oszuście

Ja jednak mam poczucie, że ta akceptacja nie tyle przyczyniła się, czy zwiekszyła przemoc, co nadała jej jakąś oficjalną pieczęć. Skoro mozna się śmiać z człowieka chorego, i mogą to robić ludzie, którzy należą do elity, to jest w tym coś niepokojącego.

Wczoraj też widziałem filmik – zapomniałem o tym napisać – nakręcony komórką przez gimnazjalistów, w którym dokuczają, poniżają jakąś bezdomną kobietę. Mają niezłą zabawę, tak jak niezłą zabawę mieli ci, którzy oglądali filmiki z Kononowiczem.


Subskrybuj zawartość