Panów Y i N ulubione uczucia i postawy: manifestacyjny brak wstydu.

Pan Y nie potrafi odróżniać uczuć, emocji i postaw. Co prawda, N coś mu próbował onegdaj wytłumaczyć, ale bez większego skutku. Już przy imperatywno atrybutywnym charakterze emocji etycznych Pan Y zaczął nerwowo myśleć o niczym, zaś przy względnie trwałej dyspozycji do emocjonalnie zorientowanych zachowań jednorodnych włączył sobie w komputerze (bycie wirtualnym ma zasadnicze zalety) muzykę z pod znaku Die Toten Hosen. Też niewiele rozumiał, ale jakby bardziej mu się podobało.

Potem Pan Y zastanawiał się, czy brak jakiś uczuć, emocji, albo i postaw nie jest czasem odrębną, przeciwnie skierowaną postawą, emocją uczuciem. Jakby tego N słuchał uważniej, to by wiedział. Trochę się mu zrobiło wstyd, że nie słuchał.

Jakoś to się Panu Y przypomniało wczoraj, a wzmocniło dzisiaj. Bo nie do końca potrafi opisać jedną z cech charakterystycznych N, który uporczywie i publicznie odmawia wstydzenia się, podczas gdy w prywatności się wstydzi przez lata. Niedawno się wstydził, bo sobie przypomniał jak w dzieciństwie przez pomyłkę wziął sąsiadki torbę z zakupami, za babciną. I coś tam wyjadł słodkiego.

Pan Y woli zakładać, że jest to wyuczona postawa, bo gdyby N miał to przyrodzone, to Pan Y musiałby się za niego wstydzić, a Pan Y robi to niezmiernie rzadko. Nie lubi.

Dzisiaj Pan Y uznał, że nadarza się idealna okazja, żeby się trochę poznęcać, bo N ma kłopoty z chodzeniem. Kolejna przypadłość wieku. Pan Y nie bardzo rozumie, jak można kłaść się spać zdrowym, a wstawać chorym, ale N go uprzedzał, że będzie coraz gorzej. I dotrzymuje słowa. Dobrze, że mu coś nie odpadło.

Nie odpadło, ale żyć nie daje. Prawa noga. Ani chodzić, ani jeździć samochodem. Ponieważ, wskutek przymusowego immobilizmu, pod znakiem zapytania stanęła niedzielna obecność N w murowanym kościele, Pan Y zapytał N, czy się nie wstydzi tego co wczoraj ponawypisywał i – w ogólności – czy i czego się wstydzi.

Zwłaszcza, zaś, chciał dociec tej różnicy: między prywatnie, a publicznie.
N, początkowo, starał się wytłumaczyć Panu Y, że się myli, że to coś, co nazwał błędem perspektywy. Że niby tylko z daleka tak to wygląda, ale tak naprawdę nie chodzi o to, czy coś jest w prywatności, czy publicznie, tylko, za co się warto wstydzić.

– Panie Y – mówił, nieco wykrzywiony bólem N – zastanów się Pan, na miarę swojego wirtualnego umysłu się Pan zastanów, dlaczego i czego ja powinienem się wstydzić.

– Na przykład: za tego Rydzyka dyrektora – ciągnął – czy ja powinienem? Nieznajomy jest mi to człowiek. Radia nie słucham, gazety ichniej nie czytam, a telewizje widziałem raz, ale to było za granicą. Doceniając potrzebę docierania z modlitwą do ludzi starszych i osamotnionych, uważam, że polityczne aspekty jego działalności są godne potępienia. Zarówno w wymiarze wewnętrznym, gdzie służą podtrzymywaniu i budowaniu idiosynkrazji, jak i zewnętrznym, bo służą Rosji, a tej – jak Pan wie – obawiam się, a przez to nie lubię. Mówiąc najprościej, uważam, że źle czyni. Ale muszę przyznać, że w zasadzie o nim nie myślę, dopóki ktoś (a zdarza się to często) nie karze mi się z tego Rydzyka tłumaczyć i się wstydzić.

– Ale dlaczego mam się wstydzić? Czy to ja go powołałem na dyrektora? Czy ja kupuję jego gazetę? A jeszcze do wstydu zachęca mnie, dajmy na to, ktoś, kto głosował na partię, która mniemaną potęgę owego Rydzyka podniosła do niebywałych rozmiarów. Jak taki jest chętny do wstydzenia, to niech zacznie od siebie – zeźlił się N, który właśnie przespacerował się po mieszkaniu i okazało się, że jak na dzisiejszy dzień, mieszkanie jest stanowczo za duże.

–I wie Pan, Panie Y, przypomniała mi się historia z początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy to uraziłem ego jakiegoś młodego człowieka. Onże, urażony zapytał mnie wtedy, dlaczego tak dużo mówię o zbrodniach komunistycznych, a wcale nie wspominam o odrażających zbrodniach Inkwizycji?

Odpowiedziałem, że pewnie dlatego, że ja zawodowo zajmuję się tym co hic et nunc, zaś z tego co mi wiadomo sprawcy interesujących go złowrogich czynów nie żyją już od dość dawna.

–Bo Panie Y, ja się nie wstydzę za Inkwizycję, za wojny religijne i inne takie. Nie zachwycam się. Ale ja nie mam z tym nic wspólnego, a ja zwykłem się wstydzić tylko za to, co zrobiłem sam. I dobrze Pan wiesz, że nie żałuję sobie i siebie w tym zakresie, choć wstydzenia się nie lubię, dla jego ogólnej nieprzyjemności. Ale za innych się wstydzić nie zamierzam. Jeśli ktoś złą o innych opinię rozciągnie na mnie, bez mojego zawinienia, tylko, dlatego, że jestem podobnie łysy, albo jeżdżę samochodem popularnej marki, to trudno. W ogólnym rozrachunku, sobie, nie mnie, wystawi opinię. Powinien się takiej opinii wstydzić. Choć zapewne spróbuje mnie do wstydzenia się namówić. Niedoczekanie

–Oczywiście, taki brak wstydu czyni mnie zabytkiem, trudnym do przyjęcia w nowoczesnym otoczeniu – kontynuował N, który właśnie przeczytał emalię o nierozumieniu, której nie zrozumiał, co go z kolei o zirytowało – ja się nie wstydzę tak wielu, rzeczy, że czasem się zastanawiam, czy tego niewstydzenia nie powinienem się wstydzić. Ale szybko mi przechodzi.

–Nie wstydzę się swojej wiary, ani swojego Kościoła. Ani patriotyzmu i swojej Ojczyzny. Nawet Grochowa się nie wstydzę, choć ludzie tu czasami tak pijani, że nawet raz na Pasterce księdza pobili. I brudno jest. Ale ani to ja tego księdza pobiłem, ani ja śmiecę. To, czego się mam wstydzić?

–Nie wstydzę się bycia mężczyzną, mimo świadomości, że dominacja kulturowa wyzbyła kobiety wielu praw i uczyniła im życie gehenną. Wiem, że mój Kościół potrzebował wiele czasu zanim się zorientował, że kobieta jest pełnoprawnym człowiekiem. Ale nie wstydzę się za dawne cudze błędy. Po prostu nie. Równie dobrze mógłbym się wstydzić za trójpolówkę.

- Ja, Panie Y nawet się nie wstydzę korzystać z pisuaru, a mam wrażenie, że wielu młodych się wstydzi. A ja nie.

N wziął sobie proszek przeciwbólowy, ale to niewiele poprawiło sytuację, bo gadał jak nakręcony, żeby swoją niemoc zagadać. Pan Y podejrzewa, że N wstydzi się swojej postępującej słabości i odciąga od niej, tak swoją, jak i cudzą uwagę.

–Ja się Panie Y nie wstydzę także za kolonializm i brzydkie praktyki białego człowieka. Nie wstydzę się komunizmu, w którym żyłem przez dziesięciolecia. Nie wstydzę się antysemityzmu, który mam za stanie jedną nogą w zbrodni. Za apartheid się nie wstydzę, ani za getta ławkowe. Potępiam. Czasami używam słów brzydkich. Mam nadzieję, że znalazłbym w sobie siłę, aby się przeciwstawiać recydywie. Nie wstydzę się.

–Bo jeśli się czegoś wstydzę, to tylko wtedy, gdy sam coś zrobię złego, albo – przez działanie, lub zaniechanie – się przyczynię, choćby tak, że mogąc się przeciwstawić, nie przeciwstawię. Nie narzekam na brak roboty w tym interesie, jak Pan wie. Czasem niektóre rzeczy muszą latami czekać, żeby na swoją kolejkę mojego wstydzenia się trafić.

Pan Y trochę był zbity z tropu. Od tego manifestacyjnego bezwstydu.

Dawniej „bezwstyd” mu się z czymś innym kojarzył. Jakby przyjemniej. Ponieważ nie rozumiał, więc zapytał N, czy on jest szczęśliwy od tego brudu, chuligaństwa, głupoty i antysemityzmu.

– Panie Y, Pan ryzykujesz odejściem do wirtualnego niebytu. Czy Pan taki głupi się od tego Internetu zrobiłeś? Przecież brak wstydu to nie jest duma. Brak wstydu nie oznacza, że nie widzimy zła, które robią inni, czasem podobni do nas. Nasi bracia w wierze, nasi współrodacy, koledzy i sąsiedzi. To, że nie jesteśmy za coś odpowiedzialni, nie zdejmuje z nas obowiązku ocen i powinności przeciwstawiania się.

–Zło powinno zostać nazwane złem, a głupota głupotą. Nawet, jeśli zło czyni sąsiad z kościelnej, albo szkolnej ławki. Prezydent, pierwszy minister, biskup. Nawet, jeśli głupoty gada osoba, którą darzymy uczuciem, albo kolega z blogowiska…

N jeszcze coś mówił, ale Pan Y myślał już jednak o czymś innym i słuchał Gianny Nannini, która śpiewała, że jakaś inna pani jest bardzo ładna. Troszeczkę wstydził się, że nudzą go wywody N i że słucha w niedzielę Gianny Nannini.

Postanowił mu o tym nie mówić.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bo to nie o wstyd tu chodzi

tylko o akceptowanie poprzez udawanie, że tego nie ma.
Tak kombinując można dojść do wniosku, że np antysemityzm zniknie razem z żydami.
I patrzaj pan, polskie matołki udowodniły, że niekoniecznie.
Igła


A czy jak ktoś głosowal na PiS

to popierał ojca Rydzyka jawnie, czy udawal, że go nie ma?

I co gorsze,Pana zdaniem?


Problem

jest gdzie indziej.
Ja też głosowałem na PiS, mimo tego, że wiem o RM i uważam je za sowiecką agitkę.
Różnica jest taka, że wedle pana, ponieważ go nie słucha to ono panu nie szkodzi ani pańskiemu zborowi.
Wedle mnie szkodzi KK a szkodzenie polskiemu KK uważam za szkodzenie Polsce.
Igła


Panie Yayco

Coraz bardziej się martwię, że się z Panem zgadzam w całości i to drugi raz w czasie dość krótkim. Ale to nie ma nic do rzeczy, czyli do tematu.

Ja tam nie jestem za tym żeby cudzy wstyd przygarniać do siebie tylko dlatego, że właściciel się przed nim wzdraga.

Co więcej taki wstyd to ma taką cechę podstępną, że u niektórych generuje wewnętrzny przymus tłumaczenia się i wytłumaczania. No to po co ja mam się za kogoś wytłumaczać?

Staranne odróżnianie wstydu własnego od cudzego, pozwala zachować nie tylko jako takie samopoczucie psychiczne, ale także sprawia że uczymy się różnicować.

I czy nie jest tak, że najlepiej to mieć własne życie emocjonalne zamiast korzystać z cudzego? Bo jak by się tak ten wstyd przejmowało to dlaczego nie inne uczucia też? I co by wtedy było?


Panie Igło,

ja uważam, że każdy głosujący na PiS głosował na ojca Rydzyka i i obiektywnie wzmacniał jego pozycję.

Kto jest bardziej winny: ten, co ignoruje zło, czy ten, który je wzmacnia?


Pani Gretchen,

ja bardzo przepraszam, że się Pani ze mną zgadza. To pewnie przez mój stan zdrowia. Jak tylko poczuję się lepiej, to wszystko powinno wrócić do normy.

Wszystko co Pani napisała, to ja sam móglbym napisać (choć nie tak celnie und fachowo).

Problem jest taki, że ciągle ktoś mi się każe za coś cudzego wstydzić. A mnie po głowie chodzi stara piosenka pana Garczarka. Taka o wybieraniu przyjaciół...


Czy można prowadzić politykę

bez dostępu do mediów?
Czy Pis był równo do innych traktowany przez dominujące media?
I kto tak naprawdę został zwyciezcą?
Czyli wedle starej zasady, jak nie możesz pokonać, to przyłącz.

No i zasadnicze pytanie, czy Rydzyk jest problemem polityków, czy biskupów?
Igła


Panie Yayco,

jedna uwaga, bo chyba ten tekst jakąś reakcją na moje oba teksty także.

Więc tak, nikt panu nie kazał się wtsydzić, nikt panu nie wmawiał twarzy Rydzyka, nikt panu nic nie zarzucał itd itp.

Zresztą nieważne.
Chodziło o coś zupełnie innego.
Ale, że napisałem jeden tekst wyjasniający jakoś pierwszy i kilkanaści ekomentarzy okołotekstowych więc się nie będę powtarzał, bo i po co.

By się dowiedzieć, że wygłaszam rekolekcje i że redakcja nie wiedzieć czemu to promuje, no tyż nie wiem.

Pozdrówka.


Panie Igło,

Pan nie odpowiedzial na moje pytanie.


Panie Yayco

Bardzo to ładny tekst & pouczający. Ja też się nie wstydzę, ani nawet za pradawnych przodków co po jaskiniach mieszkali albo gdzie, też sie nie wstydzę.
Dodam tylko, że z Radiem Maryja mam kontakt jedynie przez tego Igłę, który ciągle mi o tym Rydzyku przypomina.
I powiem Panu, że raz jak byłem chory to włączyłem, bo przy łóżku mam radio, a stacje komercyjne mi obrzydły do samego spodu. No to włączyłem i przez godzinę słuchałem o problemach hospicjów.
Pozdrawiam


Nie umiem

odpowiedzieć.
Nie umiem, bo wszystko zależy od kontekstu.
Igła


Panie Grzesiu

mógłbym iść Pana tokiem myślenia i zadawać pytania dlaczego Pan bierze do siebie, mój ogólny felietonik?

Pan wczoraj pisał, że pisze Pan co chce, prawda?

Nie tylko Pan.

I proszę tego nie brać do siebie, ale wczoraj bardziej polemizowałem z Iglą niż z Panem.

A pisząc to dzisiaj, przyznam się, ze wstydem, że nie pomyślałem nawet o Panu, choć wcześniej myślałem (wiem, że próżne są to tłumaczenia i spóźnione) i nawet stwierdziłem, że chętnie przeczytam Pańskie uwagi Antonim de Mello. Ale obiecałem w tamtych wątkach nie pisać, więc teraz piszę.

I wolałbym, żeby był Pan absolutystą aksjologicznym, a nie moralnym. Choć to szczegóły…


Panie Yayco

No to już całkowite zamieszanie, bo Pan się ze mną też zgodził. Niech i tak będzie dla odmienności. Trzeba się cieszyć dopóki można.

Za mną często inna piosenka Garczarka Andrzeja łazi i łazi, nawet już chyba ją wspominałam tutaj. Coś tam jest o tym, że nie trzeba z draństwem się trzymać choć tyle go na świecie. Jakoś mnie to podnosi na duchu.

Ja do tego pytania Igle Szanownemu zadanego swoje trzy grosze bym dorzuciła. Wina to jedno, a odpowiedzialność drugie.

Więc kto jest bardziej odpowiedzialny ten co zło ignoruje czy ten, który wspiera?


Panie Igło,

więc proszę tę, jakże przecież celną, odpowiedź ,skierować do siebie i potraktować ją jako moją odpowiedź na Pana pytania wczorajsze.

I się usatysfakcjonować.


Panie Yayco

Taka historyjka:

Pewna pobożna kobieta powiedziała Mistrzowi że była rano do spowiedzi.

“Nie wyobrażam sobie jak mogła Pani popełnić jakiś wielki grzech”, odparł Mistrz. “Co Pani wyznała?”

“No cóż , pewnej niedzieli byłam zbyt leniwa , by iść na mszę, no i kiedyś zwyzywałam ogrodnika; a pewnego razu wyrzuciałm tęściową na tydzień z domu”

“Ale przecież to było pięc lat temu? Na pewno była już później Pani do spowiedzi?”

“Oczywiście że byłam. Ale wyznaję te przewinienia za każdym razem. Po prostu lubię o nich pamiętać”

za “Minuta nonsensu” Anthony de Mello

Najgorszą ingerencją w ludzkie sumienie jest nakazywać mu wstyd.

p.s

tak obok głównego tematu

pozdrawiam niedzielnie:))

Prezes , Traktor, Redaktor


Pani Gretchen,

zadziwia mnie Pani!

Myślałem, że prawniczego miazmatu całkiem się już Pani wyzbyła!

A tu proszę. Jak u słonia.

Niestety w you tubie żadnego Garczarka nie ma. Pewnie dlatego, że niefotogeniczny…


A w sprawie PiS i media,

błędem PiS by było gdyby nie wykorzystali Rm do swej propagandy.
Błędem RM było, że się dało wykorzystać.
To przed wyborami.

Po wyborach błędem było PiS że potraktował Środowisko RM jako jedyne warte ich uwagi.
Błędem RM było (albo racej świadomym działaniem wynikającym z charakteru, misji ich i czegoś tam jeszcze), że uznali PiS i głosujących na PiS jako jedynych prawdziwych Polaków/katolików i kogos tam jeszcze, a resztę traktowali i traktują jako tych ,,złych” i wrogów polskości, polski, ojczyzny, wiary itd.

Pzdr


Panie Yayco

Czyli biskupi, omijając Rydzyka, są ok?
Natomiast ja głosując na Pis wzmacniam zło, na dodatek takie, które w KK się wyległo?

Dziwna to konkluzja,.
Igła


Panie Jacku Jarecki,

ja miałem trochę gorzej, ale za to wychowawczo, bo jechałem, lat temu kilka nazad, przez Polskę i mnie jak raz stacja w radioodbiorniku zanikła. Wrzuciłem jemu na samowyszukiwanie, a jak raz, w ta pora, wyleciał na mnie chory na głowę, co wyprzedzał pod górę.

Jakoś się udało, choć musiałem potem wymienić opony, a to dla ich spalenia. A jak już się ustabilizowałem, to zorientowałem się, że radio z Torunia też się mi ustabilizowało w odbiorniku. I usłyszałem modlitwę za konających. Bardzo to było na czasie.

Przez jakiś czas wolniej jeździlem samochodem, a to zdrowe bodajże.


Panie Igło, każdy ma swoje konkluzje.

Pan ma swoje, ja mam swoje.

Wzajemnie nam się one nie podobają.

Zdaje się, że Pani Gretchen Panu pytanie zadała…


Panie Maxie,

ależ to, co Pan pisze, właśnie jest na temat.

Naprawdę nie wiem dlaczego Igła ciągle musi o tym Rydzyku i żyć bez niego nie może.


Panie Grzesiu,

Pana wywód przypomniał mi zaśpiew ludowy:

Krakowiaczek nic nie winien,
pocałował, bo powinien.
Krakowianka temu winna,
bo pozwolić nie powinna

Z wyrazami uznania od starego seksisty…


Panie Yayco

No co mi Pan tu wyjeżdza z tym prawnictwem!
Chociaż nie mam pretensji żadnych, nie zwykłam polemizować z faktami (?).

I przydaje się niekiedy, bo to każde życiowe doświadczenie docenić trzeba zamiast ze wstrętem odrzucać te niewygodne.

Szkoda, że Garczarka nie umieścili. Wielka szkoda.

Tyle, że faktycznie co do urody to jest poza dyskusją.


O masz!

I jeszcze to.


Pani Gretchen,

odnosłem wrażenie, że potknęła się Pani i nie omieszkała z nami podzielić. Dziękuję.

Co do wcześniejszych (z przed podknięcia się) kwestii, to cieszę się, że obiektywne widzenie świata się u Pani rozwija.

Popieram takowe jak najbardziej.


Panie Yayco

Ja naprawdę bardzo się staram aby żyć na bezludnej wyspie.
Kiedy ci, których nijak na wyspie sobie nie życzę przyłażą do mnie i nadają, mejlują, telefonują a kiedyś to 2 takich przyszło nawet o 6 rano, jak 2 rat za samochód nie zapłaciłem.
I to było tak dawno, że dopiero potem Ziobro te 6 rano wynalazł, ku oburzeniu obojętnej ale postępowej inteligencji.
Igła


Panie Yayco

Tak, tak istotnie. Potknęłam się przez własną nieuważność a tak się tu rozgościłam, że się dzielę tym co mi akurat to głowy przyjdzie. Cieszę się, że się Pan nie pogniewał.

Obiektywne widzenie świata wydaje mi się całkowicie niemożliwe do osiagnięcia, chyba szczególnie w moim przypadku, ale staram się i robię co mogę w kwestii tego rozwoju.

Przymknę się na chwilę to może i co merytorycznie napiszę zamiast gadać od rzeczy.


Panie Iglo

współczuję i cieszę, że ja tak nie mam.

Mnie z rozrywek wystarcza młot pneumatyczny o 6.30 rano.

Is am decyduję, czego slucham, co oglądam, co czytam.

Rat nie płacę. Bo kredytów nie zaciągam.

....Że aż się czasem nudzę.


Pani Gretchen,

nic przyjemniejszego nad kobiece paplanie…

A ja dzisiaj: do rany przyłóż. Pewnie od kalectwa. Samo przejście do kuchni dla zamieszania w garnku tyle mnie bólu kosztuje, że dla ludzi dziś jestem lepszy. Jad mi się do środka wlał, obawiam się...

Proszę się zatem nie ograniczać, a wprost przeciwnie – korzystać...


Panie Yayco

No miło, że Pan tak zaprasza.

Się tak zastanawiam równolegle nad tym de Mello nieszczęsnym. W konteście Pańskiego Kościoła też. Ale mi się lęgną tylko myśli ulotne więc nie będę się tu rozwodzić.

I o tej wyspie bezludnej. Bo chciałabym umieć, a nie umiem do końca na nią uciekać. Wmówiłam sobie, że to szkodliwe. Co przycupnę to wracam. Kłopot.


Pani Gretchen,

niech się Pani opamięta. To nie jest mój Kościół. Ja tylko (aż) w nim jestem. Chce być i się staram. Ale mam wrażenie, że kiedy ja piszę o Kościele, to mam co innego na myśli, niż Pan Igła.

Zazdroszczę panu Poldkowi jego daru misyjnego…

A wyspy bezludne są łatwe.

Trudniejsze są jednoosobowe.


Panie Yayco

No niechże Pan da spokój i nie udaje, że nie rozumie. Piszemy o tym samym.

Jak Pan zazdrości to może jakiś tekst o zazdrości jednak? Pięknie by się w ten cykl wpisał (tylko proszę na mnie nie krzyczeć).

Uświadomił mi Pan właśnie, że ludzie kiedy mówią o wyspach bezludnych to często, jeśli nie zawsze mają na myśli jednoosobowe.
Bardzo ciekawe. Dobre do refleksji niedzielnych.


Cieszę się,

że Panią do myślenia pobudziłem.

Szkoda, że najpierw Pani początek napisała, a dopiero potem pomyślała.

No ale nie wszystko na raz.

Na razie mam na myśli cykl muzyczny, zatytułowany roboczo Stary człowiek i może ale pewnie zmienię tn tytuł na bardziej odppowiedni, bo mnie dziecko oprawi ze skóry..


O wyspach bezludnych

przypomniał mi się taki “kawałek” Kofty:

Kiedy się szumem, tłumem, gwarem
Ludzkie skupiska ustokrotnią
Najdroższym na świecie towarem
Będzie samotność
Tęsknotą ciszy uciekamy
W bezludność wyspy, słońce południa
Lecz kiedy na niej zamieszkamy
Wyspa przestanie być bezludna
Przybędzie z nami trud i strach
Niewola dnia, historii schemat
Jak pięknie wiatr układa piach
Tam gdzie nas nie ma

O bez/wstydzie i nie/rozumieniu to mi się nie chce. Jeszcze nie wiem czy mi się nie chce w ogóle czy na razie. Nie wiem też kiedy będę wiedziała.


Pani Magio

Proszę nie ustawać.
W poszukiwaniu.

Wielu posiadaczy bezludnej wyspy, po jakimś czasie, dochodzi do wniosku, że może na nią doprosić, na jakiś czas, innych rozbitków.

Nawet wirtualnie albo i nie.

A wtedy, można dostać napitek, wyżerkę, pryczę a nawet i czysty ręcznik z ciepłą wodą w załączeniu.

I ognisko.
Igła


Pani Magio

dzięki za Koftę.

Mam nadzieję, że się Pani wkrótce dowie.

PS
Mnie się inny Kofta przypomniał:

Ktoś rozlał atrament
to bukiet czarnych róż
Ta na suficie plama
Mapa dalekich mórz
Na pianę piwa opada gradem
Kwiat z kasztanowca koło budki

Wielkim artystą jest przypadek
Człowiek artystą jest malutkim

To jeden z niewielu wierszy jakie znam na pamięć.


...

...


...

...


Pani Magio,

Igła (WSP) zjadł kapuśniak i mu krew do żywota, z mózgu, odpłynęła. Dla trawienia.

Się Pani nad trawiącym kapuśniak nie znęca.

Już lepiej na mnie, kulawym.

Bo choć bez intencji, to zdaniem Pani chyba zasłużyłem. Więc niech…


Panie Yayco

Nie znajduję jakiegoś szczególnego upodobania w znęcaniu się w ogóle.
A nad trawiącymi i kulawymi to nawet w szczególe znęcania się nie znajduję upodobania żadnego.

Pozdrawiam bez intecji…
:)


Trudno,

wracam do drugiego dzisiejszego posta…


...

...


Pani Magio

A mówiłem, mówiłem, że słabuje.
To mnie zwyzywał.
Widać, że z pcią ma kłopoty.
Igła


Pani Magio,

to na zamianę, za Pana Igłę.

Bo już całkiem dziwne rzeczy dzisiaj wypisywał, sugerując mi śpiewanie poezji z cudzą kobietą i spożywanie przy tym romantycznego dania, którym dla onegoż Igły (WSP) jest zapewne fasolka po bretońsku.

To się mi już jego całkiem żal zrobiło.

Polecam nową notkę swoją (proszę wybaczyć nachalny marketing wirusowy)


Panie Igło,

może by Pan coś zjadl, dla osłabienia nerwowości przyrodzonej?


Najmocniej przepraszam...

Na ogół tylko czytam cichutko ….Ale jeśli mowa o Kofcie to nie wytrzymam i też się podzielę :

To najdalsze bywa blisko
Jak przydrożny kwiat
To najwyższe lata nisko
Jak przed burzą ptak
To najprostsze bywa trudne
Kiedy serce śpi
Gdy napotkasz wyschłą studnię
Dalej, dalej idź.
Końca twoich dróg prawdziwych
Nie zamyka cel
Cygan, kiedy jest szczęśliwy
Nie wie , czego chce
To najdalsze bywa blisko
Schyl się ,zerwij je.
To najwyższe lata nisko
Obok drogi twej…


Panie Yayco, w kwestii posiłku

to spieszę donieść, że dziś na stole śledż z Yabłkami na stół u nas wjechał, co go Pan byłeś opisałeś u siebie. Entuzjam wykazali wszyscy, łącznie z moją ultraprawicową żoną i nieletnią (8) wnuczką (która w Pana Poldka rewiry już teraz zagląda)...

Pyszne było po prostu.

merlot


Panie Yayco

przyznam szczerze że tak trochę specjalnie wpisałem że to obok, tylko ja jestem taki kiepski prawak i równie kiepski lewak, czyli centrak który ani obrazić ani pochawlić dobrze nie potrafi:)

“teoretycznie ciepłe kluski”

Prezes , Traktor, Redaktor


Nemo (WSP), ładne to bardzo jest,

ale przyznam szczerze, że oprócz liryki i ciszy nieco alkoholowej, czasem mnie ciągnie do Koftowej jadowitości:

Nic to, żeś łach i masz stracha
Chodź ze mną ku prawdzie i światłu

Wybaczy pan – ale się waham
Powiedział wisielec do wiatru


Panie Merlocie,

cieszę się, że smakowało.

Proszę pozdrowić wnuczkę i ultraprawicową żonę.

Jak znajdę znów chwilę, to opiszę wątróbkę, bo mi się trzy recenzje winne odłożyły, to załatwię hurtem…


Panie Merlocie,

8 lat?

To w maju święto u Państwa?

Gratulować?


Panie Maxie,

a chciał się Pan na mnie obrażać?

Czy ja na Pana?

Pytam bo powodu nie widzę jakoś.

Ja też jestem silnie centrowy, z tym że antylewacki ukłon posiadam.

I kultywuję.


O nie,

nawet z nudów mi by się nie udało, mnie zresztą też ciężko obrazić, ale gdyby Pan chciał kiedyś (z nudów na ten przykład) to proszę tak abym długo po wikipedii musiał szukać :)))

antylewacki ukłon ?

jestem na etapie drygu dopiero, także ukłon chętnie podpatrzę

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Yayco,

w maju, chętnie.

Na razie trwają intensywne przygotowania, po czujnym okiem o.o. Dominikanów.

My z żoną patrzymy na to z rozczuleniem, choć nasze stosunki z Kościołem (tak moje, z liberalno-nieokreślonych jak i jej, z gruntu prawicowych, pozycji) pozostawiają wiele do życzenia.

merlot


Wielce Szanowny Panie yayco

w takim razie “dwa takie bardziej jadowite Kofty” wrzucę i już nie przeszkadzam..

Widzę po waszej minie
Że dla was najważniejszy jest człowiek
A człowiek to brzmi w trzcinie …

Życie to nie jest jeszcze życiorys
Życie powstaje w brudnopisie.
Tylko staczać się trzeba powoli,
żeby starczyło na całe życie…


Nemo (WSP)

“przeszkadzam”?

Bynajmniej, zapraszam jak najczęściej.

Cytaty bardzo cytatliwe…


Panie Maxie,

to po rosyjskiemu było.

Odchylenie...


Panie Merlocie,

to strasznie jednak jest ważne, moim zdaniem.

W maju pośpieszę z gratulacjami


acha, też dobrze:)

Prezes , Traktor, Redaktor


Subskrybuj zawartość