Świeczkowa manifestacja w Bratysławie

Czy ktoś kiedykolwiek słyszał w Polsce o świeczkowej manifestacji w Bratysławie? Czy w ostatnim czasie polskie media poświęciły choćby wzmiankę dwudziestej rocznicy świeczkowej manifestacji w Bratysławie? Wielce możliwe, że coś mi umknęło.

25 marca 1988 r. około 2 tysięcy osób zgromadziło się na głównym placu w Bratysławie – “Hviezdoslavovo námestie”. Wielce możliwe, że byłoby ich dużo więcej, gdyby nie fakt, że znaczną część chcących dostać się na plac w bocznych uliczkach zatrzymała milicja.

Opozycja słowacka wywodziła się w głównej mierze ze środowisk katolickich – w przeciwieństwie do silnie zlaicyzowanych Czech – dlatego też ta demonstracja miała wybitnie religijny charakter, choć – co w tamtych czasach nieuniknione łączyła w sobie też element świecki. Zebrani na placu Słowacy domagali się większej swobody religijnej, a właściwie prawdziwej wolności w działaniu kościoła katolickiego – bez porównania dużo mocniej i brutalniej prześladowanego niż kościół w Polsce, nieingerencji władz komunistycznych w mianowanie biskupów katolickich oraz przestrzegania praw człowieka. To ostatnie żądanie zostało dodane po nawiązaniu współpracy przez środowisko katolickie z grupą świeckich opozycjonistów.

Wracając zaś do samej manifestacji skończyła się ona tak, jak większość pokojowych manifestacji w bloku komunistycznym – na plac wjechały opancerzone wozy z działkami wodnymi, wkroczyli uzbrojeni po zęby milicjanci, którzy bez wahania od razu przystąpili do dzieła, tj. pałowania demonstrantów. Później rozpoczęły się zatrzymania, aresztowania, przesłuchania i inne represje z bogatego arsenału komunistycznej bezpieki.

Prawdę mówiąc po raz kolejny jest mi wstyd, że Polacy nie wykazują zainteresowania tym, co się dzieje u naszych mniejszych sąsiadów i musi razić dysproporcja między tym, co o nas wiedzą Słowacy, a tym, co wiemy o nich my.

sm1.jpg

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

WENHRINIE

z tego co wnioskuje Słowcy wiedzą całiem sporo o naszych dokonaniach na polu walki o demokrację, smutne to i zarazem budzi mój szczunek dla nich

Prezes , Traktor, Redaktor


Maksie

Wiedzą sporo o naszej historii, kulturze, o współczesności, a przede wszystkim wykazują zainteresowanie tym, co się u nas dzieję, i wciąż mamy u nich spory kapitał życzliwości, który trwonimy tak jak w przypadku Węgrów, Serbów, Rumunów.

Smutne to…


To bardzo ciekawe, co Pan pisze, Panie Wenhrinie.

Kilka lat temu miałem zawodowo sporo do czynienia ze Słowakami, co prawda z Liptowskiego Mikulasza, a nie z Bratysławy. Mimo iż się nawet dość często spotykaliśmy, również towarzysko, żaden z nich ani sóowem nie wspomniał o wydarzeniach, o jakich Pan pisze.

Dziekuje i pozdrawiam


Drogi Lorenzo

Po prostu wenhrinie, bez pan proszę :-)

Hmm, to dziwne, wydawało mi się, że w historii Słowaków to jedno z ważniejszych wydarzeń i tak je też postrzegają, słowacka prasa, słowackie czasopisma internetowe, portale poświęcają mu sporo miejsca. Dziś mamy 7 kwietnia, od rocznicy minęło już 13 dni, a oni cały czas piszą i dyskutują o świeczkowej manifestacji.

Pozdrawiam serdecznie


Dawno nie byłem na Słowacji

Którą lubię.
Za jej kameralność i takie “ludzkie” podejście do codzienności.
Oni świata zmieniać nie chcą, ani wielkiej polityki robić nie zamierzają.

No, kurcze zwyczajni są..
I za to ich lubię.

A Bratysława!!!
Żeby ze 100 takich miast w Polsce było.
Igła


Panie Wehnrinie

pisze Pan o życzliwości “mniejszych braci”, którą trwonimy. Racja.
Ale jest chyba jeszcze gorzej. Na “mniejszych braciach” odbijamy sobie kompleksy wobec “dużych braci”, często patrząc na nich z tak wysoka, że ich nie dostrzegamy.

merlot


Igła

A Koszyce znasz? A Preszów, Bardejów? Ja to chyba jednak zawsze i wszędzie lepiej się na wschodzie czuję ;-)

Słowacy są inni niż Polacy, nie dostrzegam między nami podobieństw, większą wagę przywiązują do codzienności, mniejszą do imponderabiliów, co im tylko z korzyścią wychodzi. Na co dzień nie widać takiej agresji, jak u nas, słowem są życzliwsi wobec siebie i wobec nas, a do Polaków to wciąż mają sporo cierpliwości, czemu się dziwię, bo wiele razy miałem okazję zaobserwować, jak się tam zachowujemy, odreagowujemy swoje kompleksy na mniejszych narodach i tyle.


Panie Wenhrinie

Toć właśnie napisałem.

Oni zwyczajni są, za to ich właśnie lubię.
I tego się trzymam.
Szkoda, że nasi “ważniacy” nie wiedzą, że tuż za miedzą sojusznik siedzi.
Niedostrzegany i niedoceniony.
Igła


merlocie

Otóż to, w Niemczech czy gdzie indziej na Zachodzie nosa nie pozadzieramy, bo od razu ustawią nas w szeregu i pokażą nam, gdzie nasze miejsce, ale te upokorzenia z Zachodu odbijamy sobie skutecznie na Wschodzie czy na Słowacji, gdzie czujemy się jako panowie.


Igło

Nie tylko za miedzą, bo i w Rumunii potężny kapitał mamy, ale czy ktoś tu się interesuje Rumunią, poza sentymentalnymi wyjazdami w tamtejsze góry?


Wenhrinie

to można zmienić, dużym wysiłkiem ludzi dobrej woli i mediów.

merlot


Szanowni Wenhrin i Merlot

Niestety, macie Panowie rację. Jak wspominalem, przez czas dluźszy (dwa lata) mialem ścisle kontakty ze Slowakami. Bylo to w rok lub dwa lata po uzyskaniu przez Slowacje niepodleglości. Mieli nam za zle, źe nie chcemy do nich nic prawie eksportować (w hipermarkecie w L. Mikulaszu) z polskich byla jedynie kiszona kapusta w sloikach.

Mieli klopoty niemal ze wszystkimi produktami żywnościowymi. Liczyli, źe Polacy, z którymi byli bardziej zaprzyjażnieni niż z Czechami, im pomogą. My im nie chcieliśmy sprzedawac, bo co to tam jakaś Slowacja. Dla nas waźne byly Niemcy, Zachód w ogóle. Więc musieli za cięźkie dewizy kupować w Austrii i Niemczech. Potem dogadali sie z Węgrami, a jeszcze później z Ukrainą. Daj nam Panie Boźe takich ukladów gospodarczych z tym krajem, jakie mają Slowacy. Którzy chyba nam tego nie zapomnieli.

Pozdrawiam serdecznie


No dobra, Panie Lorenco

czego trzeba, żeby dzisiejsi Lorenzowie, merlotowie i Wehnrinowie załatwiając interesy w Mikulaszu przejrzeli na oczy i zachowali się mądrzej i z większą empatią?

merlot


Panie Merlocie

Toć to proste jest.
Wystarczy aby na początek, typowe, polskie, durne “panisko” odróżniło Słowaka od Czechosłowaka.
Igła


Igło

Durne Panisko nie rozwija stosunków ze Słowacją, tylko jest po prostu durne.
Mnie chodzi o tych co “rozwijają” z wysokości piedestału.

merlot


Szanowny Panie Merlocie

Niestety, w tej kwestii nic sie już nie da nadrobić, bo tego po prostu oni nie zapomną. A my czym sie bedziemy tlumaczyć: glupotą Polaków, bo przecież nie rządzących (to ewenement chyba jakiś)? Wadami narodowymi?

Jak to zwykle bywa, na nasze miejsce weszli inni. My tam jestesmy (kilku facetów nadal nas lubi, ale to jeszcze z czasów preslowackich), ale już bez potencjalnych przywilejów, jakie moglibyśmy mieć. I chyba tyle w tej kwestii.

Pozdrawiam serdecznie


Jesteśmy chyba jedynym narodem

który się swymi wadami narodowymi chełpi.

Może gorzkie, może głupie, ale tak uważam.

merlot


merlocie

“to można zmienić, dużym wysiłkiem ludzi dobrej woli i mediów.”

Zgoda, tylko w ten sposób, ale od kilku dni próbuję do polskich wyszukiwarek wpisywać frazę “świeczkowa rewolucja”, czasem dodaję w Bratysławie, i od kilku dni wyświetla mi się jedna strona na google.pl, i ani jedna strona w onecie czy w wirtualnej polsce. W TV, radiu, prasie nie słyszałem, nie czytałem o uroczystościach w Bratysławie z okazji dwudziestej rocznicy manifestacji. Stąd w media nie bardzo wierzę, a jeśli nie media, to chyba nikt tego nie zrobi, stąd jestem pełen pesymizmu.


Wenhrinie

Do dziś nie wiedziałem, od dziś wiem. A co wiem, to opowiem – przy pierwszej okazji. Przemnóż to przez 48 (ostatnie notowania txt) i średnio 2, 3 nowe osoby na tydzień. Co ci wychodzi z rachunku?

merlot


Lorezno

To chyba wynika z tego, że nie traktujemy poważnie Słowaków – ni to Czesi, ni to Polacy.

Czytałem kiedyś reportaż w “Rzepie”, jakoś tak pod koniec lat 90-tych, nie pamiętam autora, ale zapamiętałem treść. Wynikało z niego, że Polacy którzy przyjeżdżali do Słowacji zachowywali się nadzwyczaj butnie, arogancko i w sposób poniżający Słowaków. Miałem wrażenie, że ów reportaż był napisany przez osobę mieszkającą jakiś czas na Słowacji, bo Polacy byli pokazani oczami Słowaków (był kiedyś w Rzepie taki cykl – jak nas postrzegają sąsiedzi i inne narody), którzy pozwolili sobie wobec autorki na szczerość i chętnie opowiadali o tym, jak to się Polacy zachowują w sklepach – wówczas Słowacy mieli trudną sytuację gospodarczą, niskie pensje, ale dobrze zaopatrzone sklepy, więc Polacy przyjeżdżali i kupowali, co się tylko dało, bo ceny były dużo niższe, a przy okazji mieli okazję pokazać kim to oni nie są.

Turyści zwiedzający zamki czy starówki w miasteczkach mieli być głośni, aroganccy i niekulturalni.

W ostatnich latach wiele się zmieniło – sytuacja materialna Słowaków poprawiła się znacząco, Slowacja jest najszybciej rozwijającym się krajem w Europie, Polaków jeździ już jakby mniej, ale z tym zadzieraniem nosa, to nie przesada, sam miałem okazję nawet we wrześniu ubiegłego roku obserwować zachowanie niektórych Polaków, wciąż jakby nieco wyniosłe i protekcjonalne wobec Słowaków.

Podobnie rzecz się ma z Polakami na Litwie. Już kilka razy słyszałem z ust mojej cioci historię o pewnym kongresie polskich lekarzy zorganizowanym w Wilnie – bo to stolica, urokliwe miasto i wciąż tanie. Ciocia opowiadała jak to jakieś panie doktor bodaj z Bydgoszczy musztrowały kelnerkę Litwinkę, jak odnosiły się do niej pogardliwie i wyniośle.

To jest właśnie to odreagowywanie naszych kompleksów na narodach wobec, których czujemy się z jakiegoś zupełnie niezrozumiałego powodu lepsi.


merlocie

To wszystko prawda, ale czasem zerkam na słowacką prasę tak zwaną mainstreamową. Właściwie zawsze jest jakiś artykuł poświęcony Polsce, a to Gombrowiczowi, a to spotkaniu prezydentów Polski i Słowacji, a to braciom Kaczyńskim, a to Tuskowi.

Niedawno znajoma Słowaczka – studentka dziennikarstwa zapytała mnie, jak mi się żyje pod rządami Tuska, a ja jeszcze tego samego dnia zrobiłem test wśród znajomych (Polaków) i zadałem pytanie – jak się nazywa słowacki premier, nie wiedział nikt.

Nie popadam jednak w defetyzm, i nie uważam, że nic się nie powinno robić.


Subskrybuj zawartość