byłem kiedyś wspólnikiem w firmie, w której stosunki między pracownikami były naprawdę serdeczne i przyjacielskie. Urodziny, weekendowe wspólne wyjazdy i imprezy a sylwestry obowiązkowo razem. Jedna wielka integracja.
Prawdziwa idylla.
Trwało to jakiś czas, gdy spostrzegłem, że miła, rodzinna atmosfera ma
ruinujący wpływ spółkę.
Najpierw zwolniłem kolegę, duszę towarzystwa, którego całą energię pochłaniały prywatne fuchy, działające wręcz na szkodę firmy.
Wówczas koleżeństwo się lekko nadęło i by wymusić przywrócenie kolegi, stosować zaczęło coś w typie strajku włoskiego.
Trzy dni to trwało.
Po trzech dniach, wywaliłem całe bractwo na zbity ryj.
I zaczęły się odwetowe podchody. Podbieranie zleceń i przyprawianie mi gęby, kopanie dołków…
Kilka lat to trwało.
Dziś, znów razem współpracujemy. Na innych zasadach. Dużo już mądrzejsi.
Piszę to by Ci pokazać, że historię TXT przerabiałem wiele lat temu w realu, więc ten moment pełnej zgody,sympatii, miłości porównałem wówczas do akwarium.
Z perspektywy wewnątrzakwaryjnej wszystko szło wspaniale (uwzględniając nawet samotnię pana Glonojada). Lecz z zewnątrz wyglądało to cokolwiek inaczej.
A Twoja spódnica była całkiem fajna, chodziło mi tylko o welon panny Welonówny.:)
Gretchen,
byłem kiedyś wspólnikiem w firmie, w której stosunki między pracownikami były naprawdę serdeczne i przyjacielskie. Urodziny, weekendowe wspólne wyjazdy i imprezy a sylwestry obowiązkowo razem. Jedna wielka integracja.
Prawdziwa idylla.
Trwało to jakiś czas, gdy spostrzegłem, że miła, rodzinna atmosfera ma
ruinujący wpływ spółkę.
Najpierw zwolniłem kolegę, duszę towarzystwa, którego całą energię pochłaniały prywatne fuchy, działające wręcz na szkodę firmy.
Wówczas koleżeństwo się lekko nadęło i by wymusić przywrócenie kolegi, stosować zaczęło coś w typie strajku włoskiego.
Trzy dni to trwało.
Po trzech dniach, wywaliłem całe bractwo na zbity ryj.
I zaczęły się odwetowe podchody. Podbieranie zleceń i przyprawianie mi gęby, kopanie dołków…
Kilka lat to trwało.
Dziś, znów razem współpracujemy. Na innych zasadach. Dużo już mądrzejsi.
Piszę to by Ci pokazać, że historię TXT przerabiałem wiele lat temu w realu, więc ten moment pełnej zgody,sympatii, miłości porównałem wówczas do akwarium.
Z perspektywy wewnątrzakwaryjnej wszystko szło wspaniale (uwzględniając nawet samotnię pana Glonojada). Lecz z zewnątrz wyglądało to cokolwiek inaczej.
A Twoja spódnica była całkiem fajna, chodziło mi tylko o welon panny Welonówny.:)
Pozdrawiam serdecznie
yassa -- 30.08.2009 - 14:18