Gretchen, osobiście przyznam, że nie wylądowałam nigdy w żadnej Służbie pokroju Twojej, w celu innym, niż wypicie kawy z dodatkiem ciasteczka (a byłabym przypadkiem interesującym całkiem, przypuszczam nieskromnie) tylko dlatego, że wszelkie absurdy Wszechświata i ludzkości, nawet tak wkurwiające i żałosne, bawiły mnie zawsze do łez :D
We własnej zaś Służbie na trzydzieści parę postaci barwnych widzę jedną normalną Osobę i dwie, które są na dobrej do normalności drodze. Reszta – jak nie urok, to alkoholizm, jak nie borderline, to inny przemarsz wojsk.
Psychoterapia jest stanowczo niedoceniana w naszym kraju. A służby granatowe to najgorsza swołocz, jak wynika z moich licznych doświadczeń jednostkowych. Znacznie przyjemniej mi się gadało zwykle z wariatami, chuliganami, żebrakami i menelami nawet, o ile nie śmierdzieli. Coraz więcej takich czystych i trzeźwych jest, w Krakowie przynajmniej. Różne fundacje, np. ta Brata Alberta, odwalają kawał skutecznej roboty.
Aaaa,
Gretchen, osobiście przyznam, że nie wylądowałam nigdy w żadnej Służbie pokroju Twojej, w celu innym, niż wypicie kawy z dodatkiem ciasteczka (a byłabym przypadkiem interesującym całkiem, przypuszczam nieskromnie) tylko dlatego, że wszelkie absurdy Wszechświata i ludzkości, nawet tak wkurwiające i żałosne, bawiły mnie zawsze do łez :D
We własnej zaś Służbie na trzydzieści parę postaci barwnych widzę jedną normalną Osobę i dwie, które są na dobrej do normalności drodze. Reszta – jak nie urok, to alkoholizm, jak nie borderline, to inny przemarsz wojsk.
Psychoterapia jest stanowczo niedoceniana w naszym kraju. A służby granatowe to najgorsza swołocz, jak wynika z moich licznych doświadczeń jednostkowych. Znacznie przyjemniej mi się gadało zwykle z wariatami, chuliganami, żebrakami i menelami nawet, o ile nie śmierdzieli. Coraz więcej takich czystych i trzeźwych jest, w Krakowie przynajmniej. Różne fundacje, np. ta Brata Alberta, odwalają kawał skutecznej roboty.
Pozdrawiam i podziwiam