Nieszczęsne chusty

W środę Parlament Europejski odrzucił apel do państw Unii Europejskiej o wprowadzenie zakazu noszenia chust muzułmańskich w szkołach. Jak donosi czwartkowa “Rzeczpospolita” w interesujący sposób rozłożyły się głosy polskich eurodeputowanych. Za przyjęciem rzeczonego apelu miała głosować większość europosłów z PO, a posłowie PiS przyłączyli się do socjalistów i liberałów głosujących przeciw apelowi.

Z początku ten rozkład głosów wydał mi się zdumiewający, ale tylko z początku. Wszak za zakazem noszenia chust mógłby pójść zakaz noszenia krzyżyków chrześcijańskich. I rzeczywiście nasze europejskie prawo jest tak skonstruowane, że logiczną konsekwencją jednego zakazu byłby zakaz następny. Jeśli zakazujemy symboli jednej religii, to konsekwentnie należy zakazać symboli wszystkich innych religii także. Każde inne rozwiązanie należałoby uznać za dyskryminację muzułmanów i słusznie.

Czy zatem lepszym rozwiązaniem jest zezwolenie na noszenie chust? Wydaje się, że tak. Choć z drugiej strony obawy przed islamizacją Europy są jak najbardziej uzasadnione. Co zatem uczynić, by wilk był syty i owca cała? Na pewno między bajki należy włożyć fantastyczne opowieści o nowych, skutecznych i bezbłędnych programach integracji muzułmanów, ponieważ muzułmanie integrować się nie chcą. Jedyną sensowną jak do tej pory propozycję przedstawił prezydent Francji – Nicolas Sarkozy, a dotyczy ona prowadzenia selektywnej polityki imigracyjnej. Czyli przyjmujemy tylko tych muzułmanów, których przyjąć nam się opłaca, i którzy dają nadzieję na to, że się z nami zintegrują. Warto byłoby jeszcze do postulatu prezydenta Francji dołączyć postulat prowadzenia efektywnej, stanowczej i konsekwentnej polityki azylowej opartej na Konwencji dotyczącej statusu uchodźców – wystarczy tylko ściśle trzymać się jej ducha i litery.

To już najwyższa pora, byśmy w swoim naiwnym idealizmie zrozumieli, że muzułmanie nas nie kochają, nie kochają naszej kultury bez względu na to czy jej korzenie wywodzimy z Grecji i Rzymu czy z chrześcijaństwa, nie rozumieją i nie szanują naszego prawa, ani naszych wartości – i tu również nie ma znaczenia czy laickich czy chrześcijańskich. Jeśli chcemy zachować naszą wolność – jakby wciąż ułomną nie była, naszą różnorodność, nasze umiłowanie prowadzenia debat bez tematów tabu, nasze kościoły, uniwersytety, w tym także gender studies, i wszystko to, co niektórym – w zależności od punktu widzenia czy opcji politycznej – może wydawać się złe, ale co świadczy o naszej wolności, to jedyną sensowną do tego drogą jest polityka selektywnej imigracji.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Ostatnio

musiałem sie przelecieć po urzędach typu Gmina, Urząd Skarbowy, Regon.
Wszędzie w mniejszym lub większym tłumku tkwił jeden lub kilku Wietnamczyków.
Cisi, grzeczni, cierpliwi.
Jedni mogą, drudzy nie.

I teraz stanie ci na granicy milion arabów. Którzy są ci dobrzy?

Igła


Szanowny Wehrinie

Chyba będę trochę brutalny. Jeśli widzę, że cos zagraża stabilizacji mojego domu, to musza podjąć działania profilaktyczne, by potem nie wprowadzac działań obronnych.

Nie jestem specjalnym przyjacielem KK, ale ta cywilizacja, w której źyję mi odpowiada. Choćby dlatego, że na razie nie ma innej. A na eksperymenty czasu już nie mam. Nie mówiąc już o tym, że inna, obca cywilizacja wywodzi się z innego kręgu kulturowego, geograficznego etc.

Jeśli więc kogoś chcę zaprosić i zapraszam do mojego domu, to powinien on, a wręcz musi dostosować się do wymagań i reguł prawa w nim obowiązującego.

I to by było tyle na razie w tym zakresie.

Pozdrawiam serdecznie


Lorenzo

Ja się zgadzam, jak najbardziej, też tak uważam. Tylko co do tych chust, jeśli będzie ich mało to nie będzie problemu, a zakazać jednak się nie da – ze względów prawnych – ale gdyby się dało, uwierz mi byłbym pierwszy, który by ich zakazał ;-)

Pozdrawiam serdecznie


Igło

Wietnamczycy mogą być bardziej europejscy niż Europejczycy, w większości są katolikami, nasza kultura i cywilizacja nie są im wrogie, pisałem juz kilka razy o tym, że w Polsce się świetnie integrują.

Co do arabów – dlaczego na granicy – dokumenty skladaja w konsulatach, a jeśli juz wjechali nielegalnie to na miejscu. Jeśli w konsulatach to urzędnicy decyduja – potrzebny nam ten jegomość czy nie. Jeśli wjechali nielegalnie to deport i po problemie.


Zgodziłabym się z Szanownym Lorenzo

gdybym tylko potrafiła pojąć w jakim celu ktoś, kto mnie nie lubi, nie rozumie i nie zamierza respektować moich zwyczajów i praw, wpada na pomysł aby szukać u mnie gościny i w dodatku oczekuje, że ja mu jej z radością udzielę.


Z tymi chustami

to będzie jak z murzynem w małym miasteczku.
Jak jest jeden, to stanowi sensację, bo jest to “nasz” murzyn.
Gorzej jak ich będzie 25% populacji a jeszcze co i raz obiją białego czy okradną. Co wynika też ze statystyki i na pewno się wydarzy.

Czy reprezentacja futbolowa Polski składająca się z Ormianina, 2 Wietnamczyków, naturalizowanego Ukraińca i 3 murzynów oraz araba jest właściwie czyją reprezentacją?
Igła


Wenhrinie

Jednym zdaniem można to ująć tak: rzeczywistość dostarcza nowych dowodów na słuszność tez Samuela Huntingtona.


Szanowna Damo Delilah

W tym momencie przychodza mi do głowy tylko dwa powody:
kwestie ekonomiczne oraz świadoma (dla kogoś, kto o tym decyduje), szeroko zakrojona strategia.

Pozdrawiam serdecznie


Delilah

Muzułmanów do Europy przyciąga ekonomia – praca, a tak naprawdę socjal. Poza tym oni są święcie przekonani, że nas nawrócą, a może nawet nie tyle nawrócą, co nas zaleją, przy takim przyroście naturalnym jaki mają, nie bagatelizowałbym problemu.

Zresztą kiedyś juz mało brakowało – cała Hiszpania, Sycylia, Bałkany, część Węgier. Węgrzy do dziś pamiętają, ze ponad 3 miliony ich przodków po 1526 r. trafiło na targi niewolników.


Magio

Tak, niestety. Mówię niestety, bo nie ma specjalnego interesu w tym, by jakoś za muzułmanami szczególnie nie przepadać, ale przez niemal dwa lata pracy z Czeczenami napatrzyłem się na to jak traktują kobiety i jak miłują naszą wolność.


>Szanowny Lorenzo

O ile kwestie ekonomiczne sa dość zrozumiałe, sprowadzają się bowiem do tego, że potencjalni goście uważaja mnie za ciężkiego frajera, o tyle słowa o szeroko zakrojonej strategii brzmią o tyle enigmatycznie co groźnie.


Panie Lorenzo Szanowny

Tak a’propos “szeroko zakrojonej strategii” to mi Kosowo przez myśli właśnie przemknęło. Chyba słusznie…


Delilah

Tej szeroko zakrojonej strategii też bym nie ignorował. Wśród Czeczenów są np panowie, którzy kończyli dziwne szkoły w Pakistanie prowadzone przez organizację Tablich. Tam ich sie nieźle indoktrynuje, jak nawracać Europę.


Kosowo to ciekawy przykład

Jeszcze 50 lat temu było ich tam nie więcej niż 20-30%.
Teraz wykurzyli już Serbów całkiem. Poprzez wykup ziemi, podpalenia, kradzieże bydła , zastraszanie, wysoką dzietność.

Polscy żołnierze wracający stamtąd mówią, że to bandyci są, jeden w drugiego. Żołnierze, którzy pojechali ich tam chronić przed złymi Serbami.
A przecież Albańczycy to europejczycy od zawsze.

Igła


Pani Magio Szanowna

Zaryzykuję taką tezę, niczym na razie nieuzasadnioną:

oto przed wielu, wielu laty, wiekami wręcz, KK używał idei dla powiększenia swego terytorium wpływu. W miarę upływu lat impet ten zmalal. Struktura się zestarzała, o koncepcjach nie wspominając. Wszystko poszło do przodu, a strategia KK nie. Strategia, a właściwie sposób jej realizacji pozostał ten sam. Efekty sa jakie są i nie o nich chce dyskutować, a także nie o tym, czy się z ta strategia zgadzam, a takźe czy zgadzam się w ogole z takim systemem.

Świat islamu posluguje się dziś tak naprawdę takimi samym środkami, jak przed setkami lat. Z tego tytułu sa one bardziej brutalne i rzekłbym – materialne – niź te, jakimi posługuje sie KK.

Z naszego punktu widzenia mamy do czynienia z niebezpieczeństwem najazdu “barbarzyńców” (to tylko takie okreslenie, bo innego w tym momencie nie wymyśliłem). Tak jak to było tuż przed upadkiem Rzymu.

Pozdrawiam serdecznie


Jeszcze 20 lat temu

w Kosowie Albańczycy stanowili bodaj 80%, a dziś ponad 90%. To tak jakby w Polsce nagle w Poznaniu i w Gnieźnie zamieszkali Czeczeni, przy swoim przyroscie naturalnym po 50 latach stanwoili wiekszosc i zazadali utworzenia Islamskiej Republiki Iczkeria – to dosc swobodny przyklad. Ale warto pamietac tez o tym, ze Kosowo, to taka serbska wielkopolska.


Panie Igło

Właśnie dlatego pierwszym obrazem, jaki powołał do życia mój umysł po Panalorenzowej frazie, było Kosowo. A wcześniej jeszcze – Huntington.
Tak sobie myślę pesymistycznie, że jeśli Kosowo usankcjonuje swoją niepodległość na arenie międzynarodowej, to za następne 50 lat Serbia zacznie budowę muru na wzór izraelsko-palestyńskiego. A może wcześniej? ...


Szanowna Pani Magio

Zaprzyjaźnieni ludzie z tamtego regionu (broń Boźe, żadni tam analitycy-fachowcy) twierdzą, że wojna na Bałkanach to był pikuś w porównaniu z tym, co będzie, jak do akcji wejdzie Kosowo.

Pozdrawiam


Są narody

w okresie ekspansji a są takie które się zwijają.
Francja w czasie wojny stuletniej liczyła ok 20 mln ludzi a Polska ze 2.
Teraz Francuzów we Francji jest pewnie ze 45 mln a nas 40.
Igła


Panie Lorenzo,

Ćwieka Pan zabiłeś i myślenia zmuszasz. :) Ale masz Pan rację. Strategia chrześcjańska (bo nie o KK tu tylko chodzi) znacznie podupadła. Taktyka jeszcze marniejsza. Dlaczego się z Panem zgadzam? Bo widzę, że chrześjaństwo jako system wartości skoncentrowało się na nagłaśnianiu wątków pobocznych, skrajnych marginaliach. Przykład? Sztandarowy, czyli z jednej strony głośno jest o życiu poczętym, a z drugiej – o eutanazji. A gdzie są wartości chrześcijańskie w życiu między urodzeniem a naturalną śmiercią? Gdzieś się pałętają w zaciszu krucht. Na światło dzienne wychodzą tylko momenty krańcowe Życia. Tak jakby między Początkiem a Końcem nie działo się nic wartego uwagi publicznej.
Czy taką strategię i taktykę przyjął islam? Wprost przeciwnie, proszę Pana.

Tak to w kilku zdaniach mogę opisać.


Lorenzo i Magia

wydaje mi sie, ze strategia kk, jako “wypelniacza” krańcowych momentow zycia jest widoczna w krajach biednych – afryka i ameryka pld. zwlaszcza w afryce sciera sie wojowniczo z islamem, nie ustepujac mu bynajmniej pola.
swiadome i obrosle tluszczem spoleczenstwo nie lubi nachalnej indoktrynacji, tak wiec taka taktyka kk nie sprawdzilaby sie w europie.
w trakcie paru wizyt w krajach islamskich mialem do czynienia ze takim samym zjawiskiem – wraz ze wzrostem edukacji i zasobnosci, religijnosc i podatnosc na bezkrytyczne sluchanie imamow drastycznie spadala.
do tej mojej teorii nie potrafie wprawdzie przypasowac innego zjawiska – masowego nawrotu do wahabickiej wersji islamu w krajach europy zachodniej przez mlodziez urodzona w europie, bogata i wyksztalcona, ale cos w tej kwestii wymysle po obiedzie.


Griszequ

Poruszyłeś parę ważnych kwestii. Na śmieszno wychodzi, że Polska jest identycznie biedna, jak kraje afrykańskie, bo debata w temacie wartości opiera się na Początku i Końcu. :)
Z funkcją zasobności i religijności to chyba nie do końca jest tak, jak piszesz. Gdyby zależność była taka prosta, to patrząc per capita np. Arabia Saudyjska powinna się dawno temu zacząć laicyzować. A tak nie jest. Ja tu raczej upatrywałabym połączenia ekonomii z większą otwartością kulturową i przemianami społecznymi, polegającymi na odchodzeniu od mentalności kastowej i plemiennej.
Z pędem ku wahabizmowi łączyłabym raczej reakcje na politykę administracji Busha. Ale to tylko takie luźne moje gdybanie.
Bredzę pewnie…


Mam

wrażenie, że Europa nie jest w gorszej sytuacji niż wtedy gdy Turcy oblegli Wiedeń. Tyle, ze wtedy zmiany następowały przez setki lat a teraz przez dziesiątki.

Może tego sie boimy, że za szybko i że nam nie wypada strzelać.

Inną sprawą jest straszna różnica i granica postawiona w jakimś pkt geograficznym.
Dziś w nocy na BBC oglądałem jak facet przeskoczył z Afryki do Gibraltaru.
Tu seksowne panny leżą na plaży i się nudzą a obok z szalup ( w nocy ) są wywalani do morza niepiśmienni i nie potrafiący pływać murzyni ( przez przemytników ludzi ), którym każe sie polować z dzidą na słonie.

Igła


Z tymi chustami i integracja to troche inaczej wyglada...

...w tak zwanym “zyciu codziennym”.

Mieszkam w dzielnicy, w ktorej Turcy stanowia jakies 30% mieszkancow (Wedding). Przez rok moja corka uczeszczala do rejonowej szkoly dla dzieci i mlodziezy nieznajacej jezyka niemieckiego (miala tam 14 godzin niemieckigo tygodniowo).

Te same Turczynki, ktore w szkole chodzily w chustach wieczorami mozna spotkac na dyskotekach bez chust.

Krzyki i podniecone dyskusje o chustach sa uskuteczniane przez skrajne grupy po obu stronach “barykady”, a zycie samo sobie jakos z tym radzi.

Oczywiscie dochodzi gdzies czasem do jakis tam ekscesow “na tle”, ale wynikaja one raczej z “pedu do zadymy” niz z powodu “chust”. W Polsce tez dochodzi do bojek w szkolach, na podworkach i na dyskotekach.

Jezeli za kazdym razem bedziemy mowic, ze Turek sie pobil z Niemcem i jest to konflikt miedzykulturowy to wpadniemy w pulapke, bo w rzeczywistosci jeden gowniarz pobil sie z drugim.

Jerry


Szeryfie

Te chusty posłużyły mi właściwie za pretekst do zastanowienia się nad szerszym problemem – jak daleko ma sięgać ingerencja państwa w kulturę, religię i tradycję muzułmanów żyjących w Europie. Na co im można pozwolić, a na co już nie.

Sam strój problemem nie jest – znam wahhabitów, którzy noszą dżinsy i tiszerty.


Magia

z tą Afryka to niezrecznie napisalem – chodzilo mi cos o zgola przeciwnego – KK zajmuje sie wypełnianiem “miedzy kracami” wlasnie w tamtych obszarach (afryka, ameryka pld), natomiast w krajach jak nasz pozostaje mu w sumie wypowiadanie sie w kwestii rzeczy fundamentalnych, bo w przeciwnym wypadku podnosimy (ja sam podnosze) rwetest, ze kk “miesza sie do wszystkiego”. taki maly populizm. ;-)

co do wahhabitow europejskich – zachodnia europa zasadniczo postrzegana jest jako przeciwnik polityki busha, a jednak te zmije islamskie kasaja piers na ktorej sie wychowaly, bo przeciez nie wszyscy wybieraja sie panamem do nowego jorku – znaczna czesc chce sie wysadzac lokalnie.


Griszequ

No to mamy problem. Moim zdaniem lepiej by było gdyby krzewienie chrześcijańskich wartości dotyczyło bardziej Życia między punktami skrajnymi niż ich samych. Skrajności wzbudzają przede wszystkim emocje, często złe i zamiast łączyć – budzą antagonizmy.
Środek jest bardzo ważny i sam napisałeś, że dzięki temu wartości chrześcijańskie nieźle sobie radzą w Afryce czy Ameryce Pd. i to w warunkach silnej konkurencji z islamem.
Rzecz jest raczej w opracowaniu różnej dla różnych środowisk strategii i dostosowaniu do niej odpowiedniej taktyki. Jak się temu przypatruję, to wydaje mi się, że w Europie mamy doczynienia z jakimś chocholim tańcem. Tak, jakby hierarchowie wszystkich kościołów chrześcijańskich mieli już brzuchy pełne i z gnuśności postanowili poprzestać na skrajnościach, bo to tematy samonośne i wysilać się nie trzeba. To i po tyłkach dostają, jak ostatnio…

p.s. Aleś z “panamem” wyskoczył. Nieboszczyka z grobu wytaszczyłeś. :)


Magia

ja tam nie wiem co lata do juesej, bo mnie bardziej na wschod ciagnie, a tam najtaniej ukraincy lataja. ;-)
obserwuje krzewienie wartosci chrzescijanskich, ale na zasadzie pracy u podstaw wsrod srodowisk mlodziezowych. wielu zaangazowanych ksiezy stara sie wypracowywac z modzikami platformy wspolnych pojec – czesto z dobrym skutkiem. taka praca organiczna. to chyba jest jest wlasnie przyszlosc…

mam pytanie: chocholi taniec, o ktorym piszesz, to taniec hierarchow koscielnych, czy w ogole taniec idei w europie? bo pierwsze przezyjemy, drugie faktycznie sprowadzi nas na krawedz…

zdaje sobie oczywiscie sprawe z judeochrzescijanskich korzeni europy, choc osobiscie swietnie sobie rade bez religii daje.


Griszequ

Gadaliśmy sobie o relacjach między chrześcijaństwem a islamem oraz o potencjalnym zalewie Europy przez “barbarzyńców” (to z pana Lorenzo). Ale masz rację, jakoś tak czuję przez skórę. To nie dotyczy tylko hierarchii kościelnej. Ideowa pustka dotyka całość dyskursu publicznego.
To dlatego tak chętnie zgodziłam się z Mirasem, że teraz więcej świeżego powiewu filozofii jest w fizyce, niż w filozofii przez filozofów tworzonej.
Mamy przerąbane…

p.s. Ja staram się oddzielać wartości od doktryny religijnej. Można to opisać np. tak: nie dając fałszywego świadectwa przeciwko swojemu bliźniemu (kimkolwiek by on nie był) nie czuję się jednocześnie w obowiązku przyjmować dogmat o nieomylności papieża.


@ all

Mam dość mieszane odczucia przy lekturze tego tekstu i komentarzy pod spodem. Mogę co najwyżej polecić tekst Siemieńskiego, w którym ten pisze, że lepiej kontrolować i kanalizować islam, niż z nim walczyć: http://zfrancjiofrancji.salon24.pl/48484,index.html

Polityka zakazów (zakazów, takich jak zakaz noszenia chust; kwestia “wybiórczego przyjmowania” jest oczywiście czymś zupełnie innym) będzie skutkować jedynie wzrostem emocji i buntem.

pozdrawiam


Szanowna Pani Julll

Islamu nie da się kontrolować, a tym bardziej kanalizować. To religia o wiele bardziej świeża, przekonana o swojej misji, a więc i bardziej agresywna. Co więcej, jej wyznawcy sa glodni – glodni sukcesu, który katolicy juź osiagnęli, a porzynajmniej tak im sie wydaje. O wyznawcach innych religii lub ateistach nie wspominam.

Tak więc na razie trzeba zrobic wszystko, by żyć w miarę spokojnie obok siebie. Spokojnie na tyle, na ile pozwola ci, którym ten tlący sie konflikt, a więc i niebezpieczeństwo rozwinięcia go w otwartą wojnę, jest na rękę.

A jak sie to wymknie spod kontroli, to możemy być swiaqdkami calkiem burzliwych wydarzeń. Zreszta dotychczasowe cykle cywilizacyjne prowadzą wlasnie do takiego rozwoju wydarzeń. Czyli podbicie zmurszalych i sytych imperiów przez “barbarzyńców”. Tyle że dotychczas “barbarzyńcy” szybko przejmowali obyczaje i przyzwyczajenia podbitych imperiów i historia turlala sie mniej więcej dalej w tym samym stylu.

Teraz różnica może polegać na bardziej rygorystycznym traktowaniu zasad religijnych.

Ale potem reszta i tak pójdzie swoim utartym torem.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo

coś mi się widzi, że Pan wszystkich muzułmanów wrzucasz do jednego worka – a niesłusznie. Paru poznałam i żaden nożem gardła mi nie chciał podrzynać – co najwyżej naciągnąć nieco finansowo, ale to insza inszość. Islam jest bardziej różnorodny, niż nam się tu wydaje. Prawdą jest, że coraz większe wpływy w świecie Islamu zajmują fundamentaliści i nie dzieje się tak zupełnie bez powodu. I z tym trzeba walczyć i na to uważać, a nie biadolić, że barbarzyńcy idą. Przypomina mi się historyjka znajomego prawnika, co miał reprezentować w sądzie Egipcjanina, któremu Polak nogę w wypadku zmiażdżył czy co. No i Egipcjanin zaczął bronić Polaka, no bo Allah nie chce zemsty. Coś mi to nie przypomina barbarzyństwa, tak jak je rozumiem. Chyba, że znaczenie greckie słowa barbaros przyjmiemy – “obcy, mówiący obcym językiem”.

Muszę lecieć i niestety dyskusji kontynuować nie mogą.

Pozdrawiam serdecznie


Szanowni Państwo!

Podstawowe zastrzeżenie: cokolwiek piszę o traktowaniu muzułman, nie odnosi się to do Tatarów polskich, którzy wielokrotnie udowodnili oddanie Rzeczpospolitej, pomimo bycia innowiercami i nie Polakami, Litwinami, czy innymi Rusinami.
Problem z wyznawcami Allaha jest taki, że jak Europejczyk jedzie do ich kraju, to ma przestrzegać ichniego dresscode’u, bo ich kulturę trzeba szanować. Natomiast oni nie muszą przestrzegać europejskiego dresscode’u gdy przyjeżdżają na krócej lub dłużej do Europy, bo my mamy szanować ich kulturę. Klasyczne lewackie podwójne standardy. Oni mogą domagać się przestrzegania prawa szariatu w dzielnicach gdzie stanowią większość, Europejczykom nie wolno nosić krzyżyków w Arabii Saudyjskiej itp…
Ponieważ muzułmanie nie szanują naszych państw ani prawa w nich obowiązującego, to należy wyjąć ich spod ochrony tegoż państwa i prawa. Policja po stwierdzeniu, że ofiara przestępstwa jest muzułmaninem (z wyjątkiem tatarów polskich) powinna z urzędu umarzać sprawę. Po krótkim czasie muzułmanie byliby nie do odróżnienia od Europejczyków. Takie proste rozwiązanie załatwiające wszystkie problemy z wyznawcami Allaha.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość