Mity, półprawdy i prawdy dotyczące Czeczenów i Czeczenii

Wciąż pojawia się w wielu mediach sporo materiałów, które w swojej treści zahaczają o wątek czeczeński. Jestem przekonany, że powstają one z w pełni szlachetnych pobudek i naznaczone są dobrą wolą ich autorów, jednakże o ile wyrażają one szlachetne nastawienie danej osoby do tej kwestii, o tyle mijają się częstokroć z prawdą.

Zupełnie niezrozumiałą rzeczą jest przypisywanie jakichkolwiek analogii między Polakami a Czeczenami, zwłaszcza w odniesieniu do walki o niepodległość. Polacy walcząc o swoją sprawę nigdy nie uciekali się do tak drastycznych metod jak przejęcie szkoły wraz z dziećmi i uczynienie ich zakładnikami. I nie ma tu większego znaczenia czy była to prowokacja FSB, bo w akcji wzięli udział i zorganizowali ją od początku do końca radykalnie nastawieni Czeczeni. Polacy nigdy też nie uciekali się do ataków na teatry z Bogu ducha winnymi cywilami, jak ten na Dubrowce. I znowuż tłumaczenie, że większość cywilów zginęła na skutek rozpylenia nieznanego gazu przez samych Rosjan nie ma większego sensu, bo nie doszłoby do tego, gdyby terroryści nie opanowali teatru i nie wzięli jako zakładników publiczności. Znali dobrze rosyjskie realia, wiedzieli o tym, jaki jest szacunek władzy rosyjskiej wobec życia ludzkiego, powinni się zatem liczyć z najgorszymi skutkami swego czynu.

Wreszcie w Polsce nigdy nie istniał zwyczaj krwawej zemsty, który śmierć nakazuje pomścić śmiercią, jeśli starszyzna rodów nie doprowadzi do pojednania między sprawcą a rodem zabitego. Ten zwyczaj istnieje w Czeczenii do dziś i wymknął się jakiejkolwiek kontroli rodowej, zdarza się, że zemsta jest dokonywana nawet na kobietach.

Słychać też liczne głosy oburzenia na tych, którzy usiłują mówić prawdę o skomplikowanej rzeczywistość odnoszącej się do Czeczenii i Czeczenów. I prawdę mówiąc jeszcze dwa lata temu, gdy tylko zaczynałem pracę z uchodźcami w pewnych organizacjach pozarządowych, pewnie przyłączyłbym się do grona tych święcie oburzonych. Natomiast po niemal dwuletnim doświadczeniu poznawszy tę tematykę od podszewki poglądy na temat Czeczenii i Czeczenów zmieniły mi się o niemal 180 stopni. Jest to mało komfortowa sytuacja, bo lepiej być po stronie tych święcie oburzonych, szlachetnych i pełnych dobrej woli, niż po stronie nudnej, przyziemnej, mało romantycznie brzmiącej prawdy. Spróbuję jednak jeszcze kilka spraw wyjaśnić.

Często zdarza mi się słyszeć czy czytać o tym, jak to Polacy są wobec Czeczenów nietolerancyjni i niesłusznie twierdzą, że hodujemy sobie pod bokiem przestępców. Czy jest to stereotyp, uprzedzenie, ignorancja? Otóż niestety jest w tym jakaś część prawdy. Nie potrafię niestety określić jaka to część, nie ma jednak co do tego wątpliwości, że jest to zdecydowana mniejszość Czeczenów, wchodzi w Polsce w konflikt z prawem, począwszy ot tak drobnych spraw jak przemoc domowa, a skończywszy na tak poważnych jak udział w zorganizowanych grupach przestępczych – zdarza się, że Czeczeni wchodzą w polskie struktury przestępczości zorganizowanej, bądź sami takie tworzą i zajmują się wówczas nielegalnym przerzucaniem ludzi przez granicę, ale nie można także wykluczyć przemytu narkotyków czy nawet handlu ludźmi.

Druga sprawa – nie każdy Czeczen, który przyjeżdża do Polski zasługuje na miano uchodźcy. Z mojej obserwacji i praktyki wynika, że spośród przyjeżdżających w ostatnich miesiącach zdecydowaną większość stanowią migranci ekonomiczni, którzy nie uciekają od prześladowań. Sami Czeczeni – mieszkający w Polsce od kilku lat i posiadający już status uchodźcy nazywają ich “turystami”. Często są to przybysze z Moskwy, Petersburga, Rostowa czy innych rosyjskich miast, a niekiedy z Azerbejdżanu, Ukrainy. Polska jest dla nich jedynie bramą do Europy. Największym problemem jest jednakże napływ do Polski sporej liczby kadyrowców, tj. zwolenników marionetkowego i nader groteskowego prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa. Dochodzi w ostatnim czasie często do takich sytuacji, kiedy to ofiary wśród osób ubiegających się w Polsce o status uchodźcy rozpoznają swoich oprawców, którzy ich torturowali najwymyślniejszymi sposobami, spośród których rażenie prądem czy bicie butelką wypełnioną piachem należą do najlżejszych.

Kolejna sprawa dotyczy wahhabitów. Radykalizacja nastrojów w Czeczenii, ogłoszenie Czeczenii emiratem, tj. państwem muzułmańskim, odrzucenie demokratycznej konstytucji, nieuznawanie Akhemda Zakaeva – przedstawiciela Czeczenii mającego azyl w Londynie, to wszystko sprawiło, że spośród tych przyjeżdżających w ostatnim czasie do Polski większość stanowią zwolennicy ścisłego szariatu, który mniej lub bardziej skutecznie usiłują egzekwować na swoich rodakach. Jeszcze przed drugą wojną czeczeńską, która wybuchła w 1999 r. czeczeńskie społeczeństwo dzieliło się na dwie grupy (to oczywiście podział nieco uproszczony) – część muzułmańską, ale w swojej większości nastawioną nieradykalnie i część świecką zeuropeizowaną (tutaj można byłoby jeszcze wyróżnić “człowieka sowieckiego” i inne podgrupy). Ta część świecka rozproszyła się już po całej Europie czy nawet Rosji, w samej Czeczenii pewnie trzeba byłoby ze świecą szukać jej przedstawicieli, natomiast rząd dusz przejęli nad Czeczenami w Czeczenii radykalni islamiści (Ramzan Kadyrow ma tylko władzę z nadania Kremla, czysto formalną, Czeczeni w większości go nie uznają i nie darzą szacunkiem). Ten rząd dusz owi radykalni islamiści próbują zaprowadzać także w polskich ośrodkach dla uchodźców. Poznałem kiedyś zlaicyzowaną rodzinę czeczeńską, która z tego powodu była zmuszona wyprowadzić się z ośrodka. Ich rodacy nie pozwalali owej rodzinie spokojnie żyć, dziewczęta, które ubierały się na na sposób europejski były wraz z matką wzywane na wyjątkowo nieprzyjemne rozmowy przez imama, który w niewybrednych słowach starał się je zmusić do przyjęcia zwyczajów wynikających w jego mniemaniu z Koranu. Sam byłem świadkiem jak ów imam twierdził, że owe dziewczęta nie są Czeczenkami i zwymyślał je przy mnie używając przy tym najgorszych epitetów – tu pojawiły się nawet polskie wulgaryzmy.

Całkiem też niedawno zdarzyło mi się rozmawiać z pewną zeświecczoną Czeczenką, która jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny czeczeńskiej w 1994 r. wykładała literaturę światową na uniwersytecie w Groznym, a do której niedawno zgłosiło się czterech panów, którzy przeprowadzili jej wykład na temat tego, jak czeczeńska kobieta powinna się ubierać i jak zachowywać, a na koniec zażądali, by wsiadła do samochodu i z nimi pojechała, nie określając celu podróży. Owa Czeczenka odmówiła, ale żyje w nieustannym strachu, władze polskie nie po raz pierwszy nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa nie tylko jej, ale też wielu innym Czeczenom, którzy znajdują się w podobnej sytuacji.

Istnieje takie powiedzenie które mówi o tym, że piekło jest wybrukowane dobrymi intencjami i pewnie jest tak w rzeczywistości. Opisany powyżej wycinek rzeczywistości uchodźcza stanowi rezultat polityki uchodźczej, której ton nadają pełni dobrej woli, ale w gruncie rzeczy naiwni obrońcy praw człowieka.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

wenhrin

jedna tylko kwestia na początek:

nie wiemy jak potoczyłaby się nasza historia gdyyśmy byli nadal okupowani przez Rosję/ZSRR, ba z racji tego że “terroryzm się rozwija” kto wie czy nie byłoby podobnych aktów u nas. Dlatego tej kwestii nie warto moim skromnym zdaniem porównywać. Inny czas.Tak myslę

Prezes , Traktor, Redaktor


wenhrin

No dobrze – opisał pan, szanowny wenhrinie sporo faktów, tym cenniejszych, że pochodzących z osobistego doświadczenia.

Jeśli ktos nie wiedział to dowiedział się, że Czeczeńcy pochodzą z innej kultury, z typowymi dla tamtych rejonów mocnymi klanowymi, rodowymi związkami (zreszta nie tylko dla tamtych to samo tyczy się np: Albańczyków).

Dowiedział się, że do Polski nie zawsze trafiają niewinni uciśnieni, że możliwości podawania się za uchodźce wykorzystują także męty i przestępcy, oraz ci którym chodzi jedynie o przedarcie się na zachód.

Dowiedział się że wojna degeneruje i że w Czeczeni spowodowała znaczący wzrost islamskiego radykalizmu (zreszta nie tylko tam – prosze popatrzec na swiat arabski).

i pisze Pan:

“Istnieje takie powiedzenie które mówi o tym, że piekło jest wybrukowane dobrymi intencjami i pewnie jest tak w rzeczywistości. Opisana powyżej rzeczywistość uchodźcza stanowi rezultat polityki uchodźczej, której ton nadają pełni dobrej woli, ale w gruncie rzeczy naiwni obrońcy praw człowieka.”

Ciekaw wiec jestem jakie zmiany w polskiej polityce wobec uchodźców by Pan proponował?

A co do tego terroryzmu… to jest dość świeży wynalazek i my na szczęście się o niego w naszej walce o niepodległość jedynie deliktanie otarliśmy – że wspomnę organizacje bojowa PPS...

Pisze pan generalnie o problemach pracy z uchodzcami. Pisze pan o skutkach. Brakuje mi w panskim tekscie wspomnienia przyczyn.


maksie

Ale to jest kwestia mentalności. Spotkałem jak do tej pory jednego jedynego Czeczena, który stwierdził, że nie popiera tego, co się wydarzyło w Biesłanie. Wielu innych, owszem żałowało dzieci, które tam zginęły – szczerze czy nieszczerze tego nie wiem – ale zawsze dodawali: “a co oni robili z naszymi dziećmi”. Nie spotkałem też ani jednego Czeczena, który nie broniłby Basajewa. No i to powszechne przyzwolenie dla krwawej zemsty wśród Czeczenów – “kto nie otomstit, tot nie mużczina”. Jednak różnice mentalne są ogromne.


xipetotec

Co do zmian w polityce uchodźczej, proponowałbym przyznawanie ochrony międzynarodowej tylko tym, którzy na nią rzeczywiście zasługują. W Polsce jest ona przyznawana hurtem w postaci zgody na pobyt tolerowany, bo status uchodźcy otrzymują tylko nieliczni. Niemcy np. w ogole nie udzielają Czeczenom ochrony w ostatnim czasie, ale to jest zbyt radykalne stanowisko moim zdaniem, bo wciąż jednak zdarzają się Czeczeni, którzy rzeczywiście uciekają przed prześladowaniami.

Co do terroryzmu, to jest on warunkowy w dużym stopniu przez mentalność, powyżej w odpowiedzi maksowi starałem się uzasadnić dlaczego na taką skalę nie byłby możliwy u nas.

Co do przyczyn tego stanu rzeczy. Sam się nad tym zastanawiam. Po pierwszej wojnie wszystko wskazywało na to, że Czeczeni będą walczyć o niepodległą, świecką, demokratyczną Czeczenię, tuż przed drugą wojną pojawili się w Czeczenii mudżahedini z Jordanii, Arabii Saudyjskiej i pewnie innych państw arabskich, z dużą ilością pieniędzy, choć nie wszystko pewnie mozna złożyć na karb pieniędzy.

Czeczeni poczuli się opuszczeni przez świat zachodni, pewnie też z tej przyczyny zwrócili się w stronę świata islamskiego.

Pozdrawiam


wenhrin

Mysle ze w ostatnim zdaniu sam Pan odpowiedzial – takie sa wlasnie chyba przyczyny wzrostu islamskiego radykalizmu w kompletnie zeswiedczonym wczesniej spoleczenstwie.

To samo dotyczy generalnie wszystkich narodowo wyzwolenczych / terrorystycznych ruchow w swiecie islamu – od komunizmu (wsparcie bloku wschodniego) po radykalny islam dziś.

A z tymi różnicami to ja bym był naprawdę bardzo ostrożny – proszę przypomnieć sobie powojenne losy Niemców na polskich terenach. O tym się generalnie mówi niezbyt często – a jesli już wspominane są jakieś cywilne ofiary to konstatacja jest taka sama: “a co oni robili z naszymi dziećmi”. Nie wie Pan co zrobiliby Polacy gdyby dziś przeszli przez piekło Czeczenii, porównywalne chyba z tym co my przeżyliśmy podczas II wojny światowej.

“W Polsce jest ona przyznawana hurtem w postaci zgody na pobyt tolerowany, bo status uchodźcy otrzymują tylko nieliczni.” – to znaczy chciałby pan przyznawac nielicznym zgode na pobyt tolerowany? A w jakim trybie by Pan to robił? I co przez ten czas działo by się z tymi ludźmi?


xipetotec

Ale z drugiej strony ten radykalizm mógł być uśpiony, to podobnie jest z rzekomą zgodą między narodami w Jugosławii za czasów rządów Tito. A brak poparcia świata zachodniego mógł być tylko jego katalizatorem.

Ale proszę zwrócić uwagę – trudno jest mi znaleźć w najbliższym otoczeniu – piszę zupełnie serio – Polaka, który próbowałby usprawiedliwiać to, co się stało w Jedwabnem, a wśród Czeczenów jak do tej pory spotkałem tylko jednego, który stwierdził, że nie popiera tego, co się wydarzyło w Biesłanie, choć też próbuje tą masakrę jakoś usprawiedliwiać.

No i jeszcze ten barbarzyński jednak zwyczaj krwawej zemsty..

Zgodę na pobyt tolerowany czy status uchodźcy przyznawałbym tylko tym, którzy rzeczywiście uciekają przed prześladowaniami. Kiedyś już o tym pisałem – istnieje całe instrumentarium proceduralne, które pozwala stwierdzić czy dana osoba spełnia warunki, by przyznać jej ochronę międzynarodową. Musiałbym długo o tym pisać :-) W czasie procedury stron oczywiście nie mozna deportować.


re: Mity, półprawdy i prawdy dotyczące Czeczenów i Czeczenii

W sumie większość polskich azylantów rownież była uchodźcami ekonomicznymi a jednak ten azyl dostawali.

Z drugiej strony chciałbym zapytać, czy według Pana na azyl zasługują wyłacznie kandydaci z naszego kręgu kulturowego? Bo inaczej się nie uniknie tego, że będą mieli jakieś nam niemiłe zwyczaje.

Przy okazji. Właśnie radykalizacja religijna Czeczenów, gdy poczuli się opuszczeni przez Zachód i nawaliło im się arabskich pomagierów, jest chyba najlepszym argumentem za uznaniem Kosowa. W Bośni swego czasu ci pomagierzy też już się pokazali.

Ukłony
Konrad


kpkkonrad

Azyl, uchodźstwo, migracja ekonomiczna to 3 zupełnie różne sprawy. Spotkałem się już wcześniej z tym argumentem, że przecież Polacy też otrzymywali azyl polityczny lub status uchodźcy, często nie spełniając określonych wymogów, ale to przecież nie może być argumentem za tym, by przyznawać ochronę wszystkim nawet tym, którzy tworzą zorganizowane struktury przestępcze albo wchodzą w już istniejące.

Ani słowem nie wspomniałem o tym, że status uchodźcy należałoby przyznawać tylko tym, którzy pochodzą z naszego kręgu kulturowego. Ale nawiązując do przykładu z tekstu – po czyjej stronie powinno stanąć państwo – po stronie tych panów, którzy domagali się przestrzegania przez wspomniane Czeczenki szariatu czy po stronie owych Czeczenek? Ja stoję na stanowisku, że po stronie owych Czeczenek, a gdyby ci panowie byli natarczywi i posunęli się np. do groźby karalnej, albo nie daj Boże do dużo poważniejszego przestępstwa, należałoby ich wówczas deportować.

Co do Kosowa jestem przeciwny uznawaniu jego niepodległości, ale o tym może przy innej okazji ;-)

Pozdrawiam


wenhrin

Ma Pan zdanie takie jak większość Polaków (jeśli chodzi o Kosowo) – co jest tematem na osobną dyskusję. Ja w czasie tej dyskusji będę stał po stronie kpkonrada – dalem juz zreszta temu wyraz na txt.

Ale pan, panie Wenhrinie porusza bardzo szeroki temat pisząc:
“po czyjej stronie powinno stanąć państwo – po stronie tych panów, którzy domagali się przestrzegania przez wspomniane Czeczenki szariatu czy po stronie owych Czeczenek?”

zdaje Pan sobie sprawę? Bo łatwo można sobie wyobrazić, że ci panowie wypełniają wszystkie warunki, byli naprawdę prześladowani i przeszli przez piekło. I problem nie zniknie.

Nie zniknie takze po zakonczeniu procedur imigracyjnych.
I jest to chyba jeden z najważniejszych problemów współczesnej Europy.


xipetotec

Jest wielce możliwe, że ci panowie przeszli przez piekło, ale te Czeczenki przez piekło takie samo jeśli nie większe – owe młode Czeczenki straciły ojca w czasie wojny, pisałem zresztą o nich w salonie24:

http://kresy.salon24.pl/46161,index.html

I jeśli ochrona ma być ochroną rzeczywistą to zakłada ona także wolność od nagabywania, poniżania, grożenia w kraju, który ma być “pierwszym bezpiecznym krajem”, w tym krajem demokratycznym, a na dodatek państwem prawa. Obowiązkiem natomiast tych panów jest przestrzeganie polskiego prawa, w sytuacji zaś, gdy zagrażają oni bezpieczeństwu lub porządkowi publicznemu, popełnią poważne przestępstwo karne, państwo ma prawo ich deportować.


wenhrin

Położenie Polski na obrzeżach Unii skazuje niejako na kontakt z rożnymi uchodźcami i należałoby się do tego przyzwyczaić. Dla Niemiec, które są przeważnie faktycznym celem, Polska jest bezpiecznym krajem tranzytowym, wiec odeślą, kogo tylko się da.

Natomiast prawo azylowe nie pozwala na segregację religijną, więc napłynie sporo takich, jak ci zawzięci Czeczeni. I póki będą swoje przekonania głosić pokojowo, to chroni ich choćby polska konstytucja. Zapewne z czasem będą mieli nawet prawo do lejkcji religii w szkołach.

A polskiej ulicy nie zaszkodziłoby więcej kolorów. Choćby nieco z przymusu, ale doskonały lek na zaściankowość.

Konrad


kpkkonrad

Rzecz nie w tym. Lekcje religii islamskiej w Polsce są od dawna, patrz przykład polskich Tatarów. Wielokulturowość nie jest w Polsce zjawiskiem nowym – Tatarzy, Karaimi, Ormianie, Żydzi, Połowcy (tak, tak Połowcy, Witold osadzał ich na granicach WKL), i długo można by wymieniać jeszcze inne narodowości.

Prawo azylowe nie tylko nie zezwala na segregację religijną, ale nawet nakazuje przyznawanie statusu uchodźcy osobom prześladowanym z przyczyn religijnych.
Ale, kolejny przykład (tym razem nie konkretny, ale wielce prawdopodobny) – komu by Pan przyznał status uchodźcy – członkowi gwardii szariackiej, który groził zlaicyzowanej Czeczence, czy właśnie owej Czeczence, dla której nie było miejsca w islamizującej się Czeczenii? Poniżej wklejam fragment Konwencji dotyczącej statusu uchodźców:

“Art 1 F. Postanowienia niniejszej Konwencji nie mają zastosowania do osoby, w stosunku do której istnieją poważne podstawy, aby sądzić, że:

a) dokonała zbrodni przeciwko pokojowi, zbrodni wojennej lub zbrodni przeciwko ludzkości w rozumieniu aktów międzynarodowych opracowanych dla ustanowienia przepisów odnoszących się do tych zbrodni:

b) dokonała poważnej zbrodni o charakterze niepolitycznym poza państwem, które ją przyjęło, przed uznaniem jej za uchodźcę;

c) jest winną czynów sprzecznych z celami i zasadami Narodów Zjednoczonych.”

Ja bym takie wymuszanie połączone z groźbami karalnymi (lub gwałtem, okaleczeniem) zinterpretował jako poważną zbrodnię o charakterze niepolitycznym lub czyn sprzeczny z zasadami i celami NZ.


wenhrin

Dawna wielokulturowość została po wojnie wykończona mitem o Polsce jednorodnej narodowościowo. Nie chodzi mi też o lekcje dla polskich Tatarów, lecz właśnie dla Czeczenów lub im podobnych, którzy wyznają Islam w wersji znacznie bardziej radykalnej, a widać choćby w Niemczech, że sponsorów dla takich radykałów nie brakuje.

Komu ja bym przyznał azyl, jest najmniej istotne. Ja mogę wybrzydzać. Państwo nie. Wątpię również, żeby groźby zaliczały się do tych poważnych zbrodni, o których mowa w Konwencji. Natomiast nagabywanie i temu podobne to żadna nowość. Nigdy Pana nie zaszczycili wizytą Świadkowie Jehowy?

Konrad


Konrad

“Nagabywanie” to był tylko eufemizm. Zestawiać wizytę świadków Jehowy ze spotkaniem z owymi panami, można tylko na zasadzie kontrastu. Jeżeli w grę wchodzą takie przestępstwa jak groźba karalna, gwałt, okaleczenie, można odmówić przyznania ochrony międzynarodowej. Cóż zatem jeśli nie te właśnie przestępstwa będzie stanowiło “poważną zbrodnię o charakterze niepolitycznym”? Jeśli spełnienie groźby jest prawdopodobne, a doświadczenie wskazywałoby, że prawdopodobieństwo jest ogromne

Właśnie ten zacytowany wyżej artykuł daje państwu możliwość wybrzydzania. Jest jeszcze inna furtka, oto art. 32 Konwencji Genewskiej:

“1. Umawiające się Państwa nie wydalą uchodźcy, legalnie przebywającego na ich terytoriach, z innych powodów niż bezpieczeństwo państwowe lub porządek publiczny.

2. Wydalenie takiego uchodźcy może nastąpić jedynie na podstawie decyzji podjętej zgodnie z przewidzianą przez prawo procedurą. Uchodźcy powinno się, chyba że ważne powody bezpieczeństwa państwowego przemawiają przeciwko temu, zezwolić na przedstawienie dowodów na swoje usprawiedliwienie, złożenie odwołania i na posiadanie w tym celu przedstawiciela przed właściwymi władzami lub też przed osobą lub osobami specjalnie do tego wyznaczonymi przez właściwe władze.

3. Umawiające się Państwa przyznają takiemu uchodźcy rozsądny okres na staranie o legalne przyjęcie w innym państwie. Umawiające się Państwa w tym czasie mają prawo stosowania takich środków, jakie uznają za niezbędne.”

Takie grożenie, zmuszanie jest bez wątpienia naruszeniem porządku publicznego.

Wystarczy tylko egzekwować Konwencję, inaczej możemy sobie wyhodować takich uchodźców, jakich wyhodowały sobie Hiszpania i Wlk. Brytania, ze skutkami wiadomymi.


konrad

Odsyłam do napisane kilka miesięcy temu teksu o Czeczenkach, które miały problemy w ośrodku, choć to i tak nie zastąpi bezpośredniej rozmowy z nimi, ale jakieś wyobrażenie jednak daje:

http://kresy.salon24.pl/46161,index.html


wenhrin

Ani mi w głowie obrona gwałcicieli, lecz porządek publiczny jest terminem tak rozciągliwym, że na upartego da się pod to podciągnąć śmiecenie na ulicy. Poki co dominuje chyba właśnie dość rygorystyczna wykładnia tegoż pojęcia, lecz wynika chyba głównie z faktu, że opisane zachowania są jeszcze bardzo obce. Jeśli takich uchodźców przybędzie, to nastąpi oswojenie a zatem i liberalizacja.

Świadkowie Jehowy są rzeczywiście z natury spokojni, lecz jeśli przeczyta Pan kilka tektów o religii w Salonie, to ten kontrast się jakby troche zmniejszy :).

Pomija Pan też według mnie jeden problem. Nie wszystkich przestępców można odesłać. Muszą mieć zagwarantowane prawo do sprawiedliwego procesu. Na tej zasadzie pozostał w PL swego czasu pewien Chińczyk, który u siebie coś tam finansowo namieszał, lecz Chiny nie dawały gwarancji, że zostanie sprawiedliwie osądzony. Chyba się nie mylę, iż np. możliwa kara śmierci też stanowi barierę.

Konrad


Konrad

Oczywiści ocena czy dana osoba zagraża porządkowi publicznemu czy bezpieczeństwu państwa powinna się odbywać przy zachowaniu zdrowego rozsądku i uwzględnieniu kontekstu międzynarodowego.

Odnosząc się do tych konkretnych przypadków, które miały miejsce w rzeczywistości – takie przymuszanie do przestrzegania szariatu jest niezgodne z naszą konstytucją, zatem bez wątpienia narusza ład publiczny ustanowiony w państwie najwyższym aktem prawnym. Dlatego też czy w takiej sytuacji państwo powinno czekać, aż ci panowie posuną się do okaleczenia, gwałtu? Nie wiemy jakby się skończyło dla owej Czeczenki pojechanie z owymi panami w nieznanym kierunku. Powiem tak, gdyby to ode mnie zależało, wysłałbym tych panów na księżyc.

Sprawy Chińczyka nie znam niestety. Kara śmierci jest przeszkodą, w Federacji Rosyjskiej istnieje jednak moratorium na jej wykonywanie.


wenhrin

W posyłaniu bym osobiście chętnie dopomógł, lecz właśnie na tym polega różnica między mną a państwem. Szariat jest dla części muzułmanów nieodłączną częścią ich religii, a swobodę wyznania konstytucja już gwarantuje, więc tu też pozostaje jedynie kwestia, na którą wartość konstytucyjną położymy większy nacisk.

Malutka uwaga. Niejaki pan Marek Jurek nie ma najmniejszych skrupółów, aby swoje rozumienie religii narzucać wszystkim dookoła. To nas podnieca w mniejszym stopniu, ponieważ jest jakoś swojskie i znajome. W przeciwieństwie do szariatu.

Właśnie takie szukanie analogii mogłoby oswoić wiele problemów. Pod wieloma względami nie jestesmy w niczym lepsi. Różnica polega na tym, iż na własnych śmieciach czujemy się bezpiecznie i one mniej rażą.

W Federacji Rosyjskiej mogą być różne moratoria, a w Czeczenii przynajmniej jeszcze niedawno ludzie ginęli w najlepsze. Nie chodzi zatem o piękne teorie, bo wowczas prawie nikt nie zasługiwałby na azyl. Problem w tym, na ile to prawo jest przestrzegane. Chyba nikt nie uzna Kadyrowa za wzór cnót obywatelskich, ani za władce oświeconego.

A co do Narodów Zjednoczonych, to powoływanie się na deklarowane cele służyć może chyba tylko stworzeniu wygodnego usprawiedliwienia, bo zdecydowana większość członków ma wszelkie prawa w dość miernej powadze. W co najmniej kilku przypadkach z małym wyjątkiem szariatu właśnie. Przecież Iran czy Arabia Saudyjska są pełnoprawnymi członkami ONZ i ich obyczaj wieszania za wypicie kielicha do sankcji międzynarodowych nie prowadzi.

Mało brakowało, a BARDZO_POWAŻNA_KOMISJA ONZ ds. rasizmu ogłosiłaby kilka lat temu, iż zabijanie Żydów aż tak bardzo z celami ONZ sprzeczne nie jest. Unia i Stany się wtedy nieźle nagimnastykowały, żeby sprawę odwrócić. To tak na marginesie światłych celów.

Konrad


Wenhrinie,

kiedyś w przypływie desperacji i brawury chciałem zgłosić się do PAH na wolontariusza, żeby jechać z konwojem do Czeczenii. Niestety okazało się, że biorą tylko wypróbowanych i musiałem sobie odpuścić.

Twoje zdanie jest cenne, ale ja Cię błagam! Nie “Akhemd Zakaev” tylko Achmed Zakajew!!!!!!!!!

dawniej KriSzu


Konrad

Błąd interpretacyjny – konstytucyjna wolność wyznania nie jest tożsama z wolnością do zmuszania, wolnością narzucania swojej religii, swoich przekonań innym. To tak jak by zmuszać kogoś do wzięcia udziału w zgromadzeniu powołując się na wolność zgromadzeń. Nie ma tu żadnego konfliktu wartości konstytucyjnych.

Co do Marka Jurka – podejmuje działania, inicjatywy legislacyjne, jak do tej pory bezskutecznie, wystąpił z PiS w związku z aborcją i do parlamentu się nie dostał. Nikogo nie nachodzi, nikogo nie usiłuje wywieźć w nieznanym kierunku, nikogo nie wyzywa. A jego propozycje są nie do zrealizowania na chwilę obecną i sądzę, że powinno tak pozostać.

Co do azylu – to jest on przyznawany wówczas, gdy przemawia za tym interes państwa, a w przypadku statusu uchodźcy tylko wówczas, gdy dana osoba ucieka przed prześladowaniem i nie stanowi dla nas zagrożenia, tak stanowi prawo międzynarodowe. Nie mam sensu interpretować go na naszą niekorzyść, Niemcy, Austriacy, nie mówiąc już o Słowakach tego nie czynią.

O ONZ mam jak najgorsze zdanie.

Pozdrawiam


Dymitrze

Oczywiście, masz rację – Achmed Zakajew, sam się naśmiewam z tych anglojęzycznych zapisów, ale weszły mi już one w krew i piszę podświadomie, a to wszystko przez naszych urzędników, którzy w dokumentach Czeczenów stosują taką właśnie pisownię.

Co zaś do PAHu, opowiadała mi kiedyś pewna Czeczenka jak to PAH miał w Czeczenii budować studnie, zadzwoniła wówczas do swojej siostry w Groznym czy w jakiejś innej miejscowości i zapytała ją czy nie mają wody, okazało się, że w Czeczenii nie było wówczas problemów z wodą. Tyle historia pewnej Czeczenki.

Od pewnego czasu nie ma po co jeździć do Czeczenii, ci którzy byli rzeczywiście prześladowani w większości już uciekli, ci, którzy pozostali walczą w górach, a ci którzy nie walczą popierają Kadyrowa albo udają, że go popierają, dla świętego spokoju.

Pozdrowienia


Urzędnicy tak piszą?

A nasłać na nich Radę Języka Polskiego!

dawniej KriSzu


Tak, właśnie tak piszą,

ale chyba wiem dlaczego, ze względu na system EURODAC – od Czeczenów pobiera się na granicy odciski palców i wprowadza do unijnej bazy danych – EURODAC, a taka pisownia jest stosowana ze względu na to, by nie było wątpliwości przy identyfikacji danej osoby w innych państwach UE. W Polsce to byłby np. pan Zakajew, ale juz w Anglii Zakaev, i można byłoby nabrać wątpliwości czy to na pewno jest ta sama osoba.

Tak więc zwracam honor naszym urzędnikom.

Ale w polskich tekstach, przeznaczonych na rynek polski należy stosować polską pisownię bez dwóch zdań ;-)


W 1979 roku...

...na moim ślubie były też dwie młode mieszkanki Groznego – Rosjanka i Czeczenka. Serdeczne przyjaciółki przyjechały z prywatną wymianą towarową. Często zastanawiam się, gdzie rzuciła je ta wojna…

Wenhrinie – znakomity tekst, dający dużo wiedzy i dużo do myślenia!
:)


joteszu

To jest właśnie paradoks tych radzieckich czasów – których broń Boże nie chcę wychwalać, zwłaszcza, że znam je głównie z opowieści i ksiązek – ale dzięki ZSRR wielu Czeczenów miało możliwość się zlaicyzować.

Tę Czeczenkę – jeśli pamiętasz jej dane włącznie z datą urodzenia – można byłoby spróbować odnaleźć, gdybyś chciał.

Dziękuję i pozdrawiam


Subskrybuj zawartość