Beczka z Metroony. Zapiski drugie

Uprzejmie proszę Redakcję o nie polecanie tych zapisków
Będzie mi miło, jeśli ktoś je znajdzie bez pomocy z zewnątrz

Wokoło beczki stopniowo ucicha.

Przechodnie przekonują się, że to naprawdę i niektórzy dają sobie spokój. Niektórych się troszkę zniechęca. Innych przywabia. Rozmaicie, ale co do zasady, to każdy przechodzień mile widziany

Dlaczego zatem Zapiski drugie? Po prostu nie chce mi się przewijać. I już.

To ciągle ta sama beczka: jedyne miejsce gdzie komentuję to, co mnie bawi i smuci na Tekstowisku, z rzadka wspominając o reszcie świata.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Notka 17

Pod wpływem wspomnień Pana Nicponia kupiłem 15 goździków. Ale chyba coś pomieszałem, bo wszystkie dałem jednej kobiecie. Drugiej dałem pięć zielonkawych róż. Były zdziwione, bo tego, tzw. święta się u nas od lat nie praktykowało. Ale jakoś przyschło. Pouczono mnie jedynie, żebym rajstop nie kupował.

Panie Gretchen otworzyła przede mną, do pewnego stopnia, tajemniczy świat hydrauliki. Do pewnego stopnia, bowiem się szybko znudziłem. Tą hydrauliką. Pan Janek robi to szybciej i sprawniej (obawiam się) a nadto zabawia mnie anegdotami z wielkiego świata, któremu świadczy usługi wykończeniowo hydrauliczne. Prywatnie preferuję mechanikę precyzyjną, choć też raczej teoretycznie…

Przeskoczyłem większość tekstu Pani Gretchen i chciałem zaglądnąć do komentarzy. Niestety w komentarzach Pan Igła znów popisał się grubiaństwem i chamstwem. Niby się już trochę przyzwyczaiłem, ale ciągle mnie to zniechęca do tego skądinąd inteligentnego komentatora codzienności.

Pan Grześ powinien znaleźć jeszcze jakieś przyjemnie wykonanie Ragazzo Dell’Europa Gianny Nannini. Ale takie stare, z 1982 roku. Bo Gianna spotkała, właśnie w 1982 roku, w Madrycie, chłopaka z Polski. Sadząc z piosenki, to można tylko rodakowi pozazdrościć… Ja nie umiem znaleźć dobrego wykonania, więc puszczę Giannę współczesną, śpiewającą inną piosenkę:

Wiem,że Pani Delilah chciała by co innego, ale ośmielę się Pani tę piosenkę zadedykować, za ogólny wkład w obchody Dnia Kobiet. Bez drwiny. Bez ironii. Nawet bez sarkazmu.

Panie Jarecki. Wykładowcy na uniwersytetach nie zastrajkują, moim zdaniem. Rzadko strajkują ci, którzy żyją z nadgodzin…

Odkrycie dnia: stanowczo wolę mandarynki od bananów.

Pogoda obrzydliwie ładna dzisiaj była. Pod pomnikiem Lotnika, zmywacze szyb nawet nie próbowali oferować swoich usług. Mam nadzieję, że podzielają moją wiarę w powrót zimy …


Ładna pisoenka,

świetna notka, szczególnie poitna mnie rozwaliła…, tzn. to odkrycie.
A w ogóle to pan mimo, że niby w tej beczce siedzi, to skupia pan uwagę wszytskich, gadają o panu, przekonywać do wyjścia chcą, jak nie przychodzą tu, to pisza u siebie w blogu (pan zenek np.)
Cos słabe to ukrycie się beczce, ale koncept mi się podoba…

Pzdr


Panie Grzesiu,

Ja sobie w beczce siedzę i po ścianach rysikiem skrobię.
Trochę za karę, a trochę dla odpoczynku i ogólnej spokojności.

A że gadają? Już coraz mniej szczęśliwie. Pogadają, pogadaą i może przestaną. A może nie.

Nie wiem

Ja mam jeszcze dwa tygodnie tego stylistycznego ćwiczenia przed sobą.

Czy Pan startuje w zawodach Pierwszy wpis pod notką?

Jeśli nie, to zachęcam. Rokuje Pan nadzieje…


Panie Yayco

Przyznaję, że zajrzałem na pana bloga dopiero po sławetnej awanturze. Więc w sumie, poza beczką mam jedynie archiwalia.
Brak pańskich komentarzy napotykanych na innych blogach — ale w końcu mamy post.

Beczka — rewelacyjna.
Forma bardzo mi odpowiada, do treści nie mam co się odnosić, bom trochę za mało oczytany w tekstowisku.

Pozdrawiam.


>Panie Yayco

Wdzięcznam niepomiernie za dostrzeżenie mojej skromnej “działalności” oraz za dedykację muzyczną.

Nie należę co prawda do grona zmywaczy szyb grasujących pod Pomnikiem Lotnika, ale jesli to dla Pana interesujące, to chciałam uprzejmie poinformować, że nie podzielam pańskiej wiary w powrot zimy. Mało tego, jesli w dalszym ciągu będzie Pan promował mroczne i zimne klimaty to na znak protestu zainicjuję obchody Święta Wiosny.

P.S.
Jeśli znów pojawi się tu Grześ, to proszę mu przekazać, że chwilowo się do niego nie odzywam. Również na znak protestu!


Miło, ze Pan wpadł

Panie Odysie.

A że późno?

I ci co przyszli o świtaniu do pracy w winnicy dostali denara i ci co przyszli o trzeciej, o szóstej, o dziewiątej. I nawet ci co o jedenastej…

Cieszę, się że Pan zaglądnął i dziękuję za dobre słowa.


Pani Delilah

Ja do Pani z otwartym sercem i dziękczynną piosenką, a Pani …, ech.

Słów brak na oddanie mojego rozgoryczenia.

Choć z drugiej strony: czemu ja miałbym się przejmować Paninymi wierzeniami meteorologicznymi?

W sprawie Grzesia doradzam oflagowanie się i tree-sitting

Pozostaję z życzliwością...


Miło widzieć

że nowy rysik w znajomej beczce:)

Mam pytanie: to mandarynki sprzedają z dostawą do beczki?

Prezes , Traktor, Redaktor


Niestety Panie Maxie

trzeba sobie samemu skrzyneczkę zakupić i przynieść.

Myśl mnie taka naszła, że z bananów też jednak byłby pożytek, mimo, że mdłe.

Ale jakoby tak ponarozrzucać skórek bananowych, dookoła beczki, to by mozna było różnośći, w beczce leżąc, kontemplować...


Banany mają to do siebie,

że formalnie zapachu wydzielaja mało, no chyba że już są “przechodzone”, za to

mandarynki w życzliwych rękach odwdzięczają się pięknie i stwiedzam że w

beczce, przy kontemplacji dobre dla nich miejsce.

Dobranoc się z Panem

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie,

prawda to jest, choć i zapach mandarynek o poranku jest miły

Dzień dobry sie z Panem…


Notka 18

Pojawia się ciekawa możliwość zrobienia interesu. Będę sprzedawał licencje na beczki.

Pojawiła się też ciekawa kwestia egzystencjalna. Czy nikt, pozostając nikim, może być wszystkimi?

Banany mdłe, mandarynki się skończyły, a ksiądz na rekolekcjach niechcąco mnie i moje dziecko rozśmieszył. Nadmiar ekspresji czasem szkodzi przekazowi.

Pan Tyrpa fajny tekst napisał. Lubię śmiech z zaciśniętymi zębami.

Piosenka na dzisiaj jest znowu po rosyjsku. Złote miasto. Akwarium zaśpiewało w filmie Assa, najlepszym chyba rosyjskim filmie jaki widziałem. Był styczeń 1989, a wokół mnie rodziła się powoli niepodległość. To nie było w Polsce.

Pójdę zrobić jakiś sos do makaronu. Znalazłem na półce butelkę jakiegoś włoskiego wina i muszę mu znaleźć zastosowanie…

Mieszając sos, będę myślał o balach, które przyjechały z Syberii. Ciekawe, czy tam, w okolicy rąbal drzewa mój dziadek…

Przyjemnie się chmurzy …


licencja na beczkę?

tak szczerze to mam nadzieję że się nie sprzeda, marketing dobry, produkt

ciekawy ale “czarny pijar” może byc mocniejszy, Delilah, Gretchen, ja- nieskromnie…

no Panie to tuzy pijaru i myślę że się nie przyjmie:))

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie,

tu już poza Panem nikt nie bywa, aby moją samotność rozmową rozjaśniać.

Ale jacyś zaglądają, myślę, że potencjalni klienci to być mogą.

Słyszałem, jak jeden poważny gość głośno się (co prawda na cudzym blogu, ale zastanawiał...

Walnie się trochę regionalnych elementów i pójdą moim zdaniem…


Panie Yayco

Nie sprzeda Pan tego produktu.

Mam nadzieję, że ten pomysł się nie przyjmie.

Z rosnącym niepokojem obserwuję, o czym już wspominałam, łatwość odchodzenia stąd czy też zrywania kontaktów między bywalcami.

I ja bywam poza Maxem.


>Panie Yayco

Po przeczytaniu skierowanej do mnie odpowiedzi ośmielam się skromnie zauważyć, że siedząc w tej zatęchłej beczułce traci Pan kontakt z rzeczywistością.

I to rozgoryczenie jest tym właśnie spowodowane.

Posłuchaj Pan, Panie Yayco. Po raz kolejny podaję pomocną dloń aby ułatwić Panu wygramolenie się z tej beczki. No to jak będzie?


Pani Gretchen,

to są przypływy i odpływy.

Gdybyż jeszcze Pani chciało się pisać coś innego niż techniczne instrukcje dla domorosłych hydraulików…

No, wiem, wiem, nie znam się.

Fakt


Panie Yayco

Pan tekstu nie przeczytał do końca o czym sam Pan doniósł.

Znudził się Pan gdzieś w okolicach połowy. Bywa i tak.
Przeczytał Pan komentarze za to.

To nie był tekst dla domorosłych hydraulików.


może jednak nie

może tak?

darmowy hosting obrazków

Prezes , Traktor, Redaktor


Nijak Pani Delilah:

brak motywacji.

W beczce cicho i przyjemnie.

I łatwo ukryć brak weny, proszę Pani.

Ile można pisać o winie i kuchni?

Miałem nawet wcześniej pomysł, żeby coś na jutrzejsze męskie święto (_Czterdziestu męczenników_) napisać, ale mówiąc szczerze, straciłem ochotę. Im bardziej Paną w ostatnich dniach podziwiałem, tym bardziej tą ochotę traciłem.

Jak coś do mnie przyjdzie to napiszę, i wtedy się zastanowię. Obiecuję. Ale proszę mi kołków na głowie nie ciosać.

Poza tym, mam nieodparte wrażenie, że nie tylko pewne rzeczy się powinny poukładać, ale, że się jakoś tam włąśnie układają.

A moje marudzenie szkodzi. Takie odniosłem wrażenie.

Katonizm to nie jest interes na dzisiejsze czasy. Gorszy chyba nawet od handlu beczkami.

Proszę częściej zaglądać , Pani Delilach.

Miło mi od tego…


Pani Gretchen,

Pani tak zawsze wierzy w to co inni piszą, czy tylko na mnie tak trafiło?

Co miałem napisać?

Wersja I

Że nudny? OK.: nudny. No offence. Sam jestem nudny, to wiem.

Wersja II

Że już po pierwszym zdaniu czytać przestałem? No tak, przestałem. Czasem tak mam. A potem zgaduję, co w tekście było. Po komentarzach zgaduję. Czasem trafiam, a czasem nie… Złapała mnie Pani.

Proszę sobie wybrać, jeśli dotychczasowa interpretacja Pani nie odpowiada.


>Panie Yayco

Mam nieodparte wrażenie, że Pan sobie że mnie jaja robi, że się tak kolokwialnie wyrażę!

No cóż...postaram się być wielkoduszna, zwłaszcza w kontekście tych męczenników coś Pan o nich wspomniał.

A to aby umilić Panu kontemplacje.


Panie Maxie

wzmianka o wodzie, znów skierowała moje myśli ku hydraulice, niestety…

darmowy hosting obrazków


Pani Delilah,

nie robię sobie jaj.

W ogólności, jak się przyglądnąć, to niepodobny do drobiu jestem.

O męczennikach nie będę pisał, bo jakoś, czytając komentarze wczorajsze doszedłem do wniosku, że nie zostałbym należycie zrozumiany.

Za kwiatki dziękuję, zwłaszcza, że można je trzymać na zewnątrz. To ważne, bo ja alergiczny jestem.


...

...


Pani Magio,

miło Panią widzieć. Nieco mi doskwiera brak kontaktu z Paninym zmysłem obserwacji.

Jakby tu powiedzieć: chyba jednak dobrze Pani zrozumiała. A i z czytaniem – jak widzę – nie jest najgorzej.

Nie wiem czy Pani zna jedną z anegdot o Janie Himilsbachu. Ale nawet jakby, to dla młodzieży, przypomnę.

Podobno na jakimś zjeździe literatów, czy coś, jakiś dowcipniś zakwaterował go razem z Putramentem.

Putrament, najeżony, a pan Jan podchodzi doń i swoim charakterystycznym szeptem zaznacza:

-Szefie, no to jak sie umawiamy? Lejem, do umywalki, czy nie?

I się na koniec połapałem, że dla wielu problemem może być pytanie, kto to był ten Putrament.

Ech, starość...


...

...


Pani Magio,

wstydź się Pani!

Nawet na Putramenta kobiecie nie wypada.

Bardziej jeszcze i się nie chichraj pokątnie!

No bo jak ja mam iść teraz na Gorzkie żale, mając pod powiekami taki obraz…

Okropność.

A z tą beczką to mam wrażenie, że szanowne audytorium przesadza.

Wystarczy zauważyć, że to ćwiczenie stylistyczne, nieprawdaż?

Ino, że długotrwałe, bo ma też inne funkcje mieć.

Czy będzie miało? Się okaże…


...

...


Panie Yayco

napiszę tylko że szedłem do łazienki umyć ręce i tak pewna konsternacja mną

targnęła, szczęśliwie wszystkie urządzenia sprawne…

Prezes , Traktor, Redaktor


Pani Magio,

proszę na przyszłość uważać, albowiem jestem obdarzony wyobraźnią.

A pokątne chichractwo, to woda na młyn hydraulikom niezrzeszonym.

Potępia się takowe!


No właśnie, Panie Maxie

wiedza to jest nieszczęście.

Kiedyś opiszę zapewne jak robiłem na skalę przemysłową markowy czeski kompot ananasowy.

Z dyni.


...

...


Pani Magio

a ja potrafię kopać dół do lasowania wapna, obić krokwie deskami a deski papą.
Przełożyłem też ok 150 tys. szt cegły aby wybrać tzw licówkę, potem fugowałem ją młotkiem murarskim i takie tam…

Mój 1 dom zdobył 3 nagrodę Muratora i co?
Nic.
Igła


Pani Magio,

to może się Pani zrzeszyć z Panią Gretchen i świadczyć Usługi dla ludzkości (jeden fryzjer maił w S. taką tabliczkę w latach sześćdziesiątych).

Zwłaszcza ta gładź jest podchodząca, bo to u nas na Grochowie na billboardach się damskim gołym ciałem reklamuje.

Tylko te panele mnie zmartwiły.

Jakież to kompromisowe, Pani Magio!

Pozdrawiam leniwie i poobiednio, o pracach fizycznych ani myśląc…


Szanowny Panie yayco

Mam do Pana kilka zdecydowanych pytań w związku z Pana rzekomym odosobnieniem:

1. czemu to tak naprawdę służy?

2. czy Pana odosobnienie, poza celem deklarowanym, ma także walory poznawcze? Np. Jak długo da się w tych warunkach przetrwać?

3. czy beczka Pana jest wykonana komfortowo (klasa , znak jakości itp)?

4. jakiego standardu będą beczki oferowane do sprzedaży? Czy ich jakość pozwoli np. na przepłynięcie Niagary? Na jaki okres przetrwania pozwoli typowe wyposażenie awaryjne?

5. czy cała Pana akcja jest promocją jakichś zamierzeń? ( Z historii znane są przypadki wykorzystywania niestandardowych środków transportu w celach uzyskania określonych korzyści. Zdarzały się beczki, koszyki itp).

6. czy przewiduje Pan docelowo stosowanie w nowych modelach napędu? Jakiego?

Te pytania są postawione, że się tak wyrażę “z marszu”. Ale będę pracował nad następnymi. W zalezności od odpowiedzi zastanowię się nad opcją nabycia drogą kupna. Zwłaszcza, gdyby przedmiot ten np. umożliwił dotarcie do Wysp Szczęśliwych.

Pozdrowienia


...

...


Notka 19 – nie dla dzieci – córko moja, nie czytaj tego!

Zawsze bawili mnie ludzie nadmiernie pewni siebie. Swojego intelektu, swojej płci, swojej siły.

Jeszcze bardzie bawi mnie wszechmoc i wszechobecność stereotypów kulturowych i potoczne wyobrażenie, że świat jest tylko taki, jakim go sobie wyobrażamy.

Przypomniała mi się taka historia. Uprzedzam nie jest ona dla dzieci i zawiera przykre opisy.

Było to w Fordonie, w zakładzie karnym dla kobiet. W latach siedemdziesiątych.

Był tam mały oddział męski, bo wtedy więźniowie pracowali fizycznie i dla cięższych pracy było tam kilkunastu (bodaj) silnie umięśnionych samców alfa. Przejściowo nieco zredukowanych, co do rangi

Pewna młoda więźniarka umówiła się w godzinach pracy, w ustronnym miejscu, z więźniem, bardzo pewnym swej męskości i siły, który zresztą wielokrotnie chwalił się, poniekąd zasadnie (jak potwierdzały źródła z pod prysznica) swoją męskością. Kiedy przyszedł – była miła.

Kiedy już naszemu dzielnemu i dumnemu z siebie chłopcu wypełniły się krwią ciała jamiste, z kątków wyskoczyło kilka koleżanek (bodaj, czy nie cztery) tej, co się umówiła. Ona była koleżeńska i miała ochotę się podzielić.

Troszkę go związały. Najważniejsze zaś, że dzięki prostej pętli ze sznurowadła uniemożliwiły krwi odpłynięcie z ciał jamistych.

Uczyniły sobie zadość i wedle upodobania, a potem go zostawiły. Zaczęto go szukać po wieczornym raporcie. Lekarzom udało się uratować jego jednostajność, ale raczej nie mógł się już chwalić.

Może być, że już nie chciał. Trochę szkoda, bo wysoka samoocena w życiu się przydaje. Zawsze można sobie nią parę drobiazgów zrekompensować...

Ładny jest księżyc dzisiaj…


...

...


Panie Wojtasie,

czem prędzej odpowiadam:

Ad. 1 Oprócz tego, o czym wielokrotnie pisałem – niczemu.

Ad. 2 Nie. Zamierzam siedzieć do Wielkiej Nocy, chyba, że mi się odechce.

Ad. 3 Beczka jest stara i jako taka nie podlega klasyfikacjom. Widok na zewnątrz rekompensuje ubóstwo wnętrza.

Ad 4. W sprzedaży będą nie beczki, a licencje na odosobnienie. Jak ktoś się będzie chciał odosobnić w Niagarrze – nie ma przeszkód. To nawet łątwiejsze, ze względu na krótkotrwałość odosobnienia.

Ad 5. Nie. Ja nie mam nic do sprzedania. Poza licencją na odosobnienie w beczce.

Ad 6. Nie. Beczka nie jest do tego, żeby jeździć. W razie potrzeby można ją przetaczać.

Chętnie odpowiem na wszelkie pytania, jakie się Panu nasuną


Pani Magio,

uzasadnienie mnie przekonało.


Pani Magio,

ta historia jest do wykorzystania dla pani Delilah, jakby jej się koncept na horrory wyczerpał.

Nie bardzo zresztą rozumiem, dlaczego akurat Pani się tłumaczy


Szanowny Panie yayco

Zmartwił mnie Pan odpowiedzią. Raz, że pomyślałem o możliwosci zrobienia jakiegoś “interesu”. Ale w tej postaci produktu to tylko eremita o najwyższych kwalifikacjach. A o takich teraz niezwykle trudno.
Licencja też kłopotliwa, bo skąd teraz takiego starego drewna?

Dwa. Że nawet na własny użytek wspomniana beczka wydaje się mało ponętna. I jeszcze koszta ponosić. To już chyba poczekam na zwolnienie, zwłaszcza, że to już wiosna będzie i z takiego miejsca łatwo będzie podglądać jak trawa rośnie.

Pozdrawiam z oczekiwaniem


Trudno Panie Wojtasie

gdyby Pan zmienił zdanie, to jestem w beczce


Notka 20

Można powiedzieć tylko tak: Poslušně hlásím, pane obrlajtnant, że Jacek Jarecki jest mistrzem świata. I okolic…

Czegóś ciepło… Ciekawe czy w Sosnowcu też...


...

...


Pani Magio,

teraz jest to bardziej nieco koherentne. I uspokajająco. Dla mnie.

Bo przez chwilę się balem, że stałem się ofiarą, spotykanej często w sieci, płciowej uzurpacji.

Niby staremu niewiele grozi, ale zawsze strach…


Notka 21

Pani Gretchen napisała ciekawy tekst

Pani Gretchen napisała tekst nadmiernie prawdziwy

Pani Gretchen wydaje się, mam wrażenie, że prawda ma coś wspólnego z zainteresowaniem przeciętnego gościa blogowiska. Że informacja jest lepsza od narzekania. Obiektywizm od stronniczości.

Pani Gretchen napisała, że są w służbie zdrowia ludzie uczciwi i zaangażowani. Jak ona.

Pani Gretchen zapomina, że ludzie uczciwi i zaangażowani są nudni i mało interesujący. Zwalszcza jak nie mają krwi na rękach.

Pani Gretchen powinna zostać za swój tekst i swoją postawę zauważona i nagrodzona. Ja mogę dać tylko piosenkę. Niemiecką. Ale po angielsku

Podobno w czwartek znów jest szansa na trochę śniegu …


Horrory to moja specjalność Panie Yayco

Ale i pańską inspirująca notkę zapamiętam co by nią kiedyś przyszpilić nadmiernie pewnych siebie samców! “Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka” ... tak to właśnie bywa.
Dziękuję za uwagę jaką Pan poświęca mojej “tfórczości”.


Pani Delilah

nie ma za co.

Ciesze się, że Pani więcej pisze.

Mam nadzieję, że to już tak na stale i czekam na następne inspirujące teksty.

PS Czy nie sądzi Pani, że zdominowanie (w ostatnich dniach) TXT przez kobiety dało całkiem fajny rezultat?
Mnie, w każdym razie, bardzo to odpowiada.


Panie Yayco

dzięki za wkład w rozwój dyskusji o gwałtach na mężczyznach.:D

A historia jeżeli prawdziwa,straszna.

Pozdrawiam Pana, choć pan wciąz w beczce.

A mój ślubny Mistrzem jest!


Pani Algo,

proszę bardzo, chętnie służę pomocą.

Historia istotnie prawdziwa, niestety dla jej bohatera.

Proszę pozdrowić Pana Mistrza


>Panie Yayco

Cieszę się, że Pan się cieszy, lecz jednocześnie mam poważne obawy, że pańska radośc jest płonna. Ja już niejednokrotnie pisałam, że nie czuję w sobie blogerskiej weny. Dałam się wpuścić w to TXT niczym naiwne dziecię. Nie żebym tego żałowała, ale … niewielki tu ze mnie pożytek. Czasem coś skrobnę z poczucia przyzwoitości i to wszystko.

Wie Pan, do czegoś się tu Panu przyznam.
Pamięta pan kretyński program pod nazwą “Big Brother”? Przyznaję ze wstydem, że swego czasu obejrzałam kilka odcinków. I najbardziej zastanawiałam się nad motywacjami ludzi, którzy się tam zgłosili. Czy uważali się za interesujących? Czy wydawało im się, że mają jakąś nadzwyczaj charyzmatyczną osobowość, zdolną przykuwać uwagę tłumów? Czy mieli coś ciekawego do przekazania?
No właśnie…

Cała blogosfera kojarzy mi się trochę z tym “Big Brotherem”.

Ja Panie Yayco jestem wspaniała, nadzwyczajna i rewelacyjna dla kilku bliskich osób ( powiedzmy że tak jest hi, hi). I to mi całkowicie wystarcza.

Pozdrawiam i dobrej nocy życzę


Panie Yayco

hmm…jak tak Pan będzie jeszcze dłużej w tej beczce siedział, to niech Pan uważa na tych z Sosnowca.

Pozdrawiam.:D


Pani Delilah,

trochę ma Pani racji z tym Big Brotherem, ale bodaj nie do końca. Jednak tutaj ludzie pisują o rzeczach poważnych.

A Pani wciąż się ze swoim pisaniem kryguje, jakby Pani więcej pochwał potrzebowała.

Ja tam chętnie, ale dopiero jak coś nowego przeczytam.

Spokojnej nocy Pani


Pani Algo,

ja całe życie nic innego nie robię, tylko uważam.

Na tych z Sosnowca też.

Ale dziękuję za ostrzeżenie.

Dobranoc.


Obok beczki

wkleję bo później nie znajdę a i Szanowny o którym mowa w zdjęciu też może zaglądnie :)

darmowy hosting obrazków

Prezes , Traktor, Redaktor


No nie wiem, Panie Maxie

czy go Pan tym przyciągniesz…


Panie Yayco

Bardzo, bardzo dziękuję za piosenkę.

Za nią dziękuję w pierwszej kolejności, bo te pozostałe sprawy są już bardziej skomplikowane.

Nikt niczego pod tym tekstem nie skomentował więc pomyślałam sobie nieżyczliwie o sobie, a tu zaglądam do beczki i Pan napisał, nawet całkiem sporo.
Dziękuję.

Wiem to wszystko o czym Pan napisał i nie zapominam, ale jestem zdania, że to nie jest powód by o tym wszystkim nie napisać. By ten odmienny głos nie wybrzmiał. Zwłaszcza, że on jest ze środka.

Ja Panie Yayco wciąż jestem naiwna w wielu sprawach. Uważam, że o ile nie mam wpływu na bieg tego świata i drogi jakie wybierają inni, to zawsze mam wpływ na to co zrobię, a czego nie.

I od tego kawałek rzeczywistości realnie się zmienia.

Życzę Panu spokojnej nocy


Panie Yayco Szanowny

witam Pana w “nowej beczce?”... no przynajmniej – ponownie zapisywanej….

jako jeden z diablow postnych, co to kusic sie staraja, pragne przypomniec o napisaniu – na razie pewnikiem do szuflady – tekstu o nieskutecznych parawanach prawnych chroniacych przed dyskryminacja (uzupelnienie do tekstu Gretchen i Delilah) i jak nalezaloby te przepisy zmienic, by dodac im skutecznosci. mam nadziej, ze Pan nie zapomnial.

jednoczesnie skrobiac kopytem o beczke pytam uprzejmie, czy aby kolejny odcinek cyklu o naszych wladcach niegdysiejszych, w kontekscie spoiwa narodowego, powstal chocby w zarysie?

tymczasem smierdzac siarka i buchajac ogniem mkne do poleconego przez Pana tekstu Pani Gretchen…

z powazaniem, Griszeq Boruta.


Pani Gretchen,

ja też uważam, że trzeba o tym pisać.

Więcej, ja nawet uważam, że trzeba o tym czytać.

Pani postawa jest właśnie tym, co nazywam postawą obywatelską, dlatego napisałem o tym u siebie.

Pozdrawiam mgliście


Panie Griszequ,

niektóre odpowiedzi znajdzie Pan poniżej, co zaś do historii, to powoli lęgnie się we mnie tekst o demokracji nowogrodzkiej.

I bardzo proszę nie ubierać się w szaty Złego. Ja w Wielkim Poście czasem słabuję na poczuciu humoru. O czym pisze teraz, póki jeszcze resztki mam.

Taki mój widać los. Z jednej strony Boruta, a z drugiej, o czym zaraz, Rokita.

Taki los niesprawiedliwy, bo wybierając beczkę, dbałem przecież, by od siarkowego wypalania nie śmierdziała zanadto…

Pozdrawiam na poziomie organicznego przystosowania do trudnych warunków…


Panie Yayco

Pan dla śmiechu napisał “mistrz” a ja cierpię, ponieważ Iwona zaraz podniosła mi wymagania.
Zachciało mi się jajek na boczku to zaraz, że nie wypada i surowy jarmuż z oliwą jadłem.
Co prawda potem dostałem trochę samego boczku z chlebem bo strasznie duczałem.
Niemniej Pozdrawiam Serdecznie


Notka 22

Pani Sergiusz Administrator prawie mnie wyciągnął z beczki. Z trudem się opanowałem. Miałem ochotę od razu sobie pobluzgać. Oczywiście nie pod adresem Pana Administratora.

Kiedy się już, jednak opanowałem, to stwierdziłem, że po pierwsze: ciekawe, czy i kto w tej sprawie głos zabierze i , po drugie: byłoby bardzo dobrze, gdybym to nie był ja.

Co do stanowczej zasady uważam, że pisanie konstytucji, to nie jest wybór miss Sosnowca ( no offence , uważam mieszkanki Sosnowca, za wyjątkowo wręcz hojnie obdarzone przez naturę). Politycy powinni mieć wizję Państwa. Wizja Państwa wyraża się w Konstytucji. Wizji nie osiąga się przez zbieranie cudzych opinii.

Mam wrażenie, że kilku polityków chciałoby dopasować swoją wizję Państwa do oczekiwań tych, co im ankiety odeślą. Przykro to pisać, ale mam to, za żałosną manifestację własnej mizerii programowej. Jeśli to nie jest marketing polityczny, to jest to polityczne żebractwo. Jest mi przykro, że pomysł taki firmują politycy, których zwykle miewałem za sensownych i rozsądnych.

Równie dobrze można by taką ankietę zadąć uczniom szkół średnich jako pracę domową na WoŚ. Mamy bardzo rozsądną młodzież.

Język ankiety jest uroczo niejednoznaczny. Najbardziej mi się spodobało „delegowane ustawodawstwo”. Wolę nazywać to tak, jak swego czasu nazwałem na TXTdekretami.

Jedyną zaletą tej ankiety jest podkreślanie konieczności debaty konstytucyjnej. Jestem za tym całym sobą. Ale mam o sobie zbyt duże mniemanie, żeby wypełniać ankiety.

Na moją odpowiedź na ankietę nikt nie liczy. I słusznie, bo nie powinien. Pan Igła sprowokował mnie, swego czasu, do Refleksji Konstytucyjnej na TXT i – niewątpliwie – teksty na ten temat, będę tutaj publikował. Jak tylko wyjdę z beczki, ukaże się tekst o inicjatywie ustawodawczej (problem w ankiecie całkowicie zignorowany). Pan Griszeq przypomina mi o kwestii gwarancji prawnych dla praw i wolności. To trudne, więc nie od razu, ale zapewne też. I jeszcze parę innych kwestii.

I jeszcze chciałbym dodać, że nie widzę potrzeby, aby powstała w Polsce partia, która buduje sobie program w oparciu o badania ankietowe.

Mgła. W powietrzu i w głowie …


Panie Jarecki,

nie dla śmiechu, a dla szacunku.

A swojej Pani Iwonie, powiedz Pan, że na jarmużu z oliwą, to co najwyżej napisy nagrobne wyrosną. Jak ktoś chce mistrzowską formę zachowywać, to się musi odżywiać naturalnie, jak człowiek.

A jajecznica na boczku wędzonym, ze świeżym jeszcze chlebem, tak żeby skórką talerz wycierać, uznaną w świecie jest podstawą formy mistrzowskiej.

Co proszę ode mnie, stosownym domowym organom, powtórzyć.

Pozdrawiam, nie mogąc się opędzić od wyobrażeń jajecznicy na boczku…


Panie Yayco Szanowny

Pana beczka – Pana zasady. Będę więc pisał od siebie, bez przyprawianych rogow. Czekam wiec na historię.
I spodziewalem się jednak trochę wiecej notek beczkowych. Wpadam bowiem do beczki takze po wskazanie przez Pana co ciekawszych wpisów. Bo ma Pan z tej beczki bardzo spostrzegawcze oko. Chocby wpis Pani Gretchen.

Już nie truje.

pozdrawiam

ps – jednak truje. bedzie klopot, jak Pan wylezie z beczki, a my bedziemy jej nadal szukac. pewnie skonczy sie tak, ze beczke bedzie musiał PAn pozostawic jako trwaly element fundamentu txt. czego sobie i innym zycze.


Pogoda się zmienia

mnie też mgli i to podwójnie bo ze swojej beczki wyjść muszę na pare h.

A co do tych facetów, to wszystko niespełnieni politycy są, to i nowych form szukają.
Tyle, że oni są raczej od wizji niż od praktyki.
Tak jak i ja i dlatego pewnie ich lubię.

Tyle, że po “kiego” są mi nieskuteczni politycy, których lubię?
Może niech se pogodę w tvnie zaczną przepowiadać albo na wybiegu dla modelek i celebrites startować, co na jedno wychodzi.
Igła


Panie Griszequ,

jakby tu generalnie powiedzieć, a delikatnie przy tym…

Tak krawiec kraje, jak mu materii staje?

Jakbym miał więcej do opisywania, to bym więcej chyba opisywał...


Panie Igło,

ja też ich lubię, choć teraz jakby mniej trochę.

Jak oni są od wizji, to niech ją zaprezentują.

Niech właśnie wizję swoją uczynią podstawą dyskusji obywatelskiej.

Niech pozwolą takim jak ja swoją wizję skopać i obsikać. I niech mi udowodną, że sensowna i koherentna.

Ale oni zdaje się założyli Koło Gospodyń Wiejskich i robią ogólnonarodowe zawody w szyciu patchworków. Tylko zapominają, że patchwork, to nie polski jest obyczaj. U nas dominują wycinanki. Kurpiowskie i łowickie…

Rokita przepowiadający pogodę? Toż nikt by na dwór (albo jak tam u jeich – na pole) wyglądnąć nawet nie chciał. Ze strachu…


Ich wizjonerstwo

polega na tym, że mówią ładnie, składnie i głównie o tym jak “ich” Polska miałaby wyglądać. Czyli o sobie mówią. Ostatnio cos takiego Rokita na imprezie salonowej zaprezentował.
Tu biorę poprawkę na Matyję, którego znam od prawie 20 lat i widzę, że on kiedyś ładniej mówił a teraz uczeniej.
Czyli jest to, mniej więcej, mówione w języku Bola, jakim lubią się popisywać studenci politologi z 3 roku aby inni myśleli, że oni się habilitują mając lat 19.

Ja mam podobne wizje i wypowiedzi do swoich dzieci i żony. I jestem traktowany podobnie, czyli po uważaniu ( nie mylić z poważaniem ).
Igła


...

...


Pani Magio,

no fakt, nie doczytałem.

Ale to nawet śmieszniej jeszcze, jak konserwatywni politycy odwołują się do pojęcia, które formę przybrało najciekawszą w projekcie PPSowskiej konstytucji, datowanym na 1920 rok.

Jak to dobrze, że Pani bacznym okiem za moją nieuważnością śledzi…


Panie Igło,

a ja jestem człowiek prosty i oczekują , na początek prostej deklaracji: – system prezydencki (madą francuską); – system kanclerski (wiadomo); – system parlamentarny , modą angielską , oparty na okręgach jednomandatowych; – nowy wynalazek, który zapewni nam powszechną szczęsliwość i dobrobyt, a to dlatego, że jakiś polityk da na to uroczyste słowo honoru; – dotychczasowy bajzel parlamentarno- gabinetowo-prezydencki z prysiudami.

Jak ktoś odpowie uczciwie na takie pytanie, to odpowiedzi na kolejne będą łatwiejsze.


No już kiedyś

żeśwa o tym gadali.

I nawet, trochę, żeś mi pan rację przyznał, choć pewnie z przekory albo będąc “pod wpływem”?

Na naszym etapie rozwoju psycho-społecznego, dodając do tego element oczekiwanej “miotły”, która brudy wymiecie, system prezydencki jawi się jako ponętny.
Dodajmy do tego JOW, przy słabych, tak merytorycznie jaki i organizacyjnie czy programowo partiach, i masz pan spójny system polityczny, gdzie prezydent wybrany przez naród “kupuje” większość w parlamencie, złożonym bardziej z jednostek niż klubów, ale tylko w sprawach koniecznych.
Bo w sprawach ważnych ma mandat od NARODU ( Naszym Dziennikiem pojadę ) a za sobą ekipę specjalistów z którymi wygrał wybory. Rząd wciela jego wizję.

I widzisz jaki jestem ( prawie ) mądry?

Jak byś pan pokombinował o zaletach i wadach takiej “wizji” to byłbym wdzięczny ( i jaki dumny, że cwany ?).
Igła


Panie Igło

przy prawdziwym systemie prezydenckim, gdzie prezydent jest prawodawczo nieograniczony, a parlament jest (jak we Francji, dla przykładu) to nie ma potrzeby, żeby były okręgi jednomandatowe. Wystarczy, że Prezydent wybierany jest w wyborach powszechnych.

Niech się bawią jak lubią. Wystarczy zmniejszyć Sejm do 200 posłów i skasować Senat. I kupić reszcie karuzel.

System jednomandatowy jest lepszy wtedy, gdy włądza wykonawcza w pełni, a częściowo też prawodawcza oddana jest rządowi. Prezydent jest tylko malowany i nie wolno aby był wybierany w wyborach powszechnych.

A partie są potrzebne, bo tylko silne partie nadają sens zarówno powszechnym wyborom prezydenta, jak i wyborom w okręgach jednomandatowych.

I tak dalej, da capo al fine.

Najpierw trzeba się zdecydować...

Nie będę w beczce rozwiązywał problemów, za rozwiązywanie których płacę podatki…


Panie Yayco Szanowny

a tak osobiscie, to optuje Pan bardziej za systemem prezydenckim (francja , USA) czy kanclerskim (niemcy, wielka brytania)?


Cuś pan kręcisz

bo niby jak to sie ma do prezydenta u Jankesów i JOW i do Królowej ( za przeproszeniem, angielskiej ) i JOW?

No ja tak jak jak pan,, prawnikiem nie jestem, na dodatek podatków nie płacę, bo żyję ze strat.
Igła


...

...


Pani Magio

Toć tu nie królową chodzi, tylko o faceta w beczce.
Nie widzi pani, że on tam se siedzi i z kolesiami w karty rżnie?
A reszta to legenda?
Igła


Pani Magio,

Pani niezmiernie rzadko bredzi, co przyznają z niejakim smutkiem…

Królowa nie ma żadnego, rzeczywistego wpływu na rządy i na prawotwórstwo.

System angielski jest typowym systemem parlamentarno gabinetowym, który działa sensownie dzięki jednomandatowemu systemowi wyborczemu. Wystarczy porównać z Belgią, która, biedactwo, od niejakiego czasu całkiem już rządu nie ma i tak sobie dryfuje…

Szczęśliwie, problemów też zbyt wielkich ta Belgia nie ma…


Panie Igło,

wielokroć pisałem,że o USA to ja odmawiam. Tam jest podział władzy i kompetencji, którego nigdzie w Europie nie ma i i nie będzie.

Chyba, że Pan jakąś nową niepodlelość wymyślisz. Ale to wtedy proszę się udawać do Pana Nicponia, nie do mnie. Mnie wystarczy posiadanie łatwo odnawialnej wizy amerykańskiej, z czym nie mam kłopotu jakoś, bo częściej wizę dostaję, niż za ocean uczęszczam…

Z kolegami w karty nie rżnę, choć faktycznie przyszła mi taka myśl do głowy, przy tej ankiecie, że Konstytucji jeden facet nie napisze. Ja takiego nie znam, choć znam, lepiej lub gorzej, wszystkich krupniejszych konstytucjonalistów z Warszawy i okolic.

Pan mnie za język niepotrzebnie ciągniesz, bo ja w paru sprawach zdanie mam, a w innych wcale, bo się nie znam. Nie chcę być jak pewien słynny konstytucjonalista, co się szczycił, że fragment o wojsku napisał, a we wojsku, dla stanu swojego zdrowotnego, nigdy nie był.


Panie Griszequ,

jak Pan mnie privatissime pytasz, to ja podobnie odpowiem.

Najbardziej mi się podoba system angielski, choć JOW się trochę boję. Ale widzę w nich zdatny hydrant do oczyszczania niektórych antycznych stajni i dlatego za nim jestem też.

Rząd oczywiście musiałby mieć prawo do dekretowania, pardon – do delegowanego ustawodawstwa.

System niemiecki jest atrakcyjny, ale opiera się na zupełnie innej tradycji. Mianowicie na poszanowaniu prawa się opiera i federacyjnej strukturze państwa. Adaptacja byłaby trudna, bo komu pan dasz autonomię, poza Śląskiem? Łodzi?

Francuskiego to ja nawet wina nie piję i ichni system mnie nie pociąga.

Gdybym miał do narodowych korzeni sięgać, to najciekawszy byłby chyba dla mnie system mieszany, wzięty z noweli sierpniowej. Oczywiście mocno unowocześniony, ale to sobie idę wyobrazić.

Nie widzę żadnej możliwości aplikacji systemu amerykańskiego. Podoba mi się średnio, to raz. Oparty jest na myśli oświeceniowej angielskiej i szkockiej, która u nas w polityce żadnego nie miałą przejawu, to dwa. Oparty jest na strukturze hierarchicznego samorządu politycznego i głęboko zakorzenionej potrzebie uczestnictwa w sprawach zbiorowych, których u nas nie ma to trzy. Wymaga konformizmu społecznego i hierarchizacji opartych na zupełnie innych zasadach, niż te, które są zakorzenione w Europie, to cztery.

Z państw europejskich najbardziej mnie pociąga księstwo Liechtenstein, ale kuchnia tam jest niesmaczna…


...

...


Pani Magio,

szczerze mówiąc – nie wiem.

Ale wydaje mi się to prawdopodobne.

A dawna zadziwia mnie konsekwencja z jaką Niemcy tworzą teorie prawne dla siebie, ale tak dobrze, że są one potem adaptowane bardzo szeroko.

Mnie się ichni federalizm bardzo podoba. Nawet ustalając trasy przejazdu, chętnie nadkładam drogi, aby niektóre landy ominąc, a w innych dłużej gościć.

Gdybyż tak u nas utrzymały się tradycje dzielnicowe, z zachowanie wspólnoty narodowej!

Proszę sobie wyobrazić federację Wielkopolski, Małopolski, Mazur (tj Mazowsza wedle nowszej mody), Kaszubów, Prus i Śląska. I ordynacja JOWowa w dzielnicach, zaś proporcjonalna do Sejmu Krajowego…

Mnie by się podobało, ale chyba bredzę (tak, tak) wskutek tego, ze siedzę cokolwiek w rozbiciu feudalnym, a i to, nie w polskim nawet…

PS Ja lubię, jak kobiety nie całkiem do rzeczy gadają, albo i piszą, bo wtedy zaraz ktoś je wyśmieje, a ja jako obrońca i Znany Przyjaciel Kobiet, wystąpić mogę.

Dajmy na to, taka Pani Gretchen dzisiej,od samego rana, stale i wciąż o listkach pisze figowych, na dodatek zaznaczając, że coraz mniejsze. Jakżeżby było przyjemnie jakby jakiś seksista, pod ów dany listek chciał zaglądnąć, a ja bym jego wyśmial z beczki…

Drobne przyjemności nabierają smaku tym bardziej, im bardziej człowiek starszy w sobie się robi…


Notka 23

Pan Jotesz powrócił dzisiaj do jednego ze stałych fragmentów gry naszej tutejszej: anonimowości autora bloga. Trafnie wyznaczył przedmiot sporu, wiec i dyskusja wydaje się ciekawie rozwijać.

Pan Y przyznać musi, że to jest pewien problem, także dla niego. Nadmiar swobody. Ale to jest już kwestia wyboru. Pan Y satysfakcjonuje się tym, że co najmniej dwie osoby w okolicy (a pewnie z pięć w sieci wszechświatowej), znają tożsamość niejakiego N.

Czasem z wzajemnością, a czasem nie. Ma nadzieję, że w razie czego, skopią mu odwłok. Jak przegnie już nadmiernie. Zresztą już parę razy skopały.

Dzięki temu, Pan Y nie może twierdzić, że N jest technologiem drzewnianym, albo przedsiębiorcą z branży nabiałowej.

Ciekawą natomiast rzeczą jest zasada, dla jakiej dobieramy sobie nicki. Czasem rządzi przypadek, czasem wyłazi na wierzch podświadomość. Rozmaicie. Fajne jest jednak to, że głupi nick nie oznacza głupiego pisania. Podobnie jak mądry – mądrego…

Wiosna jak cholera. Aż niedobrze od tego się robi …


Panie Yayco

oczywiscie udalem sie na Pański wątek o dekretach i tam doczytalem, ze Pan za systemem kanclerskim na modlę brytyjska optuje – moje pytanie wiec lekko nietrafione bylo.
system kanclerski, oparty jak rozumiem o większosc parlamentarną, wsparty możliwościa dekretowania (ograniczoną konstytucją) – z zalozeniem dekretowania kodeksowego w szczególnosci. pisal pan o kontrasygnowaniu dekretow – rozumiem, ze chodzi o kontrasygnate marszalka sejmu?
w kwestii parlamentarnych nowelizacji do dekretow – bo wymiany zdan pomiędzy Panem a Pania nie do konca zrozumialem – mial Pan na mysli, ze parlament wydaje zgode na dekret na zasadzie tak/nie, i w razie przyszlej noweli, opowiada sie takze tak/nie w odniesieniu do calego dekretu?
co z prezydentem, albo w szczegolnosci: czy prezydent jest w ogole potrzebny w tym dywagowanym systemie? po co nam figurant i ladowanie w niego pieniedzy?
no i dlaczego widzi Pan zagrozenie w JOWach?

co do systemow federacyjno-autonomicznych, to faktycznie – RP dobrym materialem nie jest…


...

...


Jakiegoż tam Marszałka!

Jeśli dekrety ma rząd to kontrasygnuje Prezydent, wybrany przez Parlament.
Jeśli Prezydent – to adekwatnie – Prezes Ministrów.

Nowelizacje nie mogą być niczym ograniczane. Jeżeli Sejm nowelizuje dekret w zwykłym trybie, to rzadzą zwykłe reguły prawodawcze.

Prezydent jest do wizyt zagranicznych drugorzędnych i z wzajemnością, do kontrasygnaty i na wypadek kryzysów.

JOW mogą nam dostarczyć rozmaitych cudotwórców, krzykunów, kiełbaśników lokalnych i inne tam miss Pabianic, w skali większej niż taka ordynacja, jaka jest. Ale tak jak napisałem, ja prywatnie zaakceptowałbym takie ryzyko.

Dla wyczyszczenia stajni.


Pnai Magio,

poprzestanę na tym, że ogólnie się z Panią zgadzam.

A co do listków figowych, to chyba zależy, jaką płeć skrywają.

A u nas to raczej są faceci w polityce. Z maluśkimi listkami figowymi.

Mam nadzieję, że nie podrażniłem nadmiernie Paninej wyobraźni…


Panie Yayco

w przypadku rządu kanclerskiego, tworzonego przez lidera partii ktora wygrala wybory, nie ma chyba sensu wybierac przez parlament dodatkowo prezydenta, bo on przeciez bedzie z tej samej opcji. i mysle – wskazany przez premiera de facto. wiec marionetka. jego kontrasygnata to jak kontrasygnata marszalka.

czy ta mozliwosc nowelizowania dekretu nie bedzie stanowic zagozenia dla jego spojnosci (jak chocby wlasnie w odniesieniu do kodeksow) i nie uczyni bezzasadną wlasnie sama idee dekretowania (w kontekscie omijania parlamentarnych sporow, dziwnych glosowan, nietrafionych poprawek)?

w kwestii uprawnien do kontrasygnaty juz sie wypowiadalem, nadal mam problem z realna rola prezydenta-marionetki (do wizyt to nam starczy premier i marszalek parlamentu). chyba go skresle jednak.

jow – no fakt, patrzac na tych, ktorych teraz sobie wybralismy, trudno zalozyc poprawe… no ale jow to bylby zdecydowany krok w strone wzmocnienia samorzadnosci, rozumianej takze jako pociaganie do odpowiedzialnosci wybranych. to sluszna droga…

no i teraz czy nam sie trafi herakles, majacy w ogole zamiar ta stajnie augiasza uprzatnac?


Szanowny Panie Yayco

Ja przepraszam, że u Pana przed beczką, ale na forum ogolnym nie mam śmiałości. Od kilku dni przelatuję tylko teksty na TxT, odnotowując zaczepki [ :-)))] Pana Maxa. Jednakże głowę ma zaprząta inna myśl, mianowicie zastanawiam się, w jaki spób zabezpieczyć nas (mam na myśli ogół obywateli) przed głupotą nami rządzących (to nie jest dobre określenie, bo oni podobno powinni, jako nasi przedstawiciele, sprawować zarządzanie państwem).

Oto bowiem stwierdziłem, że ci wybrańcy jednak nie mają kompletnie wyobraźni (byc może ci z Bruksel również, ale nie chciało mi się robić modelu i liczyć). Wychodzi mi bowiem, że gdyby spełnić wszystkie założenia tzw. pakietu ekologicznego EU, jaki został na nas nałożony w formie rozlicznych wskaźników i norm, to niechybnie czeka nas totalny paraliż transportowy, a wchwilę potem kryzys finansowy, prowadzący do katastrofy gospodarczej.

I ta konstatacja powoduje, że stać mnie chwilowo jedynie na czytanie i napisanie od czasu do czasu jakiegoś smętnego komentarza. A jak wlizę na drabinę to widać jeszcze gorsze rzeczy. Schowię się Pańskim przykładem do beczki, to mnie klaustrofobia łapie.

Niech żyje Sosnowiec!

Pozdrawiam serdecznie


Gdyby "N"

mimo wszystko, miał jakie znajomości w przemyśle tartacznym, to ja się polecam życzliwej pamięci.
Może nie teraz ale jak ceny za rok spadną bardziej.
Czego i wszystkim życzę.
( Tego spadku, znaczy, żeby nie było znowu, że antykobieco itd.. )

Igła


Panie Griszequ,

Marszałek nie może kontrasygnować dekretów, bo ideą dekretu jest omijanie parlamentu. Kropka.
Marszałek nie pełni funkcji reprezentacyjnych. Kropka.

Czy słyszał pan o jakimś zagranicznym Marszalku? Myśli Pan, że jakby to był dobry pomysł, to ktoś by na to nie wpadł?

Nie sądzi Pan, że lepiej zmniejszyć parlament o 100 posłów? Oszczędności będą większe. Zapewniam Pana.

Nie można zablokować możliwości nowelizowania prawa. To nonsens. Należy ją kontrolować w inny sposób, może napiszę o tym przy okazji inicjatywy ustawodawczej.

Można na przykład stworzyć specjalną kategorię ustaw sztywnych, które się zmienia trudniej niż inne. Były precedensy.

Co do JOW, to też sądzę podobnie. Kłopot z tym, że najpierw będą straty, a na zyski trzeba czekać. W Polsce ostatnich lat wiele reform zabito, bo nikomu nie chciało się czekać na zyski, podczas gdy straty wynikające z ich wprowadzenia dawały materiał do walki politycznej.

Dlatego JOWy powinny być w konstytucji, a nie w ordynacji wyborczej. Inaczej się zresztą nie da, bo ta konstytucja na JOWy nie pozwala.

A co do ostatniego pytania, to nie wiem. Wszędzie widzę listki figowe, a nigdzie liścia łopianu nie mogę dostrzec…


Panie Lorenzo,

rad Pana witam, ale pomóc nie mogę.

Dopóki się nie dorobimy polityków umiejących czytać i pisać, to tylko możemy się modlić. A jak ktoś nie chce, to niech sobie na los ślepy liczy, albo stara się myśleć o przyjemniejszych rzeczach.

Ja mu nie pomogę.


Panie Igło,

Panu również pomóc nie mogę. N w ogóle nie ma znajomości i nie potrzebuje.

Prosze apelować do ślepej kiszki (że tak Wiechem polecę...)


Szanowny Panie Yayco

“Dopóki się nie dorobimy polityków umiejących czytać i pisać” – do tego zestawu dodałbym koniecznie “i liczyć”, bo jak Pan wie, dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane.

A pomóc to mi Pan nie może, sam muszę tę żabę zjeść... ooo, i tu Pan może mi pomóc odpowiedni zestaw przypraw, dodatków oraz napojów proponując po przyjacielsku. Tylko jak się to rozpowszechni to cały naród będzie pochłaniał żaby z Pańskim dodatkami. “Żaba po polsku a la Pan Yayco” – brzmi nieźle, musi Pan przyznać.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Yayco

A jakby panu klepka, w beczce, wypadła?
To niby też, pan żadnych znajomości nie masz?
Choćby karcianych?

Ni szacunku, ni uważania dla starszych, tych na drabinie, a nawet z Krakowa pochodzących lub Galicji, nawet niewiast?
Igła


Slusznie mi to Pan, Panie Lorenzo,

wytknął.

Zguba się zaczęła w siedemdziesiątych latach, kiedy kalkulatory nastały, przeważającej części populacji um zastępując.

A co do żaby, to nawet chętnie, bo w odnóżu ichnim gustuję, przecież.

Muszę pomyśleć. Jak do pisania kulinarnego powrócę, to coś zadedykuję tej Pańskiej żabie…


Panie Igło,

jak rozumiem, chceż Pan mnie namówić, żebym napisał o Panu satyrę, jako o przedstawicielu klientelizmu nowej generacji, co już w taką od kaczyzmu popadł desperację, że w sieci dojścia do układu szuka?

Nie wiem, nie sądzę, żeby mi się chciało dawne lektury przypominać.

A co do kart, to faktycznie w takich razach skutkują zazwyczaj.

Plastikowe.

PS A dopiska Pańskiego nie pojąłem, bo zdaje się całą swoją biegłość stylistyczną i ortografię na blogu Pana Poldka Pan wyczerpał, od czego niezrozumiale i brzydko Pan piszesz.

Kraków? Nie całkiem pamiętam, ale coś mi się kołacze. Czy to, o to się Panu rozchodzi:

darmowy hosting obrazków

Przecież pisałem, że przez alergiczność, na miejską jestem skazany atmosferę.
A kobiety w moim wieku to zagrożenie jest dla wieńcowego układu.


Panie Yayco

no ja się upierajac na zbędność tego fasadowego prezydenta, co no od herbatki mialby byc i tych kontrasygnat, wciskam tego marszalka (ma Pan racje – bez sensu jak sie zastanowic), bo Pan postulowal jednak zatwierdzanie tego dekretu (ale na zasadzie glosowania tak/nie) przez parlament – czyli jednak dekretowość nie oznacza calkowitego omijania parlamentu.
ale zgoda – marszalek nie kontrasygnuje. prezydenta nie chce, bo on obrosly w kancelarie pochlania ciezkie miliony. czyli – z braku kontrasygnujacych – zasadniczo rezygnuje z kontrasygnaty dla dekretów.
poniewaz zrezygnowalem z prezydenta, a marszalek nie pelni funkcji reprezentacyjnych, no to powierzam je wicepremierowi.

obawy co do nowelizacji mam, bowiem oceniam to w kontekscie naszego polskiego podworka, a nie idealnych sytuacji. no i obawiam sie, ze opozycja, zaraz po zatwierdzeniu dekretu, zacznie w nim grzebac, poprawiac, psuc. no i sie zastanawiam, jak tego psucia uniknac.


Panie Yayco

Cytat z Pana, który jest piękny ale wszelkie nasze starania obraca w niwecz.

Nie będę w beczce rozwiązywał problemów, za rozwiązywanie których płacę podatki…

Tak, po trzykroć tak!


Panie Griszequ

zawsze jeszcze jest veto, którym prezydent się może posłużyć, prawda.

Mam wrażenie, że Pan szuka ustroju minimum, ale nie sądzę by pan znalazł. Zasadą powinien być podział kompetencji i wzajemna kontrola.

Proszę pamiętać, że idea dekretów, choćby mi bliska, niesie też liczne zagrożenia. Pan by chciał, żeby którykolwiek z dotychczasowych prezydentów miał prawo dekretowania? Ja – nie. Ale przyznam, że żadnemu z rządow bym go nie odmówił. Tak mi jakoś dziwnie wyszło z rozumu.

Wystarczy sobie oglądnąć przedwojenne Prawo o stowarzyszeniach, które było tak sympatyczne, że komuniści przez cale lata rozstać się z tym cudem nie chcieli.

Nie da się zbudować Utopii,ale można zbudować ustrój sprawniej działający i i tańszy niż obecny.

Pan zakłada zlą wolę i brak kooperacji. Ja mówię o systemie, który upraszczał by prawotwórstwo i był zabezpieczony przed dąsami któregokolwiek z Pałaców.

Pan, mam wrażenie, myśli głownie o teraźniejszości. Ja staram się myśleć o ustroju dla przyszłej Polski.


Panie Jarecki,

trzy x Tak to już było kiedyś.
Też mi się nie podobało, nota bene.

A beczka swoją pojemność ma. Wyczerpać ją łatwo…

Zresztą, co Pan chcesz?

Po kilku dnaich smuty, TXT dzisiaj wyraźnie ożywione. Pewnie przez tą wiosnę, cholerę...


Ze mnie to taki stylista,

jak z pana panoramista.
Choć podejrzewam, że pańska beczka to nowoczesna jest ( bardziej niż pan chcesz to przyznać ), nie tylko lufcikiem albo peryskopem kpt. Gundlacha z niej obserwujesz ( rzeczywistość marną a wredną ) ale pan, za zasłonką, masz panoramiczne okno przez które sobie leżąc światopogląd utwardzasz, patrząc.
Igła


Panie Igło,

w moim wieku, to albo się ma światopogląd utwardzony, albo się nie żyje.


Panie Yayco

tylko o jakiej kontroli mowimy, skoro premier (kanclerz) to lider wygranego ugrupowania, a prezydent ma byc wybrany przez ten sam parlament – co oznacza ze bedzie dokladnie z tej samej opcji i raczej nie spodziewam sie, by byla to osoba mogaca przyniesc premierowi smute? mowiac wprost – raczej tusk premier by nie pozwolil parlamentowi wybrac prezydenta rokite, a kaczynski jaroslaw premier – jako prezydenta raczej by nie wskazal zalewskiego. jakos taka fasadowosc funkcji i podzialu kompetencji pachnie mi mnozeniem kosztow administracji. oczywiscie – sejm bym tez odchudzil o 100-200 poslów.

no ale moze rzeczywiscie odnosze to do terazniejszosci za bardzo…

i prosze mi wierzyc – nie zakladam zlej woli. dlatego nie jestem zwolennikiem aktualnego systemu kontrolno-blokujacego. oddalbym chetnie pelnie wladzy jednemu osrodkowi – najchetniej rzadowi, bez wzgledy czy bylby to rzad pis, po czy (gdyby taka wola większosci) sld.


I tu się różnimy, Panie Griszequ,

bo ja bym nikomu pełnej władzy nie oddawał, chyba, że…

No chyba, że całkiem by system sądów przebudować i kontrasygnatę Prezesowi Sądu Najwyższego oddać...

Ale to już bajki są zupełne, o których nawet pisać mi się nie chce…


Notka 24

Naszły mnie dzisiaj trzy niezrozumienia. Niespodzianie…

Pierwsze jest takie, że żadną miarą pojąć nie mogę co jest złego w tym, że ktoś wybiera drogę sądową dla dochodzenia swoich prawdziwych, albo i wydumanych praw. Zrozumiałbym krytykę prawa. Może i nawet bym ją poparł, bo ja czegoś krytyczny wobec prawa jestem. Zrozumiałbym krytykę orzeczenia sądu, gdy sąd cokolwiek orzeknie. Ale co jest złego w tym, że ktoś uiściwszy stosowne opłaty zwrócił się z czymś do sądu? Nie rozumiem. Niejakie światło rzuca na to utwór ostatni Pana Jareckiego, objaśniający istotę wojny w sieci, ale do ostatecznego zrozumienia mnie nie doprowadził.

Drugie niezrozumienie dotyczy USA. Nie rozumiem, jak to jest, że jak zapytać, to w Ameryce jest najlepiej na świecie. Ale jak uszczegółowić pytanie, to się okazuje, że tam komunistyczny plan jest od dawna realizowany i zło jest jego skutkiem. Niby coś tam wiem o redukowaniu dysonansu poznawczego. Niby przypomina mi to złożoną i trudną miłość polskich komunistów do Związku Sowieckiego. Mimo to wszystko – nie rozumiem.

Trzecie niezrozumienie zesłała na mnie Pani Alga, zapytując Pana Igłę, czemu jest Igłą podwójną.

Ale proszę się moimi niezrozumieniami nie przejmować, bo i ja sam wcale tego rozumieć nie zamierzam. Nawet przeciwnie.

Może za wyjątkiem tego, o tym Panu Igle podwójnym. Może jakbym to zrozumiał, to bym i inne rzeczy łatwiej pojmować zaczął?

Okazało się, że to nie była mgła, tylko panowie na budowie szlifowali beton. Ale chyba zima wraca, bo Pan Igła znowu zaczyna zazdrościć bliźnim okryć zwierzchnich…


...

...


Notka 25

Zaraza jakaś, czy co?

Pan Jarecki też się dziwi…

Podobno ma padać. Z punktu widzenia tych, co szlifują, to nienajlepiej. A ja się cieszę...


Pani Magio,

ale odnoszę wrażenie, że Pani chce zrozumieć.

A ja nie!

Pozdrawiam ignorancko, z odcieniem impertynencji..


Nie mogłam się powstrzymać :)

!!


Panie Yayco

Spieszę po niewczasie donieść, że mimo iż moja klawiatura pańską beczkę omija, to szkiełko i oko pilnie Panu towarzyszą, a serce i wiara takoż.

Nie wiem, czy w beczce kuchnię jakąś Pan sobie wyrychtował. Jeżeli nie, to może by cokolwiek Panu przez umyślnych podrzucić? Ostatnio robiłem żeberka Bollywoodem inspirowane, a dziś trenuję Merlota Żony Jajka Odświętne. Ewentualnie ribka tilapia w sosie Q. Może też być co insze, oczywiście.

Jakbyś się Pan chciał pokrzepić, to jestem do dyspozycji.

A nie piszę, bo uprawiam patriotyzm na miarę naszych czasów. Pracuję pilnie i kreatywnie nad projektem, który muszę skończyć przed Świętami. I na dokładkę sprawia mi to satysfakcję.
Zrobiłem wyjątek dla Pani Renaty, bo nie ukrywam, że podjąłem się zadania poskromienia złośnicy którą szczerze polubiłem. A przy okazji poznałem bliżej pana Odysa, czego też nie żałuję.

Tyle plotek z drugiej strony beczki.

Uściski serdeczne,

merlot


...

...


Pani Delilah

nareszcie poznałem pierwotne źrodło tych strasznych wizji, którymi Pani onegdaj straszyła!

Nie mniej jednak, dziękuję za dostawę świerzych warzyw do beczki…

PS Moje dziecko prosiło donieść, że zostało przez Panią straumatyzowane. Skąd oni (ci dzieci) umią takie słowa?


Pani Magio,

to żart miał być troszkę, proszę wybaczyć, że nieudany.

Nie jestem ściekły wcale, naprawdę.

Pozdrawiam, tym razem bez skrytych intencyj


Panie Merlocie, dzięki za odwiedziny

jak Pan widzi, świerzego warzywa mi nie brakuje.

Dobrzy ludzie zawsze eremitę wspomogą.

Rozciekawił mnie Pan tymi Jajkami Odświętnymi Żony Pańskiej. Czy mógłbym prosić o przybliżenie. Przy okazji oczywiście, bo praca ważna rzecz.

Pozdrawiam Pana z dniem 40 męczenników!


>Panie Yayco

Doprawdy….jestem zdumiona! A któreż to z moich wystapień dostarczyło pańskiej latorośli traumatycznych przeżyć??

Cholercia, zdarza mi się mieć dużą siłe rażenia, ale żeby zaraz kończyło się to traumą, to dla mnie nowośc! Ale….chyba zaczyna mi sie to podobać:)


A ja się zastanawiam

nad swoją dwoistością co ją Yayco za pomocą Algi namierzył? Może tu chodzi o to, że rano miałem 40 zł a teraz 20?
No ale to wychodzi – podzielić a nie podwoić.
Też sie gubię, idzie na zmianę pogody.
Igła


...

...


Pani Delilah,

mojemu dziecku szlo o tę krowę.

Mam nadzieję, że nigdy nie znajdzie wersji zantropomorfizowanej (choć mam wrażenie, że włąśnie ją do tego zachęciłem).

Proszę dziecku wybaczyć. Ma ciężki dowcip . Po ojcu


Pnie Igło,

proszę się nie turbować. To, na pewno, nic ważnego nie jest.


Pani Magio,

proszę uprzejmie nawet nie sugerować Panu Igle takich rzeczy.

Jak Pani może suponować, że Panu Igle do głowy przyjdą te, no wie Pani…


Myśli?

Fakt, rzadko przychodzą.
Żona mówi mi to samo.
Jak ona mogla tyle lat wytrzymać?
I dlaczego dzieci cierpią?

Ostatnio obejrzałem w Discovery, że 20% ma innego ojca niż w dowodzie.
Zawsze to jakieś pocieszenie.
Igła


Pan nie powinien, Panie Igło,

tyle telewizji oglądać.

Tam kiedyś pokazali jedno muzeum na Białorusi, gdzie była wystawiona kura, co zniosła największe jajko.

Jajka nie było, bo znajdowało się na wystawie objazdowej…


Notka 26

Jest coś przeraźliwie pociągającego w rymach częstochowskich. Zazwyczaj bawią i wbijają w dumę tylko autora. Ale, cóż robić? Czasami trzeba się troszkę ośmieszyć:

Postmodernizm stosowany:
Odys walczy z wiatrakami…

Wiatr podobno zmienia kierunek. Na ucieczkowy…


...

...


Kiedy ja ostatnio BBC

ćwiczę.
Też osłabiająco.
Pokazali o oddziale partyzanckim w Puszczy Nalibockiej, sowiecko-żydowskim.
Okazało się, że w Nowogródku żyli żydzi, Białorusini, Rosjanie, Tatarzy i komuniści.
Potem przyszli Niemcy, walczyli z nimi żydzi o nazwisku Bielski ( jeden tylko inaczej się nazywał – Kejdżen Kagan ), bez strat własnych, te ponosili inni ale nie wiadomo jacy?
A może ja powinienem zostać na stare lata dziennikarzem?
Igła


...

...


Ledwie człowiek na chwilkę wyszedł za

świerzym powietrzem, a już jacyś ludzie postawili pod beczką katarynę i oglądają obrazy mniemane…

Jak te Państwa uwagi o telewizji i dziennikarzach czytałem, to mi się jedno przysłowie przypomniało, na które się natknąłem kiedyś, w Wielkiej Księdze Przysłów Polskich.

Ono przysłowie bardzo składnie objaśnia trudną dziennikarską kondycję.

Ale go nie powiem, bo się sromam…


jakby co to wszytko widzę i czytam

ktoś się uwziął i nakazał mnie pracować za trzech, no nic dam radę ale pewnie rzadziej przez chwilę, eee konserwacja nadajnika:)
Prezes , Traktor, Redaktor


Nie przesadzaj Pan, Panie Maxie,

zaraz za trzech. Za dwóch, to faktycznie Pana przez chwilę było, ale już Pana do pojedynczej osoby zredukowałem.


prosze jednego maxa wywalić

za to przypomniało mi się szczęśliwie że panienka w radiu dzisiaj stwierdziła że kwitną jak grzyby po deszczu ...no te komentarze:))
Prezes , Traktor, Redaktor


...

...


Panie Maxie, to pan trafił na poetkę

ja miałem pecha, bo dziś usłyszałem, w jednym radiu, tekst mniej więcej taki:

Mam dla Państwa dobrą wiadomość. Okazało się, że ofiarami w Belfaście nie byli Polacy, a Słowacy

Nóż się otwiera, a bejsbol sam trafia do ręki…


Kataryna super.

Chociaż moja żona ma niedosyt.

merlot


Może Pani zgadnie?

Ono jest o wolnym rynku i deficycie.

Oraz o kłopotach logistycznych chyba jest.

O ile ja dobrze wiem, co to jest logistyka…


zgadłem

he he

merlot


Ach ja glupi,

zapomniałem, że u Państwa blogosfera zwykłe życie wyparła.

A co ja zrobię, że telewizję odkąd pamiętam kataryną nazywam, dla specyficznego motywu da capo al fine?

Zmieniał nie będę, chyba, że Państwo z języka sobie słowo jajko usuniecie…


to ja polecę jednak w wesołe stwierdzenia

pewien Pan Profesor dzisiaj ok. 18“30 na PR I (ten od amerykanistyki) stwierdził że Amerykanie tym już rzygają (pomijam kontekst). Zaimponował mi tą lekkością języka w bądź co bądź I PR:)
Prezes , Traktor, Redaktor


To pochwal się Pan, Panie Merlocie,

Pani Magia, choć kobieta światowa, na pewno takich przysłów nie zna i nawet nie pomyśli, że takowe mogą być...


...

...


Maxie

za tym profesorem nie przepadam,
ale wolę słowo rzygają od wymiotują, lub co gorsza, zwracają.
Nie lubię natomiast słowa zajebiście, którym rzyga dziś co drugi młody i średnio-młody człowiek, tudzież takaż kobitka.

merlot


Panie Maxie, profesor też człowiek

a jak amerykanista, to dajmy na to mógł zaobserwować.

Pan byś chciał, żeby w takim razie mówił: Amerykanie womitują?

Już nikt tak nie mówi, nawet profesorowie. Może szkoda…


Otóż ja znalazłem...

...alternatywne rozwiązanie. Co z nagrodą w takim przypadku?

Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

Ono przysłowie bardzo składnie objaśnia trudną dziennikarską kondycję.

Moim zdaniem pasuje, jak ulał.

merlot


w złą strone wiatr zawiał:)

do miłego Państwu
Prezes , Traktor, Redaktor


Nie, Panie Merlocie,

to co najwyżej ukazuje, Pański, nadmiernie permisywny ogląd tego zjawiska.
W każdym zaś razie nie ma tu ani słowa o wolnym rynku i o logistyce.

Sam deficyt nie wystarczy…


Panie Maxie,

wiatr w czasie womitowania?

To okropne.

Do miłego, Panie Maxie…


Permisywny inaczej,

powiedziałbym…

merlot

PS. Umiem przegrywać z godnością;-)

T.


Notka 27

W związku z tematem dzisiejszej debaty, pozwolę sobie ujawnić przysłowie, o którym wspominałem wczoraj.

Brzmi ono: Z jedną dupą na dwa targi. Przepraszam osoby wrażliwe. Nic się nie poradzi na mądrość ludową. Na dziennikarzy też.

Kobietom zaś czepliwym, powiem, że beczka nie świadczy usług dla ludności. To raz.

Trudno też, nawet jak chce się pomóc, coś powtórzyć komuś, kto nie zagląda. To dwa.

A na pamięć to jest Bilobil. Albo rzodkiewki. To trzy.

Idę w tę wiosnę. Będę kichał i prychał. Paskudna pora…


Szanowny Panie Yayco

Na kichanie i prychanie, połączone jednak z siedzeniem w beczce (dlaczego – sam Pan zgadnie), to ja Panu polecam ciepłe mleko z miodem i masłem oraz rozgniecionym ząbkiem czosnku.

A co do wczorajszej krótkiej debaty na temat wiadomego słowa, to ja go np. używam, choć profesorem nie jestem. Może dlatego, że z Krakowa pochodzę i tu straszę głównie. Choć na txt także straszę oraz mącę, o rozsiewaniu miazmatów nie wspominając.

Pozdrawiam zdrowo


Za bezpodstawny zarzut

masz Pan za swoje Panie Yayco!


Lorenzo

w kwesti formalnej:

jak zalejemy tym goracym mlekiem miód to szkoda fatygi, bo ten miód zostanie li

tylko słodzikiem bez właściwości – ciepłym mlekiem – tak ale broń Panie gorącym

chcesz Pana Yayco w beczce dłużej potrzymać?

pozdrawiam Przezacnego Lorenzo

i “słabowitego od wiosny” Pana Yayco, licząc że posłucha i zrobi sobie opisywaną

miksturę

:))

Prezes , Traktor, Redaktor


Szanowny Maxie

Masz całkowitą rację. Już poprawiam. Nie wiem, ci za diabeł mnie podkusił, bo chciałem napisać “ciepłe”.

Pozdrawiam


Ukłony

cała przyjemność po mojej stronie:)

Prezes , Traktor, Redaktor


Szanowni Państwo

Znajduję się na wychodźstwie, więc tylko króciutko i wybiórczo (ale za to z większą niż zwykle ilością błędów):

Panie Lorenzie: na wiosnę lek taki nie pomaga wcale, niestety. Na to nawet znamienity grypolin nie pomaga.

Co zaś do miazmatów, to mam tę tylko nadzieję, że pozwoli mi Pan sączyć jad w młode dusze…

Pani Delilah: po obejrzeniu tak pięknego obrazu, pozostaje mi tylko zadedykować Pani starodawny niemiecki przebój:

Panie Maxie: dziękuje Panu za stanie na straży klejnotu polskich lasów i łąk!


Szanowny Panie Yayco

Odpowiem tak, żeby Pana nie urazić: oto na wiosnę (ale także latem, jesienią i zimą) to ja, w moim wieku, już tylko mogę być, zaś każda dolegliwość jest traktowana przeze mnie jako potwierdzenie tegoż istnienia. Choć z drugiej strony cieszy mnie np. Pan Prezes Jarosław K. zauważając moje istnienie.

Kolejnych wiosen, lat, jesieni i zim w zdrowiu życzę


Panie Lorenzo,

prawdą jest to co Pan piszesz, ale chyba wolę ból nogi.

Nadchodzi srogi czas, kiedy to jedynym bezpiecznym (w pewnym sensie) miejscem dla mnie będzie samochód…


Szanowny Panie Yayco

Byle nie jeden z tych trzech, co to przysługują każdemu Polakowi (acz nie wszystkie bezpłatnie).


Och nie, Panie Lorenzie,

miałem na myśli mój własny, który jest stosownie uodporniony na wiosnę...


Szanowny Panie Yayco

Pewnie Pan nie uwierzy, ale samochody to też się jak ludzie zachowują. Imaginuj Pan sobie, że mój to w Krakowie rzęzi, prycha, ale jak się tylko w góry wyrwie, to już za Lubniem, przed Mszaną, to jakby w niego druga młodość wstąpiła. Cichutki jakiś taki sie robi, z drugiej strony zrywny, jak jakąś młódkę widzi, to od razu się puszy, skacze, imponować chce… A to przecież góry.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Yayco Szanowny

dzien dobry. ja tak sobie postanowilem nadlozyc troszke drogi, aby w beczke zastukac i o wiosnie zameldowac.
no i spotkac Panów Maxa i Lorenzo przy beczce, jak popijaja mleko cieple z miodem, zawsze milo.

pozdrawiam, miedzy szparami do szuflady zaglądając.


Panie Lorenzo

Pan znowusz za darmo pozdrawiasz.
A w kwestii samochodu.
To czy on, znaczy ten samochód, jak już Mszanę wyminie, to buty zdejmuje?
Że niby, u siebie jest?

Tak nadal robi mój ojciec jak Tuchów wyminiem i mój wuj, jak z Człuchowa wyjedziem, bo on w młodości od babki zwiewając, w Koszalinie osiadł.
Igła


Panie Lorenzo,

ja tak nie mam z moim.

On cholera zawsze zrywny. I mu jest za jedno w zasadzie, bo przyjemności zażywa za granicą dopiero, pozwalając mi słuchać delikatnej muzyki przy dużych prędkościach.

A to lubimy oba, cwaj


Przywitać, Panie Griszequ,

faktycznie, niby nic się nie dzieje, a trzeba będzie trzecią beczkę z wieczora wytoczyć.

Ale to wieczorem, bp jeszcze muszę komuś krzywdę zrobić, co nastąpi za godzinę dopiero…


Panie Yayco

to jakis bład jest literowo – klawiaturowy, czy faktycznie Pan chce komus krzyde zrobic? bo jakos mi sie nie chce wierzyc… Pan? No prawie wszystkich, a Jarka Jareckiego w szegolnosci (po opowiesciach Pana Igły) bym podejrzewal, ale Pana… no, ktos musial zaslużyc…

to ja doczytam pewnie o tym dopiero jutro…


Sza panie Griszequ!

Ja o tym pisał nie będę, bo to z moich obowiązków zawodowych wynika, a o tym sza!


Panowie..

Ja już dawno , tego całego Lorenzo rozgryzłem, on zadurzony.
Nie tylko, jak jeździ.
Igła


Panie Yayco Szanowny

kamien z serca, juz myslalem ze to o kogos tu chodzi.
no to sza.

ps – prosze nie okazywac litosci.


Subskrybuj zawartość