Mnie nie przyszło do głowy, że Bóg może się w ogóle zajmować tym, jak ja czy Pan go azywamy. Mnie chodziło o czystość języka. Wystarczy mi już angielskie „klikanie” wypierające polskie „pstrykanie”, czy idiotyczna kalka z angielskiego„ ikonka” zamiast „znaczka.” Jak jeszcze będziemy rozmawiać o Yehowieh, zamiast Bogu, to przyjdzie zwariować. Jak już koniecznie chcemy nazywać Go po hebrajsku, to czemu w transkrypcji angielskiej a nie polskiej? Przecież po angielsku nie ma odpowiedniości między znakiem a dźwiękiem i Jahwe można zapisać na parę innych sposobów. (Nie mówiąc o tym, ze zapis hebrajski pomija samogłoski co utrudnia czy chodzi o Jahwe czy o Jehowę. Niemniej na zaśmiecanie języka będę reagował przykro mi.
Natomiast analogia z przystankiem autobusowym jest rewelacyjna, gratuluję. Aczkolwiek, jak już pisałem, ja nie mam tyle zadufania w sobie, żeby wiedzieć co myśli Bóg, jakie ma plany itp. Wierzę, że jest, ale wszystko co ponad to, to jest już próba narzucenia naszych ziemskich kategorii na absolut. Nie jestem tak próżny, by uważać, że jestem w stanie Go ogarnąć.
Panie Sergiuszu!
Mnie nie przyszło do głowy, że Bóg może się w ogóle zajmować tym, jak ja czy Pan go azywamy. Mnie chodziło o czystość języka. Wystarczy mi już angielskie „klikanie” wypierające polskie „pstrykanie”, czy idiotyczna kalka z angielskiego„ ikonka” zamiast „znaczka.” Jak jeszcze będziemy rozmawiać o Yehowieh, zamiast Bogu, to przyjdzie zwariować. Jak już koniecznie chcemy nazywać Go po hebrajsku, to czemu w transkrypcji angielskiej a nie polskiej? Przecież po angielsku nie ma odpowiedniości między znakiem a dźwiękiem i Jahwe można zapisać na parę innych sposobów. (Nie mówiąc o tym, ze zapis hebrajski pomija samogłoski co utrudnia czy chodzi o Jahwe czy o Jehowę. Niemniej na zaśmiecanie języka będę reagował przykro mi.
Natomiast analogia z przystankiem autobusowym jest rewelacyjna, gratuluję. Aczkolwiek, jak już pisałem, ja nie mam tyle zadufania w sobie, żeby wiedzieć co myśli Bóg, jakie ma plany itp. Wierzę, że jest, ale wszystko co ponad to, to jest już próba narzucenia naszych ziemskich kategorii na absolut. Nie jestem tak próżny, by uważać, że jestem w stanie Go ogarnąć.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 01.11.2009 - 19:17