Zacznę od pacyfikacji.Dla Nas Polaków słowo to brzmi złowróżbnie i raczej każdy kojarzy je jednoznacznie>Jednakże pacyfikacje przeprowadzone na Ukrainie wielkiego związku z tymi z lat 1939 – 1944 nie miały. O ile wiem to nie padła ani jedna ofiara śmiertelna(tu dopisek bez poprawek – zmarły 2 osoby wg źródeł polskich, lub 7 wg ukraińskich, na skutek pobicia).Dużo było złośliwości – wrzucanie soli do cukru niszczenie zbiorów rolnych itp. Co najważniejsze akcja ta została, mimo nagonki Ukraińców, w pełni usprawiedliwiona przez ówczesne organa międzynarodowe.
“Pacyfikacja wywołała liczne protesty opinii publicznej w niektórych krajach m.in. w Wielkiej Brytanii, Franci i Niemczech. Organizacje ukraińskie złożyły skargę do Ligi Narodów. Ta jednak uznała, ze postępowanie władz polskich było uzasadnione terrorem OUN.”
“Podkreślić trzeba, że w czasie pacyfikacji nie spalono żadnego zabudowania, ani też nie oddano żadnego strzału. Według oficjalnych informacji w czasie pacyfikacji zatrzymano tysiąc siedemset trzydzieści dziewięć osób, z których pięćset sześćdziesiąt sześć wypuszczono , a resztę przekazano do dyspozycji sądu. Wśród zatrzymanych było dwustu dwudziestu studentów, trzystu sześćdziesięciu uczniów szkół średnich i trzydziestu księży.”
Znamienne jest że jedną z przyczyn tej akcji było spacyfikowanie nastrojów
ludności w tym rejonie i zapobieżenie eskalacji przemocy czy też raczej “wzięcia spraw w swoje ręce” przez ludność, czyli zwykłej anarchii w najgorszym tego słowa znaczeniu.
Co do repolonizacji części ludności to nie spotkałem się w historii z odstępstwem od tej zasady we wszystkich częściach świata.
Repolonizacja była niczym innym jak powrotem do stanu posiadania żywiołu polskiego z czasów “sprzed zaborów”.
Wystarczy prześledzić politykę władz rosyjskich i austriackich (austrowęgierskich)na obszarze Ukrainy, który przed zaborami wchodził w skład RP.
No cóż dziwne trochę jest że Polakom takie rzeczy się wypomina a np. taka Marchlewszczyzna, czy też Dzierżyńszczyzna, ich likwidacja oczywiście – a z rozmowy w pewnym specjalistą z tego tematu było to około 1,5 mln Polaków znika wszystkim w wielkim oceanie gwałtów jakim były Sowiety.
Jeden Rosjanin, z którym kiedyś rozmawiałem stwierdził że wszyscy Rosjanie ze “ski” w nazwisku to Polacy ale już o tym nie wiedzą.
Czytając skromne publikacje na temat etymologii nazwisk na Ukrainie też taki wniosek spotkałem.Zresztą często się zastanawiałem skąd ci upersi z pięknymi polskimi szlacheckimi nazwiskami.
Wyszły by cudeńka gdyby dokładnie zbadać DNA Polaków,Ukraińców, Rosjan,Niemców – tzn już zbadano haplogrupy, które prawie się nie różnia.
Wracając do tematu – chwilę po odzyskaniu Niepodległości Polacy mieli wreszcie długo oczekiwaną okazję wykąpania się w słodkiej piance niezależności i polskości.Trochę miejsca na nacjonalizm też się znalazło.Na tamte czasy, gdzie Niepodległość naszego kraju była dosyć niepewna i w wysokim stopniu uzależniona od stopnia jedności Narodu takie działania były absolutnie niezbędne i usprawiedliwione.
Oczywiście, że są rzeczy, które mi się nie podobają i mam bolesną świadomość błędów popełnionych przez Rząd II RP, czy też administrację, aczkolwiek im bardziej “wczuwam” się w sytuację tym bardziej je rozumiem.
Drogi Igło
Zacznę od pacyfikacji.Dla Nas Polaków słowo to brzmi złowróżbnie i raczej każdy kojarzy je jednoznacznie>Jednakże pacyfikacje przeprowadzone na Ukrainie wielkiego związku z tymi z lat 1939 – 1944 nie miały. O ile wiem to nie padła ani jedna ofiara śmiertelna(tu dopisek bez poprawek – zmarły 2 osoby wg źródeł polskich, lub 7 wg ukraińskich, na skutek pobicia).Dużo było złośliwości – wrzucanie soli do cukru niszczenie zbiorów rolnych itp. Co najważniejsze akcja ta została, mimo nagonki Ukraińców, w pełni usprawiedliwiona przez ówczesne organa międzynarodowe.
“Pacyfikacja wywołała liczne protesty opinii publicznej w niektórych krajach m.in. w Wielkiej Brytanii, Franci i Niemczech. Organizacje ukraińskie złożyły skargę do Ligi Narodów. Ta jednak uznała, ze postępowanie władz polskich było uzasadnione terrorem OUN.”
“Podkreślić trzeba, że w czasie pacyfikacji nie spalono żadnego zabudowania, ani też nie oddano żadnego strzału. Według oficjalnych informacji w czasie pacyfikacji zatrzymano tysiąc siedemset trzydzieści dziewięć osób, z których pięćset sześćdziesiąt sześć wypuszczono , a resztę przekazano do dyspozycji sądu. Wśród zatrzymanych było dwustu dwudziestu studentów, trzystu sześćdziesięciu uczniów szkół średnich i trzydziestu księży.”
http://www.kresy.pl/historia,miedzywojnie?zobacz/pacyfikacje-na-wolyniu-...
Znamienne jest że jedną z przyczyn tej akcji było spacyfikowanie nastrojów
adadniary -- 02.06.2009 - 18:37ludności w tym rejonie i zapobieżenie eskalacji przemocy czy też raczej “wzięcia spraw w swoje ręce” przez ludność, czyli zwykłej anarchii w najgorszym tego słowa znaczeniu.
Co do repolonizacji części ludności to nie spotkałem się w historii z odstępstwem od tej zasady we wszystkich częściach świata.
Repolonizacja była niczym innym jak powrotem do stanu posiadania żywiołu polskiego z czasów “sprzed zaborów”.
Wystarczy prześledzić politykę władz rosyjskich i austriackich (austrowęgierskich)na obszarze Ukrainy, który przed zaborami wchodził w skład RP.
No cóż dziwne trochę jest że Polakom takie rzeczy się wypomina a np. taka Marchlewszczyzna, czy też Dzierżyńszczyzna, ich likwidacja oczywiście – a z rozmowy w pewnym specjalistą z tego tematu było to około 1,5 mln Polaków znika wszystkim w wielkim oceanie gwałtów jakim były Sowiety.
Jeden Rosjanin, z którym kiedyś rozmawiałem stwierdził że wszyscy Rosjanie ze “ski” w nazwisku to Polacy ale już o tym nie wiedzą.
Czytając skromne publikacje na temat etymologii nazwisk na Ukrainie też taki wniosek spotkałem.Zresztą często się zastanawiałem skąd ci upersi z pięknymi polskimi szlacheckimi nazwiskami.
Wyszły by cudeńka gdyby dokładnie zbadać DNA Polaków,Ukraińców, Rosjan,Niemców – tzn już zbadano haplogrupy, które prawie się nie różnia.
Wracając do tematu – chwilę po odzyskaniu Niepodległości Polacy mieli wreszcie długo oczekiwaną okazję wykąpania się w słodkiej piance niezależności i polskości.Trochę miejsca na nacjonalizm też się znalazło.Na tamte czasy, gdzie Niepodległość naszego kraju była dosyć niepewna i w wysokim stopniu uzależniona od stopnia jedności Narodu takie działania były absolutnie niezbędne i usprawiedliwione.
Oczywiście, że są rzeczy, które mi się nie podobają i mam bolesną świadomość błędów popełnionych przez Rząd II RP, czy też administrację, aczkolwiek im bardziej “wczuwam” się w sytuację tym bardziej je rozumiem.