Wątpliwości kuchty domowego: wartość życia ludzkiego, suwerenność, polityka zagraniczna

Zazwyczaj nie wypowiadam się w sprawach poważnych i bieżących. Do tego stopnia, że już bodaj co drugi tekst od tych słów zaczynam.

Po pierwsze, dlatego, że nie czytam gazet, nie oglądam telewizji (poza takimi, co nadają tylko filmy i seriale, a i to rzadko) i nie słucham nic poza płytami i radiem internetowym (rozmaitym, ale wolnym od podawania czasu i wiadomości). Innymi słowy, tyle wiem, co na TXT przeczytam. Prędzej się dowiem o zapaści komunikacyjnej w Łodzi, niż o czymś poważnym. I dobrze mi tak, i dobrze mi z tym.

Po drugie, dlatego, że nie chce mi się sprawdzać po książkach, szukać źródeł i zastanawiać, jaki jest poziom przekłamania i uproszczenia informacji, jaka do mnie dociera. Zawsze to się człowiek uśmieje, jak zobaczy, że pana Igle tak zmontowano, że przez chwilę nawet jedną taką na M bronił. Zabawne i nie wymaga weryfikowania.

Po trzecie, dlatego, że nie lubię. Od jutra będę się zawodowo nudził sprawami poważnymi, a i innych zanudzę. To prywatnie nie muszę. Zwłaszcza zaś za darmo.

Ale dziś, całkiem niespodzianie i bez zapowiedzi, dopadła mnie rzeczywistość. Może dlatego, że mi się zachciało, pewnie po raz ostatni na czas jakiś ugotować coś zabawnego? Ugrzązłem w kuchni, co lubię. W kuchni smażyłem, grillowałem przedwstępnie, oraz rozważałem kwestie sosu (chyba jednak taki z gorgonzolą) i wina (może bułgarskie, dla odmiany).

Niestety, w kuchni mam radio. Niestety, takie staromodne, to znaczy takie, które podaje wiadomości o równych godzinach. Radio Jazz mi szumi, cholera i nie mogę myśleć o ziołach, jakie będą odpowiednie.

Przez to radio, choć cztery razy zmieniłem dla nerwowości swojej, program, posłuchałem sobie różności. Zacząłem mieć wątpliwości. Więcej powiem: nadal je mam.

Pragnę zastrzec, że są to wątpliwości kuchty. Wątpliwości, które nie zostały zweryfikowane sprawdzaniem źródeł. Kuchta nie ma na to czasu. Nawet wykształcona.

Wartość życia ludzkiego

Trybunał Konstytucyjny uznał, że nie można zestrzelić samolotu opanowanego przez terrorystów. W uzasadnieniu (ustnym), zwrócono uwagę na to, żeby pilnować lotnisk, a także na to, że życia ludzkiego nie można uprzedmiatawiać. W szczególności ukazano mi, że dla domniemanego ratowania życia ludzkiego, wcale na pewno jeszcze nieutraconego, nie można poświęcać (niewątpliwie) życia innych niewinnych ludzi, rozwalając ich rakietami.

Najpierw mi się to spodobało. Jestem przeciwnikiem kary śmierci. Uważam literę ustawy antyaborcyjnej za sensowną (podkreślam: literę, a nie praktykę). Czynię wyjątek na rzecz służby wojskowej, bo uważam, że trwałość bytu narodowego jest ważniejsza niż życie jednostki. Stanowisko dość zachowawcze manifestuję. Jak to katol, w stopniu sierżanta rezerwy.

Zapewne dlatego mi się to stanowisko Trybunału spodobało. Potem jednak przyszłą refleksja. Przypomniałem sobie, z czasów dawniejszych, że jest coś takiego w prawie karnym, co się nazywa kontratyp stanu wyższej konieczności. Jakoś tak.

Jest to taka instytucja, która znosi przestępność czynu, który polega na poświęceniu jakiegoś dobra, prawem chronionego, ale nie dla przyjemności człowieka, który czasem chętnie da innemu w mordę, ale dla uchyleniu bezpośredniego niebezpieczeństwa, grożącego innemu (zdaje się, że bez ograniczeń przedmiotowych) dobru chronionemu. Są tam zresztą jakieś zastrzeżenia, w kwestii tego, że niebezpieczeństwa nie dało się uniknąć w żaden sposób, a dobro ratowane jest bardziej cenne niż poświęcane. I wtedy zalęgła się we mnie wątpliwość największa dzisiaj, taka poważna, że stałem dłuższą chwilę z nożykiem do wydłubywania w ręku i zapomniałem wydłubywać.

Wątpliwość: czy trybunał uzna także zapisane w Kodeksie Karnym prawo do reagowania w stanie wyższej konieczności, za niezgodne z konstytucją, bo przecież od czasów Karneadesa wiemy, że jednym z dóbr, które może być w ten sposób chronione, a i poświęcane jednocześnie, jest życie ludzkie?

Suwerenność

Zanim poszedłem do kuchni, przeczytałem, jak się spierają niektórzy o suwerenność. W kontekście wspólnej waluty. Nawet się zastanowiłem, czy nie warto o tej suwerenności coś napisać. Dla uporządkowania pojęć. Oraz dla czystego phunu jaki mnie nachodzi zawsze jak do zwolenników suwerenności dotrze, że to ujęcie, o które tak strasznie walczą wymyślili Niemcy w XIX wieku i że ma to związek ze zniemczaniem zachodniego zaboru.

Ale się mi nie chciało, więc wróciłem do kwestii istotniejszej dla mnie, czy mianowicie składniki dania głównego powinny być smażone, duszone czy też jednak z grilla?

Podczas wkładania do pieca warzyw, które zmienią się wieczorem w kolację dla rodziny, zrozumiałem, że nie ma o czym pisać. Dowiedziałem się, bowiem o kolejnej fazie gier i zabaw wokoło czegoś, co mnie osobiście nie interesuje wcale, ale radio uparło się, żebym się dowiedział o tym.

No to się dowiedziałem. A w konsekwencji zrodziła się we mnie wątpliwość.

Wątpliwość: czy warto rozważać problem suwerenności w sytuacji, gdy na kształt prawa wewnętrznego wpływa nie Unia Europejska, nie wredna Ameryka, czy knująca Rosja nawet, ale organizacje piłkarskie, które dyktują nam jak ma być rozwiązany problem piłki kopanej i co wolno władzy suwerennej prawodawczo i tej, co jest jakoby suwerenna wykonawczo?

Polityka zagraniczna

Jakiś czas temu pewien bloger, którego komputer żyje własnym życiem, rozpoczął nawoływanie do zmiany polityki wobec Białorusi. Nie wiem, co jest przyczyną, a co skutkiem, ale wnet podobne głosy rozległy się wszerz i wzdłuż, także z kręgów rządowych. Podkreślam, że nie wiem, co było pierwsze, ale to naprawdę tak było, że się o tym pomyśle dowiedziałem z bloga, który czytam czasem dla spotęgowania w sobie dobrego samopoczucia i wynikającej z niego zdrowotności. Dopiero potem się okazało, że piszą o tym po gazetach, co wiem od Dziecka, która czyta Dziennik i zagląda do innych gazet, czytanych przez koleżanki, w ramach obowiązku szkolnego.

Z grubsza idea była taka, żeby Białoruś od Rosji odciągnąć, poprzez danie jej cukierka Werther’s Original i flaszki polskiej wódki. Oraz mówienie: - Nu, nu, dobra Białoruś, dobra…
Jakoś tak to zapamiętałem. Ignorant jestem, wiem.

Idea wydała mi się zasadniczo absurdalna, ale jako cwany w sobie, uznałem, że nie ma powodu tego ogłaszać, bo jakby co (cóż za rusycyzmy mi się dziś plączą po tekście, swoją drogą) i gdyby było inaczej (a ja się w końcu na zagranicznej polityce znam nawet mniej od tych, co o niej w kółko piszą), to wyjdę na głupka. A nawet jakby nie, to mnie zaraz jakiś patriota za przyjaciela Rosji ogłosi, a to byłoby mi przykre. Z wielorakich względów. Więc siedziałem cicho.

Przy obieraniu warzywa, posłuchałem sobie trochę o wyborach na Białorusi, o tym, co się działo tam przed nimi i o tym, co się dzieje teraz. W efekcie tego słuchania, zaciąłem się w palec, ale też i przyszła do mnie myśl taka, że to nie ja wyszedłem na głupka. Trochę się nawet ucieszyłem, ale po chwili wpełzła mi do umu wątpliwość, przeszkadzając w nasypywaniu papryki do marynaty mięsnej..

Wątpliwość: jeżeli nawet można pojąć (choć jest przykre dosyć), że dajemy się wodzić za nos Rosji (której partia jest tak silna, że zawsze ktoś w jej obronie stanie: za pieniądze, z głupoty, albo ze strachu), albo Chinom, które mają już tyle pieniędzy na majtkach pozarabianych, że mogą nas bezkarnie otruć, a my tylko się zapytamy, czy aby nie staniały procesory, to czy wypada jednak, żeby nas kołował jak chciał byle dyrektor Sowchozu?

*

Ponieważ musiałem jednak coś przygotować, to wyłączyłem radio. W końcu składał będę to wszystko w całość wieczorem, a wtedy zamiast radia będę ochotniczo i radośnie słuchał, co mają mi do Powiedzenia Panie Domowe. Nie mam w tej kwestii żadnych wątpliwości

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Domowe?

Czy Dornowe?

Bo ja tyż radio wyłączyłem.
A w kwestii Białorusi, to ja kiedyś, dawno, kiedy jeszcze to ja włączałem/wyłączałem kompa a nie odwrotnie, to żem napisał że Baćkę trza kupić.

No ale ja nie noszę historycznego nazwiska, tylko takie proste, galicyjskie.
Za to z XIV w., jak gdzieś kiedyś w książkach wyczytałem.
Nieszkodzi.
Też coraz mniej czytam.


Acha..

Co do życia ludzkiego, to pan przesadzasz i rozgrywek nie śledzisz.
Chiba?
Mamy przecież – 1:1

Tamci zestrzelili koreańczyka, to nasi zestrzelili persa.
Żeby było wiadomo, jak się się strzela gole.

Teraz trza zatrudnić za melony kancelarie i trybunały aby ustaliły dalsze reguły meczu.


Panie Igło,

o Dornie, to ja pisał nic nie będę. Nie znam człowieka. Może tylko to powiem, że jak pierwszy raz się żenił, to kota dostał w prezencie. Może całe to zło jest z tego, że teraz psa ma? No, ale nie wiem.

Co do zaś tego hokeisty, to moim zdaniem nie da się go kupić. Tacy goście się boją o życie. A prędzej jemu Ruscy zagwarantują bezpieczeństwo od własnych obywateli, niż Zachód od obywateli i Ruskich na raz. Tak to już bywa, moim zdaniem, z dyktatorami.

Co do nazwisk, to ja nic nie zrozumiałem z tego, co Pan napisał. Ja mam mało historyczne, na przykład, ale jakoś mi to nie przeszkadza.

A od czytania to się oczy psują, co piszę jako szczęśliwy posiadacz okularów do czytania. W łazience najczęściej je można znaleźć.

Pozdrowienia

PS Co zaś do samolotów, to ja wiem o tym strzelaniu. Ale ja nie o tym, tylko o Trybunale Konstytucyjnym, którego ruchliwość umysłowa zaczyna mnie nieco przerażać.


Panie Yayco

przez chwile wyobraziłem sobie jak słucha Pan Y tego Jazzu i pewnie plasająco wrzuca zioła, a tu kontrast białoruski

Swoją drogą, cywilizować dyktatorów się nie da, ale próbowac trzeba, każde poluzowanie moża próbowac wykorzystać

Kolejne, mamy tyle reform na głowie ze ta dotykająca TK nie ma szans na merytoryczne rozwinięcie…a szkoda

p.s tyle fajnych stacji w necie…

prezes,traktor,redaktor


Panie Maxie,

w necie jest dużo fajnych stacji, to prawda, ale w radiu mniej.

Z Białorusią to ja jednak uważam, że to Łukaszenka wykorzystał sytuację, a Europa nawet teraz, po wyborach kombinuje, jak się dać dalej wycyckać (na przykład przez zniesienie sankcji).

W sumie podobnie było z reakcją na stan wojenny u nas. Bajki służb były brane za dobrą monetę. Myślę, że wtedy przykręcenie śruby skróciło by żywot komunizmu o jakiś rok, czy dwa. Ale pewnie się łudzę.

Na reformę Trybunału bym nie liczył. Zwłaszcza po odejściu Stępnia, który miał jeszcze jaki taki dystans do tego, co Trybunał robił.

Teraz to już sami Święci Pańscy zostali. A orzecznictwo się rozjechało.

Pozdrawiam


Ha Panie yayco!

no to mamy do pogadania!!!

Za ten fragment:

Prędzej się dowiem o zapaści komunikacyjnej w łodzi, niż o czymś poważnym.

To jest sprawa bardzo poważna!

Do samolotów, póki co nikt nie strzela, a moje miasto wygląda i tak jak po jakimś kataklizmie. Tu nie potrzeba terrorystów tu wystarczą hydraulicy.

Poza tym, wygląda na to, że słuchaliśmy tego samego radia – Pan przy smażeniu, ja kombinując mocno jak z punktu A, dojechać do punktu B, i też mnie taki refleks naszedł co do tego orzeczenia TK. Ale o tym w oddzielnej notce.

pozdrawiam


Panie Yayco

jednakże w każdej ze spraw poruszonych trzeba kręcić i nie koniecznie chodzi mi o kręcenie palcem w bucie

w sumie to polityczny mocno tekst wyszedł i ludzie się chyba boją pisać co myślą:)

ja się już powstrzymuję, choć korci

pozdrawiam Pana i Pana Y dżezmena

prezes,traktor,redaktor


Panie Arturze,

proszę wybaczyć. Małą literę zaraz poprawię. Upokarzający błąd.

Co zaś do wagi spraw, to proszę wybaczyć, ale mam tyle budów wokoło i innych atrakcji komunikacyjnych, że istotnie nie traktuję Łodzi jako czegoś dla mnie istotnego.

A ponadto żartowałem trochę. No.

Pozdrawiam i czekam na tekst o TK


Panie Maxie,

nie rozumiem Pana.
Że niby co: że ludzie się nie boją kobiet obrażać, agentów bronić, Maryli wychwalać etc, a boją sie powiedzieć cokolwiek o wartości życia ludzkiego, suwerenności (w kontekście piłki nożnej) i Białorusi?

Nie rozumiem tego.

Już wolę założyć, że to bezsensu jest tekst.

A że polityczny? No tak. A to ja nie mogę politycznego tekstu napisać?

Pozdrawiam udając się do kuchni po raz kolejny i kluczowy


Panie yayco

Co do tej małej litery to proszę się nie przejmować, wstyd przyznać ale nawet nie zwróciłem na to uwagi.

Natomiast apeluję dalej do Pana aby bardziej Pan wziął sobie do serca problemy komunikacyjne Łodzi, chociażby z czystej empatii po prostu.

Tera idę zrzucać kilogramy i jak wrócę to może coś uda mi się napisać o ile mnie moja Lepsza Polowa znowu od maszyny nie odgoni…

pozdrawiam już się męcząc


Panie Maksie

No popatrz, takoż, jak i ja się patrzam?

A co spojrzę, to smrodziucha obaczę.

http://www.rp.pl/artykul/5,198752.html

Wszak widzący jestem.

Widzę więc Tekstowisko szeroko & głęboko ogarniające świat mediów, tak bez zadęcia.
I zaczynam się bać.


Panie Arturze,

to ja powiem tak: jak mi się uda kiedyś dostać bilety do Przechowalni, to ja się wtedy problemami Łodzi przejmę. Więcej nawet, ja wtedy do Łodzi pojadę.

A w kwestii empatii, to siły mi ledwo wystarczyło dzisiaj, żeby nie zabić jednego kierowcy, co mnie błotem od stóp do głów schlapał na mojej ulicy. Jego szczęście, że zatrzymał się jakieś dwieście metrów dalej i empatia, wparta lenistwem, zwyciężyła.

Obfitego pocenia się życzę, pozdrawiając


Panie Yayco

ja piszę że sam się powstrzymuje przed pisaniem politycznym bo jak badanie społeczne pokazuja nikogo to nie interesuje:)

czasem trzeba i polityka tego wymaga, także popieram ten polityczny tekst.

To jasne

No a że sie boją, no co mam poradzić?

p.s a boją się bo bić słabszych jest im łatwiej, to na mocny temat czasem brakuje słów

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Igła

łohohoho, gramy ostro,

to że Lehmana mieli to czytałem u Trystero bodajże,

na jutro szykuje sie niezła jazda na GPW, myślę że od razu zawieszą tą spółkę:)))

prezes,traktor,redaktor


No co ty

Przecież to tak jak ci pisałem.
Promotor-przyjaciel-piłkarz-bankier gawędziarz.

I nie zawieszą.
Bo to nie dotyczy naszej spółki.
Co najwyżej bardziej bystrzy mają opcje albo sprzedali na krótko.


Igła

a pamiętasz jak Saudzi dokapitalizowali Citi i jak Handlowy leciał, choć to nie dotyczyło bezpośrednio?

psychologia, jutro zreszta PR się odezwie:)

prezes,traktor,redaktor


Panie Maxie,

nikogo nie interesuje?

Myślę, że to po prostu wydaje się nieciekawe.

Ciekawa to jest aborcja i kara śmierci, bo się można cepami okładać. A stan wyższej konieczności? Nieciekawy.

Ciekawa jest utrata suwerenności militarnej i pieniężnej, bo się można cepami okładać. A to, że UEFA może stawiać żądania co do treści prawa wewnętrznego? Nieciekawe.

I tak dalej i temuż podobnież.

Pozdrawiam serdecznie


A to o tych bankach,

co Panowie piszą, to ciekawe bardzo.

Cholera, ciekawe jeszcze bardziej, kiedy dojdzie do tych banków, że mi się ciekawość wyłączy, a nerwy włączą.

Pozdrawiam jednakże


Uciekam na razie zgadzając się co do

opisu, nawet jak wyglądało że nie:)

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Panie Yayco

Szanowny.
Nie nerwuj sia.
Chyba, że masz akcje.
Nie konto albo lokatę?
No chyba, że lokata milionowa?
No ale pan przecież z Grochowa a nie z Wilanowa no i z budżetówki.


Panie Igło,

jakby tu powiedzieć Panu…

Niech będzie, że z budżetówki.

Pozdrawiam szczerze


Panie Yayco

jakby tu rzec o tych bankach,

wspominałem kiedyś że są w Polsce takie, które nie podpadają pod Bankowy Fundusz Gwarancyjny?

na wszelki wypadek przypomnę,

są takie banki, no ale po imieniu nie nazwę, ale tam to tylko kredyt biorę:)

a tutaj ściąga ale bez nazwisk:)
http://rp.pl/artykul/198445_Lokaty_sa_bezpieczne__ale_nie_w_calosci.html

w sumei to da się odzyskać ale kuuupe czasu może to trwać

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Panie Maxie, dziękuję,

ale chcialbym zaznaczyć, że ja tylko sprawiam wrażenie takiego durnowatego.

A i straciłem już, nic nie mogąc poradzić, tak wiele (jakiś czas temu), że powiem tylko, iż podobno od tego się bardziej dla ludzi znośny zrobiłem.

Tak więc w najgorszym razie zyskam na sympatyczności.

Czego nikomu nie życzę, pozdrawiając


Coś miałem napisać...

aaa no jasne, ale dzieci moga czytać także muszę pozory wiedzenia zachowywać

podtłumaczyć,

no i żona czyta czasem:)

prezes,traktor,redaktor


Proszę Żonę pozdrowić,

jeśli sama nie przeczyta, że ją pozdrawiam, przy okazji pozdrawiając i Pana


Dziekuję

w imieniu

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Panie Yayco!

W kuchni zainstalować zgrabny odtwarzacz CD albo choć mp3, ale z głośniczkami.
I kłopot z głowy a sosy lepsze…
:)


Panie Joteszu,

Kłopot polega na tym, że właśnie niedawno, z powodu wilgotności zapewne, kuchenny odtwarzacz CD odmówił współpracy.

Ale może to faktycznie czas, aby zrobić tam coś nowego?

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość