Zimbardo: Czytałem wspomnienia pewnego niemieckiego żołnierza z czasów II wojny światowej. Należał do oddziału, któremu nakazano pacyfikację wsi na terenie okupowanej Polski. Dowódca oznajmił, że dostał rozkaz zabicia wszystkich mieszkańców. Jeśli jednak ktoś odmówi udziału w egzekucjach, to on to uszanuje. I w pierwszej wsi połowa żołnierzy nie brała udziału w mordowaniu mieszkańców. Jednak w następnej miejscowości już 60 proc. oddziału strzelało do ludzi, a w kolejnej 70 proc. Na koniec akcji pacyfikacyjnej mordowali wszyscy jego członkowie. Co więcej, robili sobie zdjęcia w trakcie egzekucji.
Czy maszerując przez kolejne wsie żołnierze stawali się coraz bardziej źli? Nie, oni byli pod coraz większą presją kolegów, którzy – najprawdopodobniej podporządkowując się dowódcy – mordowali. Ale czuli się winni, dopóki w oddziale byli koledzy nieuczestniczący w egzekucjach, świadkowie mordu. Dlatego zaczęli ich przekonywać: musicie to zrobić; ci ludzie nie zasługują na to, by żyć; jeśli my tego nie zrobimy, zrobi to ktoś inny; powinniśmy działać razem.
Czyli “Enej” odrąbujący głowę upowcowi-dezerterowi nie tylko karał, ale dawał przykład i stwarzał presję.
Radecki
Link bardzo cenny.
Zimbardo: Czytałem wspomnienia pewnego niemieckiego żołnierza z czasów II wojny światowej. Należał do oddziału, któremu nakazano pacyfikację wsi na terenie okupowanej Polski. Dowódca oznajmił, że dostał rozkaz zabicia wszystkich mieszkańców. Jeśli jednak ktoś odmówi udziału w egzekucjach, to on to uszanuje. I w pierwszej wsi połowa żołnierzy nie brała udziału w mordowaniu mieszkańców. Jednak w następnej miejscowości już 60 proc. oddziału strzelało do ludzi, a w kolejnej 70 proc. Na koniec akcji pacyfikacyjnej mordowali wszyscy jego członkowie. Co więcej, robili sobie zdjęcia w trakcie egzekucji.
Czy maszerując przez kolejne wsie żołnierze stawali się coraz bardziej źli? Nie, oni byli pod coraz większą presją kolegów, którzy – najprawdopodobniej podporządkowując się dowódcy – mordowali. Ale czuli się winni, dopóki w oddziale byli koledzy nieuczestniczący w egzekucjach, świadkowie mordu. Dlatego zaczęli ich przekonywać: musicie to zrobić; ci ludzie nie zasługują na to, by żyć; jeśli my tego nie zrobimy, zrobi to ktoś inny; powinniśmy działać razem.
Czyli “Enej” odrąbujący głowę upowcowi-dezerterowi nie tylko karał, ale dawał przykład i stwarzał presję.
Dymitr (gość) -- 03.06.2009 - 14:10