Jakoś zwykle bywa tak, że organizację biorę na siebie. Wynika to z faktu, że najpierw mam plan, a potem się ekipa pojawia, albo i nie. Wtedy jadę sama. Prawda jest taka, że żadna dotychczasowa wyprawa, pod względem organizacyjnym, nie zabrała mi tyle czasu co ta. Związane jest to pośrednio z chęci maksymalnego obniżenia kosztów. Czasami jest to jednak inny problem, np. znalezienia kogoś, kto zaprosi do Uzbekistanu. Co prawda Ambasada jest w Polsce, ale wniosku wizowego nie można złożyć bez zaproszenia. Dwie pozostałe Ambasady w Berlinie, niby blisko, ale po co jeżdzić tyle razy do tego miasta?
Sama trasa jest przemyślana zwykle dokładnie przed wyjazdem, przy czym wszelkie modyfikacje są możliwew czasie trwania wyprawy, bo przecież nie cel ważny, ale podróż sama w sobie. Nie o to chodzi, żeby odkreślać kolejne punkty.
Przy czym w każdej wyprawie jest element górski, bo de facto to jest pierwszym kryterium wyboru miejsca wyjazdu. Kolejnym są kafeli:)
organizacja
Jakoś zwykle bywa tak, że organizację biorę na siebie. Wynika to z faktu, że najpierw mam plan, a potem się ekipa pojawia, albo i nie. Wtedy jadę sama. Prawda jest taka, że żadna dotychczasowa wyprawa, pod względem organizacyjnym, nie zabrała mi tyle czasu co ta. Związane jest to pośrednio z chęci maksymalnego obniżenia kosztów. Czasami jest to jednak inny problem, np. znalezienia kogoś, kto zaprosi do Uzbekistanu. Co prawda Ambasada jest w Polsce, ale wniosku wizowego nie można złożyć bez zaproszenia. Dwie pozostałe Ambasady w Berlinie, niby blisko, ale po co jeżdzić tyle razy do tego miasta?
Ptaszysko -- 06.11.2008 - 15:07Sama trasa jest przemyślana zwykle dokładnie przed wyjazdem, przy czym wszelkie modyfikacje są możliwew czasie trwania wyprawy, bo przecież nie cel ważny, ale podróż sama w sobie. Nie o to chodzi, żeby odkreślać kolejne punkty.
Przy czym w każdej wyprawie jest element górski, bo de facto to jest pierwszym kryterium wyboru miejsca wyjazdu. Kolejnym są kafeli:)