Drugi. Nie do końca optymistyczna powiastka o dziewczynce i jej kochającej Mamusi

Była sobie gdzieś teraz dziewczynka. Ani ładna, ani brzydka. Ani mądra, ani niemądra. Dziewczynka.
Dziewczynka przyszła kiedyś, wrześniowym popołudniem do mamy i zaczęła krzyczeć:
- Mamusiu, dlaczego dałaś mi tak straszne i obrzydliwe imię! Nienawidzę Cię, ty suko wredna!

Mamusia, która bardzo dziewczynkę kochała, zmartwiła się szczerze i zapytała córkę:
- Córeczko, dlaczego nie podoba Ci się twoje imię? Jest ładne. Pamiętasz, jak oglądałyśmy razem ten film o fruwających małpkach? Ten śpiewany? Podobało Ci się, zwłaszcza ten piesek Ci się podobał. Taki zabawny i milutki.

- Pieprzyć pieska – odpowiedziała niegrzecznie dziewczynka – wtedy mi się podobało, ale koledzy dziś do szkoły przynieśli Encyklopedię Staropolską Zygmunta Glogera. Sama zobacz podła matko, co tam jest o mnie napisane! Ja już więcej do tej szkoły nie pójdę. Zwłaszcza, że ich pobiłam i skopałam po słabiźnie. I dyrektor powiedział, że się zastanowi. I poszedł się zastanawiać z panią pielęgniarką i panem od informatyki. I jeszcze woźny za nimi poleciał. Ten, co mu pokazałam język, głupi ciul.

- I majtki – wspomniała matka.

- Też. Ale zasłużył, bo mi kapcie kazał nosić. Pod fałszywym pretekstem, że deszcz pada.

I zapłakała gorzko.

A matka, kiedy przeczytała, co ten Zygmunt Gloger napisał, to zapłakała razem z nią. Dałaby temu Glogerowi po mordzie, ale już nie żył, cwaniak. A dziecko cierpiało.

A ponieważ bardzo kochała swoją córeczkę, to następnego dnia dziewczynka już nie musiała iść do szkoły, w której tak okrutnie ją traktowano. Mamusia zapisała ją na kursy szycia i gęsi pasania.

A potem poszły razem do kurii biskupiej, błagać o zmiłowanie i zmianę ksiąg. Ale tam im powiedzieli, że najpierw trzeba zmienić administracyjnie. Mamusia powiedziała temu klesze, co myśli o klerykalizmie i występkach osób jakoby duchownych. Aż cały poczerwieniał. Widać, miał za uszami.

Ze zmianami w sferze formalnej jednak też postanowiły poczekać, bo mamusia dziewczynki, jako niepraktykująca dawniej, ale głośna dziś antykomunistka, nie chciała, aby zmiana nastąpiła pod rządami ustawy z 1954 roku. Bała się, że przymusowo zmienią dziecku imię na Ninel. Albo na Lechosława.

Na szczęście powiedzieli jej w urzędzie, że w sierpniu trafił do Sejmu projekt nowej ustawy o zmianach imion i nazwisk, więc wymyśliła, że wystarczy trochę poczekać. Co niemęczące jest.

Czekają.

A dziewczynka przestala przeklinać (przynajmniej przy mamusi), spędza czas aż po świt z nowymi koleżankami i zastanawia się, czy woli być Anżeliką, czy Bożenną. A może Dżejn?

I pewnie wszystko się dobrze skończy, chyba, że będą przedterminowe wybory i nieszczęsna dziewczynka dotknięta zostanie regułą dyskontynuacji.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

rzeczywiście

mało optymistyczne, taki Yke w tej holandii miałby łatwiej

tam to jak zmina nicka zapewne :)

prezes,traktor,redaktor


Tego to ja już nie wiem,

Panie Maxie.

Ale niekoniecznie. Oni wbrew pozorom są strasznie zbiurokratyzowani.

Nuda, proszę Pana

Pozdrowienia


hm,

nie wiem, czy tu jest jakieś drugie dno (jak jest, to nie rozumiem, ale to nie nowość), ale jak nawet nie ma, to historia mi się podoba.
Znaczy opowiastka napisana jest i ciekawie i dobrze, a niektóre frazy mnie nawet rozśmiesyzły.
A ja przecież ponurak jestem.

Pozdrawiam.


Panie Grzesiu,

teraz to Pan mnie ubawił setnie.

Ale i tak to Pana nie uratuje, obawiam się.

Dobrej nocy życzę


Panie Yayco,

te pamflety i piruety paszkwilowe coraz bardziej mi się podobają :-)
A Grześ to sobie całkiem żarty stroi, o.

Pozdrawiam


Pomyłka, ten komentarz miał być zupełnie gdzie indziej

A tutaj nie wiem, co napisać, a skasować się nie da.

Półprzytomnie pozdrawiam w porze nikczemnej.


Panie Oszuście,

ważne że Pan wpadł, choć faktycznie o dziwnej porze

Pozdrowienia


Panie Sergiuszu,

w pełni się zgadzam co do tego Grzesia. Jest to jajarz zawołany

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość