Jak domyć dekanter?

No dobrze, zobaczmy czy, ten mechanizm samopomocowy zadziała.

Problem wygląda tak, że nie domyłem dekantera (karafka taka, do wina). Nie jest to jedyny dekanter, jaki mam, ale ten lubię szczególnie. Wygląda, mniej więcej tak, tylko jest bardziej płaski u podstawy:

Photobucket

Albo mi się wydaje.
Z tajemniczego powodu na wewnętrznych ściankach zostały plamki po winie (bordowe) i jakieś paproszki, które doprowadzają mnie do głębokiej frustracji. Dekanter ma taki kształt, że nie ma szansy żebym tam sięgnął i usunął zabrudzenia mechanicznie.
Odmaczałem to godzinami. Więcej nawet: na cale dni zostawiałem w tym naczyniu różne płyny i roztwory. Do wody wlewałem różne płyny do mycia naczyń. Nawet na dwie doby zostawiłem tym ocet. Absolutny brak efektów.

Gdyby któryś z Szanownych Konfederatów wiedział jak to oczyścić, będę zobowiązany.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

zmywarka?

może się nada?

jak nie to pls o wymiary może cos obmyślę mechanicznego

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Panie Maxie,

ja toto do zmywarki ładowalem po każdym namaczaniu, niestety.

Ni cholery nic na to nie działa, a to jest mój najlepszy dekanter do cięższych win.

Pozdrawiam

PS. Głebokość 22,5 cm, średnica zewnętrzna 20 cm, (wewnętrzna pewnie o centymetr mniejsza). Szyjka w najwęższym miejscu – 3 cm.


Acha,

chciałem się upewnić...

ale, są takie sprytne wyciory do butelek dziecięcych, które ładnie się wyginaja i dopasowują, długie bywają może…

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Próbowalem Panie Maxie,

ale dziecięce są za krótkie (a raczej były, bo ten co mam to ma kilkanaście lat) a takie dorosłe to są sztywne w drucie.

Ale poszukam długiego na miękkim, dzięki za sugestię


Panie Yayco,

Proszę znależć wyczytaną gazetę. Najlepsze byłoby coś jeszcze z czasów przedoffsetowych (Express Wieczorny, Życie Warszawy czy, bez obrazy, Trybuna Ludu). Jak nie ma, to byle która bieżąca. Proszę to-to podrzeć na małe kawałki. Wepchnąć do dekantera. Zalać wodą do 2/3 wysokości. Zapomnieć do jutra. Rano, z nowym zapasem sił potrząsać dekanterem przez kilka minut . Wylać, przepłukać i cieszyć się odzyskaną przezroczystością.

Pozdrawiam poligraficznie


merlocie

a Kraj Rad też się by zdał?

:)

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Panie Merlocie,

starych gazet nie mam (za wyjątkiem pamiątkowych – z sympatycznymi nekrologami na pierwszej stronie).

Ale zaraz zrobię to co Pan zaleca. Jutro zamelduję o wyniku

Pozdrawiam


Panie Yayco

Strzelam daty np.:

5 marca 1953 ?

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


można jeszcze tak

Na takie plamki i porosty na gładkich powierzchniach powinien zadziałać roztwór soli – zwyczajnie rozpuścić sól w innym naczyniu i roztwór wlać do dekantera na kilka godzin.

Inny patent to proszek do pieczenia ciast zamiast soli, też żre.


Max & Yayco,

a co to za rozpusta, panowie z samego rana?
Wasz dialog bez kontekstu wyglada ciekawie:

jak nie to pls o wymiary może cos obmyślę mechanicznego

max — 25.06.2008 – 11:19

ja toto (...)ładowalem po każdym namaczaniu, niestety.

PS. Głebokość 22,5 cm, średnica zewnętrzna 20 cm, (wewnętrzna pewnie o centymetr mniejsza). Szyjka w najwęższym miejscu – 3 cm.
yayco — 25.06.2008 – 11:47

chciałem się upewnić...

ale, są takie sprytne(...) wyciory, które ładnie się wyginaja i dopasowują, długie bywają może…

max — 25.06.2008 – 11:57

ale (...) są za krótkie (a raczej były, bo ten co mam to ma kilkanaście lat) a takie dorosłe to są sztywne w drucie.

Ale poszukam długiego na miękkim, dzięki za sugestię

Trochę powycinałem i strasznie perwersyjnie mi to brzmi.

pzdr


grzesiu

ech, lewak i do tego manipulator

:)

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Panie Maxie

samo sedno. Mam piękny komplecik. Ciekawe teksty. Ciekawe nazwiska

Pozdrawiam


Panie Sergiuszu,

o sól mi jest łatwiej niż o gazety ( signum temporis ) więc na razie rozpuszczę sól. Jaki roztwór Pan sugeruje?

Poprawka. Ponieważ na razie znalazłem proszek do pieczenia, więc pozwolę popracować sodzie.

Potem sól.

Potem gazety.

No chyba, że się coś pojawi lepszego.


Hm, a w ogóle

jest korzyść z tego tekstowiskowego kącika pomocy i poradnictwa, byłem sceptyczny, ale na razie choćby dowiedział siem żem, co to dekanter.

pzdr


Panie Grzesiu,

przepraszam, że tak zapytam o intymne zakątki Pańskie: nie nazbyt Panu dolega osamotnienie w godzinach przedpołudniowych?

No i daj Pan spokój: średnica zewnętrzna 20 cm? ! ? !

Niech Pan napisze proszę z czym się to Panu skojarzyło. Bardzo proszę...


Hm,

do osamotnienia żem przyzwyczajony:)
A szczególy mogą się nie zgadzać, ale ogólne wrażenie takie miałem ciekawe po tym dialogu.
Taki żart nieudany jak to żarty moje. Dobre, ale nieśmieszne jak to u Marii Czubaszek było.


Teraz pan się wycofujesz, Panie Grzesiu?

Nieładnie…

Wszyscy czekają na skojarzenia, związane z przytoczonymi przez pana Szanownego rozmiarami.

Dawaj Pan te intymne zakątki, ale już!

Pozdrawiam


Panie Yayco,

ja to pruderyjny i konserwatywny żem w gruncie rzeczy.
Więc nic z teego:)


Panie Grzesiu, szkoda

miałem nadzieję na ciekawe wyznania, które ściągną liczną żeńską audytorię, na Pana Szanownego zwykle niezwykle łasą.

Ale może Pan to przemyśli?

Co sugerując, pozdrawiam


Panie Yayco

Grześ tu jakiś różowy biznes inspiruje, zatem ja udaję, że nic nie zauważyłem i jakby nigdy nic dodaję, że ewentualny roztwór soli solidny winien być. Sól jest tradycyjnym środkiem na plamy po winie (zasypuje się też solą plamy na obrusie). Zatem minimum pół szklanki soli na taką pojemność. Roztwór powinien być wyraźnie od soli mętny, czyli stężenie żrące solidnie. O ile soda wcześniej tego nie załatwi. Mam tylko nadzieję że w tej zmywarce to nie dostało z tymi plamkami wysokiej temperatury? Bo z racji iż szkło wcale nie jest tak gładkie jak się wydaje, temperatura mogła lekko “wdrukować” te plamki. Ciekaw jestem jak to pójdzie.


Panie Sergiuszu,

będę się sprawozdawał.

A co do tego tam, Pana Grzesia, to może jemu całkiem dać jakiś różowy kącik, żeby przyciągnąć audytorium, na takie zakątki i kąciki chętne?

Ale to już musi Pan Grześ, sam w sobie, być chętny…

Pozdrawiam


Panie Yayco,

update: robiliśmy też wersję gazety plus sól i myło szybciej.

Ciekawe, że to okrągłe ze średnicą to też dekanter. Zawsze myślałem, że muszą być prostokątne (kwadrarowe) w przekroju. U nas z dekantera lało się nalewki albo wiśnióweczkę, a także porto. Jakiś czas dekanter okupowany był bezproduktywnie przez spirytusowy roztwór bursztynu na wszystko, tylko nie do picia. Przyjmowało się go przez wcieranie, albo w najlepszym razie po łyżeczce od kawy przed snem. Obrzydliwstwo. Dekanter się obraził i zaspawał korek od środka…


Panie Merlocie

mam wrażenie, że dekantera (a zatem naczynia do napowietrzania wina) o kanciastym przekroju, to ze świecą szukać.

Karafki – jak najbardziej.

Ale to już zupełnie inna historia.

Pozdrawiam

PS Jak proszek do pieczenia nie da rady – walnę gazety ze solą


Panie Yayco

jest taki jeden szmatławiec coby się nadał, trzy litery ale pewnie będzie się Pan brzydził kupić co zrozumiałe…

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


No i popatrz Pan, Panie Yayco Szanowny,

dobry pomysl byl z tym kącikiem porad albo kartkami z kalendarza czy nie?

A co do gazet, to może być “Metro”.

Pozdrawiam zaciekawiony efektami


Otóż, Panie Yayco

zrobiłem stosowny research i wyszło że:

w ujęciu explicitalnym dekantery są rzeczywiście z gruntu okrągłe w przekroju i gładkie.

Natomiast w ujęciu snobistyczno-anglosaskim dekanterami są również karafki, chętnie prostopadłościenne, jeszcze chętniej z rżniętego kryształu. Mamy w domu trzy: dwa w ujęciu anglosaskim i jeden w ujęciu dosłownym.

Poniżej stosowne linki snobistyczne:

Pierwszy…

i drugi

W trakcie kwerendy natrafiłem na zabawny dekanter w ujęciu mieszanym, co ciekawsza produkcji polskiej huty szkła “Violetta”:

Solidaryzując się z pańskim dekanterem postanowiłem wyczyścić nasze trzy karafki. Nabyłem Wyborczą i drę z upodobaniem.

Z pracowitym pozdrowieniem,


Szanowni Panowie,

aktualnie stan rzeczy jest taki, że po użyciu proszku do pieczenia zniknęły przebarwienia. Natomiast utrzymały się dziwne zanieczyszczenia powierzchni, które wyglądają jak małe kryształki.

Robię roztwór soli i drę gazetę.

Pozdrawiam

PS Panie Lorenzo, jak dla mnie bomba. Co prawda jeszcze nie wymyłem dekantera, ale mam przy tym dużo funu


Szanowny Panie Yayco

ta bomba to też ewentualnie moźe być środek przeciwko zabrudzeniom:-))) A radocha jest zawsze ważna.

Pozdrawiam zasmucony nieco porażką Turków, ktorzy przynajmniej sie starali i o maly figiel

PS. Nie idzie mi o bitwę pod Wiedniem:-))


Panie Yayco

KRYSZTAŁKI?

Może się coś Panu wytrąciło, za przeproszeniem?

Pozdrawiam z niedowierzaniem


Panie Lorenzo

Bomba jest rozwiązaniem ostatecznym w każdym sensie tego słowa…

Pan Yayco upodobał sobie ten, jak mu tam? Aha! Dekanater… a Pan tu wyjeżdza z czymś takim.

No naprawdę...

Pozdrawiam uruchamiając wyobraźnię.


Panie Lorenzo,

to smutne co Pan pisze o tych Turkach, ale muszę przyznać, że najpierw chciałem zapytać: w co grano?

Ale sobie przypomniałem.

Pozdrawiam w związku z tym


Pani Gretchen,

mnie to się wytrącają w nerkach szczawiany, przez co nie mogę pić rabarbarowego kompotu.

A z chemii bylem słaby, bardzo słaby… Tym samym nie wiem, co się może wytrącić w dekanterze.

Ważne, żeby mi nikt dekantera nie wytrącił, bo jak trafnie Pani zauważyła, znajduję w nim niejakie upodobanie

Pozdrawiam


Panie Yayco

a jaka jest różnica w użytkowaniu między dekanterem a karafką? nie licze tego że jedno się zamyka?

pozdrawiam

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Panie Yayco

To nie polecam też szpinaku. Dla nerek zdrowotności.

Ja z chemii to byłam orzeł i sokół w jednym lecz daaaawno to było. Kolejny zmarnowany talent… Bywa…

Szkło Panie Yayco też wchodzi w reakcje, dlatego może się zmatowić na ten przykład weźmy, ale nie będę się mądralować bo to już zamierzchła przeszłość kiedy umiałam o porze dowolnej choćby wiązanie białkowe narysować a tablica Mendelejewa nie przedstawiała żadnych tajemnic.

Nawet w tym rwaniu gazet to widzę nie czary raczej a zwyczajną chemię co zapewne Pan Merlot potwierdzi jako fachowiec (niekoniecznie od chemii).

Rozpisałam się Panie Yayco całkowicie bez sensu.


Panie Maxie,

jeśli idzie o wino, to istotne jest jego dopowietrzenie (bo to nie tylko o tlen chodzi).

Dlatego dekanter powinien być tak zbudowany, żeby powierzchnia wina była jak największa.

Są oczywiściie wyjątki, bo taki na przykład cabernet nie jest aż tak wymagający i dekanter może być jak wazonik.

Poza tym w karafce może Pan trzymać wypiteczność nawet latami (jeśli korek szczelny), a dekanter jest na pól godziny, czasem nieco dłużej, ale wypija się wszystko.

Niektóre dekantery zą żaroodporne, bo niektóre wina wlewa się, podgrzewając szyjkę.

To tak z grubsza.

Pozdrawiam


no proszę,

ogłosznia i poradnik

dziekuję

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Pani Gretchen,

kompetencja chemiczna Pani jest oszałamiająca. Nie zrozumiałem większości słów.

Co do szkła, to pamiętam ze szkoły, że to jest ciecz. Chyba,że akurat miałem może kaca i coś mi się koło mózgu przemknęło.

I sadzi Pani, że jakbym pociąl gazetę nożyczkami, to by inna chemia była?

Zadziwiające to jest i tajemnicze.

Pozdrawiam wstrząśnięty

PS Co do szpinaku, to nie jadam, bo nazbyt przypomina mi krowią kupę.


Jak domyć dekanter?

spirytusem?

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Niestety Panie Docencie,

próbowałem. I nic.

Fakt, że drewnianym, al proszę wybaczyć, serce by mi pękło, jakbym zmarnował etanol.

Pozdrawiam patriotycznie


Panie Yayco

Gdyby Pan pociął nożyczkami to by to była gazeta pocięta, a nie porwana. Pan Merlot kazał rwać. Tyle powiem.

Może Pan sobie ze mnie dworować, ale ja natenczas (Wojski…) zakochana byłam w studencie pierwszego roku chemii i to mogło pozostawać w pewnym związku czy raczej reakcji trzymając się adekwatnej nomenkaltury. On był starszy ode mnie znacząco jak na tamte czasy i prawdziwym był punkiem, i we wogóle był całkiem całkiem, lecz wspominam go jako jedynego w moim zyciu mężczyznę, który usłyszał śmiech zaraz po tym jak mi uczucie wyznał. Taka chemia to była.

Pozdrawiam przepraszając za wtręt nie tylko osobisty, ale też całkowicie nie na temat.


Gretchen

chemik+punk+student= wieczny student

ciekawe czy tak było:)

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Pani Gretchen,

on się wywnętrzył, a Pani jego obśmiała?

Zaiste silna chemia.

Pozostaje wstrząśnięty, spać idąc jednakże


max

Prawie, choć nie, nie tak.

Wyrzucili go z chemii bo korzystając ze swoich umiejętności zaczął produkować z kolegami coś... Rozumiesz… Nie była to legalna produkcja…

Skończył zupełnie inny kierunek, tam nie dało się wyprodukować nic co mogłoby wzbudzić podejrzenia.

I dla mnie wtedy kolejność była taka: punk, chemik, student.

Efekty były takie, że moja chemiczka (to był koniec podstawówki aaaaaa!) prawie mnie prosiła, żebym łaskawie raczyła wziąć udział w olimpiadzie chemicznej.

Ale mi się humor poprawił!


Panie Yayco

On mi wyznał a ja się zaśmiałam. To było nieodrzeczne i nawet jako dziewcze młode to wiedziałam.

Są jakieś granice wiary w męską szczerość.

Pozdrawiam na dobrą noc


Można ciąć.

Jak najbardziej. Ale rwanie jest bardziej odprężające.


napięcie wzrasta :)

te kryształki zabrzmialy złowieszczo. Może być, że już się zadomowiły. Jest w przyrodzie takie cudo jak skałoczep, co to czepić się potrafi czegoś całkiem gładkiego tak mocno, jakby był przyśrubowany. Trzymamy kciuki za kryształki soli. No i za darte gazety. Ale jazda :)


Panie Yayco

Polak i drewniany pokona :)

pzdr

p.s. właśnie z sąsiadem skonsumowaliśmy 0,5 l spirytusiku na karmelu + ziarenko kardamonu dla smaku. dobrze przegryziony, pyszota!

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Panie Yayco

I co, się pytam?

Zaangażował Pan ludność tubylczą do walki o dekanter i co?

Proszę może przedstawić jakieś wnioski końcowe.


właśnie, Gretchen myślę że zdjęcie się robi:)

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Szanowni Państwo,

uprzejmie donoszę, że gazety ze solą swoją robotę wykonały. Dekanter się umył i jest czystym krystalicznie.

Przy okazji wykryłem, skąd się wzięły zanieczyszczenia: ze złego ułożenia tegoż w zmywarce, co prowadziło do zapiekania się śmieci.

Dziękuję zatem wszystkim za troskę i staranie, zwłaszcza zaś Panom: Sergiuszowi i Merlotowi za cenne porady i sugestie. Szczególne wyróżnienie dla Pana Maxa, ponieważ w ostatecznej rozprawie wzięła udział niesamowicie powyginana szczotka do mycia butelek (w dzieckowym rozmiarze).

Raz jeszcze dziękuję Ci, o Tekstowisko, że przywróciłoś mi naczynie ulubione i to przed niedzielą, kiedy to zamierzam je spożytkować

PS Ciche ukłony dla Pana Lorenzo, dla Pani Gretchen i dla Docenta Stopczyka (za pomysł z kardamonem)


Jaki wspaniały finisz!

Bardzo się cieszę :)


Panie Yayco

To rozumiem. Jasno i klarownie oraz wyczerpująco.

Udzielam Panu oficjalnej pochwały w imieniu własnym (jeśli ktoś zechce się dołączyć to bardzo proszę).

Wykonywał Pan zadanie rzetelnie i bez gadania (o dziwo…), wykazał się Pan determinacją, a także cierpliwością.

Ulubione naczynie znowu zagości na Pańskim stole a wraz z nim zadowolenie z dobrze wykonanej pracy.


Panie Sergiuszu,

a jak ja?

Sedecznie pozdrawiam, bardzo serdecznie


Oklaski

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Pani Gretchen,

ładnie Pani to ujęła, ale nieprawdziwie niestety,

Cierpliwością się nie wykazałem wcale, bo najpierw ta cholerna oliwa mnie oparzyła, a potem zarabiałem pieniądz (przyszły i niepewny), drogą stukania w klawisze.

Ale dziękuję za pochwały, pozdrawiając


Maxie

Zapomnieliśmy jeszcze o fanfarach, Osielku Porfirionie i takich tam. Najważniejsze, że Pierwsza Akcja Txt się udala:-))

Teraz to możemy szczyty zdobywać! Może ktoś jakis pean napisze i muzykę doń uroczystą skomponuje? A datę dzisiejszą zapamiętac trzeba i od niej nową rachubę czasu wdrożyć!

Pozdrawiam serdecznie


Tylko teraz

pustka jakaś taka powstała.

Wszystko czyste krystaliczne, nie ma nic do darcia, ani nawet przysolić nie ma komu…

Moje się też wymyły, jakby co.


Panie Merlot

No sam Pan widzi, że i tak źle i tak niedobrze.

Ale cieszę się, że i u Pana lśni krystalicznie


Panie Lorenzo,

Kantata o dekanterze z osadem?

Ale fakt,że to zadziałało.

Szkoda, żeś Pan z tym Penthenolem tak żwawo wyskoczył, bo bym rozpisał konkursu na leczenie oparzeń.

Ciekawe, czy byśmy doszli do sikania na gazę?

Pozdrawiam starannie


Panie Maxie,

Pan nadużywa sygnaturki, żeby nic nie pisać. Niełądnie, proszę Pana.

Pozdrawiam Pana, zwracając uwagę, że Noe był troszkę pijak, więc zapewne na węchu był poszkodowany


Trzeba by, drogi Panie Merlocie,

jakieś fakty wykreować, że poslużę się slowami jednego z naszych Szanownych Blogerów.

I proszę pamiętać, że nie ma takiej rury, której nie daloby się przetkać. A może zrobimy z tego haslo dzialu?

Pozdrowienia niemal pólnocne


Jeśli ktoś powiesi ogłoszenie

o treści:

“właśnie przeciąłem sobie tętnicę udową i krew ma tryska na wszystki strony, a ściany mam świeżo malowane i żal mi ich więc pomóżcie i powiedzcie jak to cholerstwo zatamować...”

to ja się poddam wtedy ostatecznie, o czym lojalnie uprzedzam


Panie Merlocie, Pan przesadza

zawsze można dziury w całym poszukać.

Albo udawać, że się człowiek zna na polityce

Pozdrawiam


Jak zatamować, Panie Gretchen,

to jeszcze pól biedy. Gorzej będzie ze ścianami. Jak je umyć? I to w trakcie…


Panie Lorenzo

Ponieważ się poddam to już tego nie doczekam, mam nadzieję szczerą.

A jak ktoś napisze, żeby użyć tętniącej tętnicy do uzyskania jednolitej czerwieni na powierzchni ściany?


Panie Lorenzo

Ponieważ się poddam to już tego nie doczekam, mam nadzieję szczerą.

A jak ktoś napisze, żeby użyć tętniącej tętnicy do uzyskania jednolitej czerwieni na powierzchni ściany?


Pani Gretchen,

proszę się nie poddawać. Pani pracuje w okolicy lekarzy, więc jak raz będzie Pani wtedy pomocna

Pozdrawiam


Panie Yayco

Dziękuję za budowanie mojej motywacji. Najuprzejmiej dziękuję.


Gretchen, horrorko jedna!

zamiast horrorować nas kole północy zadaj rozsądne pytanko w kalendarzu, a zbiorowa mądrość TXT niechybnie zasypie Cię odpowiedziami.

Mnie z tymi pytaniami jakoś nie idzie, pewnie dlatego, że jestem wiedzący...


Panie Merlot

Ja rozsądne pytanko? Ja, rozsądku zaprzeczenie?

Mogę się jakoś wysilić w najbliższym czasie. Może się uda jak mi co do głowy przyjdzie.

No, ale sam Pan widzi, że ja to raczej jestem uosobieniem horroru i cynizmu.


.

.


Drogie Panie,

kiedyś czytałem poradnik domorosłego chirurga.

Niewiele już pamiętam, poza uporczywie powtarzanym zaleceniem: Wyrzuć kota!


Panie Sergiuszu,

to ja jeszcze uważam, że jak się problem rozwiąże, to autor, zadający pytanie, powinien mieć prawo wątek zamknąć.

O co postuluję, pozdrawiając


.

.


Pani Magio,

to był utwór zagranicznego (bodaj francuskiego) autora. Ja to czytałem w Szpilkach w latach siedemdziesiątych.

Czy Pani naprawdę sądzi, ze on pisał o Pani?

Bo ja nie sądzę.

Pozdrawiam


Panie Yayco

przychylam się, choć pewnie zamiast używania przełącznika zamknij komentarze wolałbym, ażeby Gościom wystarczyło słowo Gospodarza :)

A swoją drogą pomyślę jak tu udostępnić wyłącznik, aby do dewastacji wątku nie dochodziło ;)


Panie Sergiuszu,

z góry dziękuję za ewentualne rozwiązania.

Pozdrawiam


Cóż

po ostatnich deszczach u mnie na wsi schłodziło się znacznie.
Ciapek kichać zaczął.
Nawet.

Widzę, że problem rozwiązany.

Dodam tylko, że najprostszym byłoby trzymanie naczynia w stałym napełnieniu.

No ale ja jak zwykle plącze & mieszam.

Jak na ten przykład próżne z pełnym.


Panie Igło,

cieszę się, że Pan ten arcyważny wątek odświerzył i przyszedł od razu nie z niczym, ale z propozycją.

Myśl Pańska jest celna, ale trudna do praktycznego zastosowania. Bo stałe napełnienie oznacza niepicie, co jest contra naturam, albo uporczywe uzupełnianie. A proszę mi powiedzieć, po co ja miałbym wtedy dwa razy nalewać co chwila: raz do kieliszków, a drugi raz do dekantera. Jak bym ciągle tak napełniał, to bym czasu nie miał wypić. Co jest contra naturam.

Pozdrawiam

PS W związku z Pańską tutaj przyobecnością, przemyślę raz jeszcze kategoryzację tego wątku. Może w polityce byłoby mu lepiej? W końcu, takie dekantery też można napełniać benzyną. Jak Pan sądzi?


Hmm?

Sądzę, że benzyna śmierdzi.
to po pierwsze primo
Wino nie nawet retsina, choć ta niebezpiecznie wedle pana pokostem jedzie.
to po drugie, bo pan uprzedzony do Greków jesteś, pewnie przez ichnich filozofów, co to wody do wina dolewali albo i śledzia na sznurku wlekli, zamiast nim zakąsić wspomnianą retsinę?

I tu zbliżamy się do polityki.

Bo weź pan sam powiedz, czy pan daleko byś tym deka.., no tym tam, dorzucił?
No gdyby on był pełen benzyny?

A wcześniej wina, które się do pańskiego brzucha, wzięło i przeniesło.

I tak wracam do swojej pierwszej, światłej myśli, że on , ten deka.., znaczy, czy jak mu tam?, winem powinien być stale uzupełniany.
Jak karafka.
I brzuch.


A Panowie

siedzą sobie na niezwykle wąskiej kanapie i pogawędki prowadzą.

No nie wiem, doprawdy…


Szanowna Gretchen

A pali się gdzie?


Panie Igło

Pewnie, że nie.

Spokojnie możecie tu sobie siedzieć wygodnie na niezwykle wąskiej kanapie.

Ale czy nie jest Wam głupio obcym w sumie ludziom głowę takimi sprawami zawracać?

Bo ja już prawie w swojej sprawie mam wnioski…


Panie Igło,

to żart taki był, niewczesny z tą benzyną. pan tak często ostatnio wspomina, o butelkach z tą cieczą, że się zastanowiłem, czy taki dekanter, dla jego pojemności, nie byłby lepszy. Głupi żart. Proszę wybaczyć.

Ale co do techniki rzutu, to za minionego ustroju bylem przeszkolony. Proszę Pana, mnie nawet uczono, jak pałatkami zatykać peryskop Leoparda, żeby się zagubił i na drzewo wjechał.

Rzucałem rozmaitymi granatami, ale uczyli nas też rzutu butelką. Poważnie całkiem. Rzucałem daleko, ale niecelnie.

Co do Grecji, to wiele jest prawdy w tym, co Pan napisał, choć dochodzi do tego jeszcze kilka drobnych kwestii obyczajowych, o których nie chcę pisać, bo zdaje się, że jakieś kobiety to czytają. Poprzestańmy na tym, że moje zainteresowanie kozami kończy się na serze.

A z dekanterem problem jest taki jak ze wszystkim: nie każde wino zaraz trzeba wlewać do dekantera. Czasem nawet nie powinno się. I wtedy stoi pusty.

Podobnie jak u niektórego człowieka: póki gada, to nawet nie widać, że głupi. Dopiero jak zamilknie to widać wtedy wyraźnie, że nie dość, że łeb ma pusty, to i myśli brudne.

Pozdrawiam, nieco przerażony alegoriami


Pani Gretchen,

powietrze po deszczu przyjemne jest dla człowieka, to można pogadać, zanim znów żar mózgi (proszę wybaczyć rusycyzm) zlasuje.

Pozdrawiam, robiąc miejsce


Panie Yayco

Jakieś kobiety?

Pozdrawiam zaczepnie cokolwiek


Panie Yayco ponownie

No trochę mnie Pan uspokoił, przyznaję.

Deszcz u Pana padał? U mnie ledwie co sikło. Nie nazwałabym tego Poważnym Deszczem.


Pani (?) Gretchen,

tak mi się zdawało. W kwestii tych kobiet.

Ale nie nalegam, pozdrawiając bez różnicy

PS Pani (?) szybciej pisze niż czyta. Zabawne.

PS2 A u mnie padało naprawdę. Bardzo przyjemne zjawisko dla alergika.


Pewnie panu Yayco

chodziło o jakieś nieznajome?
Przecież nie o panią, która za człowieka tu robi.

A przynajmniej się stara.
:)


Panie Yayco

Szanowny.
Wzbudził pan we mnie wspomnienia.
Jakem odznakę MOSO zdobywał.
Srebrną.

No i grochówka w Twierdzy Modlin mi się przypomniała.
Pewnie dlatego, że chłodniej na dworze.


Srebrną,

to ja miałem tylko filatelistyczną odznakę.

Ale za to w LOK-u bywałem w sprawie prawa jazdy swojego pierwszego. Zabawna instytucja, swoją drogą, pokazująca jak można było w Sowietowie szybko i sprawnie zarżnąć jedną z fajniejszych idei międzywojnia

Pozdrawiam, zastanawiając się, czy nadal umiem rozłożyć i złożyć. W niecała minutę i z zawiązanymi oczami…


Panie Yayco

Widzi Pan jakie ja zdolności posiadam?

U mnie chłodno, mimo tego o czym pisałam, no ale to kwestia zapewne wysokości pomieszczeń czy tam coś.

Pozdrawiam Pana jako zabawna choć bez wątpliwości kobieta


Panie Igło

Zaniemówiłam co ostatecznie niezbyt często mi się zdarza.

Pozostaję w oniemieniu i pod wrażeniem.

:)


Panie Yayco

Podobnie jak u niektórego człowieka: póki gada, to nawet nie widać, że głupi. Dopiero jak zamilknie to widać wtedy wyraźnie, że nie dość, że łeb ma pusty, to i myśli brudne.

to mi się spodobało, przypomniało stare: lepiej siedzieć cicho i tylko udawać głupiego, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości

co niniejszym dla dobra wspólnotowego czynię:)

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Pani Gretchen,

no nie widzę.

W zasadzie, to od napicia się jakimś irlandzkim destylatem, ale może być, że także dla odległości.

Nadal jednak pozostaje w podejrzeniu, bo z tego co pamiętam z dawnych lat, to kobiety powinny być rozrywkowe, a nie zabawne.

Pozdrawiam zatem sceptycznie


Panie Maxie,

no zobacz Pan sam ile może jeden człowiek niechcąco zrobić dla zakurzonego wątku. No bo przecież, gdyby pomyślał, to by zgadł, że tak będzie.

Musze też się Panu przyznać, że ja się kamufluję nie przez milczenia, a przez trudne słowa, które mam w upodobaniu.

Pozdrawiam stanowczo


Panie Yayco

Pan się czepiasz.

W związku z tym idę do siebie powklejać rózne takie.


Pani Gretchen,

kwiatki będziesz sobie Pani do pamiętnika wklejać?

Czy wprost przeciwnie wyimki z prasy dla upamiętnienia ważnych chwil?

Pozostaję w niepewności


Panie Yayco

A żeby Pan wiedział, że kwiatki też, a żeby Pan wiedział!

Wyimków z prasy nie stwierdziłam jakoś, dziwne nie?

Idź Pan sobie obejrzyj zamiast tutaj dogadywać niewinnej kobiecie.

Pozdrawiam buńczucznie


No, już obejrzałem

coś tam nawet bąknąłem, aby przykryć przykry fakt, że zazdroszczę Pani tej umiejętności.

Już nic nie mówię. Wcale.

Dobranoc


To może...

lepiej nie dorabiać tego zamykacza do wątków, wcześniej wnioskowanego?
Kto to wie, kiedy się taki niedomknięty, niczym dekanter, w przeciwieństwie do zaspawanej karafki, nadać może? Ot, zapytajnik, teraz.


Pan ie Yayco

odmykam na sekundę, bo dowiedziałem się

sposób dodatkowy jest mega banalny: wrzuca się do dekantera aspirynę musującą lub takie coś do czyszczenia protez co babelkuje

znajomi spraktykowali :)

pozdrawiam bo zaraz zapomnę

prezes,traktor,redaktor


Łooo!

Że się tak wyrażę maxie :))


Panie Maxie,

no że na to nie wpadłem, faktycznie moje Corega-tabs działają z siłą wodospadu.

Ale dobrze wiedzieć. Dzięki!


Cieszę się że do czegoś

jeszcze moga się przydać :)

Gretchen, łooo w znaczeniu …? :)

prezes,traktor,redaktor


max

łooooo w znaczeniu, że wygrzebałeś ten wątek wiekopomny.

A także twórczo rozwinąłęś.

:)


Pani Gretchen,

coś się Pani w tym wątku nie podoba?

Bardzo dobry i pożyteczny wątek to jest. No!

Pozdrawiam


Panie Yayco

Mnie się wszystko jak najbardziej w tym wątku podoba.

Bo on jest wiekopomny, jak pozwoliłam sobie napisać, dobry i pożyteczny jest też.

No.


I tego niech się Pani trzyma, Pani Gretchen,

postawa afirmatywna u nas rzadka, więc każdy jej przejaw cenny.

No nie?


Subskrybuj zawartość