No nie, Nanga to nie moja (ani mojej kompanii) liga. Szacunek wyrażam niniejszym z wielką nutką podziwu i zazdrości.
Co do dopuszczenia “spontanu” – pełna zgoda. Ostatnio poszliśmy na kompletną stuprocentową improwizację. Jedyną pewną rzeczą była orientacyjna data powrotu. No ale to była nasza sterylna Europa. Wyszło rewelacyjnie.
W takim, dajmy na to, Ekwadorze, już bym się trochę czuł niepewnie bez “czegoś załatwionego”. I to nie z racji stachu jako takiego, a raczej braku znajomości języka (ubolewam, bo to najciekawsze regiony świata) oraz wiedzy o tym, co, jak, gdzie i którędy. Wtedy, jeśli znajdą się chętni, próbowałbym znaleźć kogoś obeznanego w temacie, no i po improwizacji.
Kierunki ex-ZSRR nie są dla mnie aż tak skomplikowane, głównie z racji znajomości języka i wspólnych genach (chcąc nie chcąc) homo sovieticusa… No i kategoria cenowa łatwiejsza do przełknięcia. Stąd taka dociekliwość.
Ptaszysko,
No nie, Nanga to nie moja (ani mojej kompanii) liga. Szacunek wyrażam niniejszym z wielką nutką podziwu i zazdrości.
Co do dopuszczenia “spontanu” – pełna zgoda. Ostatnio poszliśmy na kompletną stuprocentową improwizację. Jedyną pewną rzeczą była orientacyjna data powrotu. No ale to była nasza sterylna Europa. Wyszło rewelacyjnie.
W takim, dajmy na to, Ekwadorze, już bym się trochę czuł niepewnie bez “czegoś załatwionego”. I to nie z racji stachu jako takiego, a raczej braku znajomości języka (ubolewam, bo to najciekawsze regiony świata) oraz wiedzy o tym, co, jak, gdzie i którędy. Wtedy, jeśli znajdą się chętni, próbowałbym znaleźć kogoś obeznanego w temacie, no i po improwizacji.
Kierunki ex-ZSRR nie są dla mnie aż tak skomplikowane, głównie z racji znajomości języka i wspólnych genach (chcąc nie chcąc) homo sovieticusa… No i kategoria cenowa łatwiejsza do przełknięcia. Stąd taka dociekliwość.
Jeszcze raz dzięki.
oszust1 -- 16.11.2008 - 09:35