Pytania konstytucyjne Pana Y. Zasady ogólne i pierwszy problem: prokurator

Pan Y postanowił zadawać na TXT pytania konstytucyjne.

Złożony proces dochodzenia do tego postanowienia opisał tu

Żeby uniknąć okładania się cepami, zbaczanieaz kursu i absorbowania innymi kwestiami, Pan Y postanowił zaproponować kilka założeń brzegowych:

1. Dyskusja dotyczy Lepszej Konstytucji dla Polski. Nie dla Madagaskaru (no offence).

2. Jesteśmy realistami. Nie piszemy o marzeniach, tylko o możliwych rozwiązaniach ustrojowych. Nie – gdzieś, kiedyś, za sto lat. Tu i teraz. Zaraz. Już.

3. Analizując sens jakiejś instytucji, abstrahujemy od innych instytucji. Nie piszemy (dla przykładu), że Rada Okrętowa była by dobra, ale i tak wszystko zepsują Związek Mandolinistów, którzy bo dużo piją. Staramy się pisać o Radzie. Innym razem zastanowimy, się czy można coś zrobić, ze Zwązkiem Mandolinistow.

4. Unikamy anachronizmów. Pan Y żywi wielką estymę do Średniowiecza, ale nie sądzi, aby warto było rozważać przywrócenie do życia instytucji, które nie doczekały Renesansu.

5. Unikamy ahistoryzmów. Argumenty Ojców Kościoła (mimo wielkiego przywiązania i estymy, jakie żywią wobec nich i N, i Pan Y) w kwestii konkretnych i współczesnych rozwiązań ustrojowych niewiele wnoszą do dyskusji.

6. Piszemy o tym społeczeństwie, które tu mieszka. Nie mamy skąd przywieść sobie innego.

7. Unikamy, jeśli się da, odniesień do Wielkiej Brytanii i USA – z jednej, tudzież Chin i Japonii – z drugiej strony, bo to zupełnie inna kultury prawne i ustrojowe.

8. Mówimy o reformie, a nie o rewolucji.

Pan Y skombinował sobie, że nie będzie zaczynał od kwestii fundamentalnej, tylko od jakiejś mniejszej, która jego intencje lepiej wyjaśni.

Prokurator
Och nie, nie niepokójcie się, Panu Y nie idzie o Prokuratora Generalnego. A jeśli nawet, bo jest cwany i skrywa swoje prawdziwe intencje, to, w każdym razie, chciałby zaproponować podejście do tego zagadnienia od drugiej strony. Od dołu.

Współczesny polski prokurator to osobliwa mieszanka. Ni pies , ni wydra.
Z jednej strony sprawuje nadzór nad śledztwem, mieszając się policjantom w robotę i powtarzając ich czynności.. Z drugiej – występuje w sądzie, zazwyczaj, jako oskarżyciel. Jak łatwo zgadnąć, żeby to dobrze działało, trzeba mieć dwa talenty. Nie każdy ma taki fart.

Na dodatek prokurator jest urzędnikiem, podporządkowanym zwierzchnikowi. W ostatecznym rozrachunku Ministrowi Sprawiedliwości, który jest Prokuratorem Generalnym. Albo prościej: Ziobrze, albo Ćwiąkalskiemu.

Propozycja Pana Y jest taka: rozdzielmy te role.
Nadzór na śledztwem, prowadzonym przez policję (albo jakieś tam służby) powierzmy sędziemu śledczemu. Niezawisłemu, niezależnemu, podlegającemu tylko ustawom (Pan Y pozwala sobie tutaj przypomnieć zasadę nr 3. O sądach może innym razem, OK?).

Od decyzji sędziego śledczego, przysługują środki odwoławcze. Normalne, jak dla sądów. Sędzia śledczy podejmuje decyzje jednoosobowo i podlega kontroli w trybie instancyjnym.
Sędzia śledczy podejmuje także decyzję o skierowaniu sprawy do sądu, a to na podstawie oceny dowodów zgromadzonych w śledztwie.

W sądzie interesy oskarżenia reprezentuje prokurator, ale rozumiany, jako reprezentant procesowy państwa, interesu publicznego, a jak ktoś nie lubi wielkich słów – oskarżyciel.

Oskarżyciel ma takie same uprawnienia procesowe jak strona, albo jak przedstawiciel procesowy strony. Jest przedstawicielem procesowym. Państwa, interesu publicznego, czy jak tam sobie Państwo chcą. Występuje w procesie zamiast, albo obok poszkodowanego, ale jego kompetencje, uprawnienia i wiedza dowodowa są takie same jak strony przeciwnej. Nie ma żadnej wiedzy wynikającej z tego, że sam nadzorował postępowanie. Nie jest też osobiście, emocjonalnie zaangażowany w postępowanie.

Pan Y uważa, że to byłoby sensowne rozwiązanie. N twierdzi, że specjaliści od postępowania karnego, mają ciepły kącik w sercu dla takiego rozdziału funkcji. Powinien on (ten rozdział) służyć niezawisłości politycznej postępowań karnych, rozwijaniu wyspecjalizowanych kompetencji prawniczych i śledczych. Pan Y ma wrażenie, że służyłby także ochronie praw obywatelskich i to, co ciekawe, zarówno poszkodowanych jak i oskarżanych.

Pan Y uważa też , że takie rozwiązanie ustrojowe automatycznie rozwiązałoby problem apolityczności Prokuratora Generalnego.

Ale Pan Y, jako wirtualny, mało wie o życiu i chciałby przeczytać także cudze opinie w tej sprawie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Szanowny Autorze

Hameryki zapewne nie proponujesz, dlatego zapytam: w anglosaskich krajach to działa? w sensie takim czy tak to wygląda, bo o skuteczności i sprawności postępowania nie ma co dyskutować bo na rzut oka widać że byłoby przejrzyście, z konkretnym podziałem kompetencji…

pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor


W Ameryce to trochę inaczej działa

bo tam naprawdę jest podział władzy. Tam w istocie rzeczy nie ma żadnej prokuratury, w europejskim znaczeniu tego słowa.

Ja proponuję w zasadzie model polski (z lat 1928 -1949, choć po wojnie, to już była karykatura) zlikwidowany przez komunistów i zastąpiony prokuraturą, wzorowaną na modeli sowieckim.

Podobne rozwiązania znajdziemy w istocie rzeczy w większości państw europejskich. Najlepiej to chyba działa we Francuskim modelu prezydenckim.


...

...


Panie Yayco,

Pełen podziwu przeczytałem Pana poprzednią notkę. Umnyj czeławiek, umnym czeławiekiem, ale jak zauważyłem to mały kłopot mamy tu nawet ze zrozumieniem istoty państwa i prawa:).
I już zastanawiałem się jak pan z sobie z tym poradzi, a tu jak widzę, , zaniechał pan tego syzyfowego dzieła i przeszedł do detali.

I chwała panu za to, choć małe nieporozumienia wydaja się być nieuniknione:).
Spory o wprowadzenie instytucji sędziego śledczego toczą się od początku transformacji. Ma on tyluż gorących orędowników co zagorzałych przeciwników. Może na początek warto by było przytoczyć argumenty obu stron:)

sukcesu życzę i pozdrawiam

ps.
Nie tyko PO, Magio:) i troszkę przed erą Rokity też:)


Pani Magio,

głosy na rzecz przywrócenia sądowego (a nie politycznego – prokuratorskiego)nadzoru nad śledztwem trwają od 1956 roku.

Teraz proszę uważać. Rozwiązać problem apolityczności można na dwa sposoby. Można odpolitycznić, a można jednoznacznie upolitycznić.

Otóż, ja uważam, że Prokurator Generalny jest i być powinien organem jednoznacznie politycznym. Oczywiście wolałbym, żeby to było stanowisko urzędnicze i oderwane od fluktuacji politycznych, związanych ze sporami partyjnymi, ale uważam, że to jest problem drugorzędny.

Bo wie Pani, ja bym chciał, żeby w Polsce była (dla przykładu) jakaś polityka kryminalna (inna niż filmowanie porannych aresztowań). A tę mógłby realizować PG poprzez nadzór organizacyjny nad oskarżycielami.

Natomiast odebranie tej, na wskroś politycznej, instytucji nadzoru nad śledztwem, wyjęło by ze sfery polityczności kwestie, które upolitycznione być nie powinny.


Panie Yasso,

ja szczęśliwie nie jestem prawnikiem, ale – ponieważ to już kiedyś napisałem, więc powtórzę – wprost przeciwnie.

To” wprost przeciwnie”, daje mi niejaką wiedzę o problemach z prawem związanych, natomiast przyznam, że mam za zabawne uporczywe posługiwanie się definicjami prawa i państwa, które zostały stworzone przez naukę niemiecką w XIX wieku i miały tam ewidentną funkcję legitymowania procesów jednoczenia państwa niemieckiego.

A że zacząłem od drobiazgu? Tak. Chciałem sprawdzić, czy da się rozmawiać o czymś innym, niż niebylica.
Żywię obawy.

Moją intencją było postawienie tego (jak mi się zdawało – prostego) pytania tutaj, przy czym jakoś nie widzę w sobie siły, żeby przedstawiać argumenty drugiej strony.
Jeśli ktoś chce bronić prokuratury w obecnym kształcie, proszę bardzo. Na razie nie widzę.

Nota bene, także w literaturze fachowej, podejmującej ten wątek, zwolennicy dotychczasowego krztałtu prokuratury są (wedle mojego wrażenia, a muszę przyznać, że nie śledzę tego zbyt uważnie) w mniejszości. I, jak widać, niczego to nie zmienia.


z drugiej mańki

Ja nie wiem czy pomysł pana Y jest dobry, ja nie znam się na prawie, na funkcjonowaniu prokuratur, sądów, policjantów i tym podobnych (może dlatego szczęśliwym jest człekiem?) Ale tak sobie myślę, że kłopot zaczyna się w innym miejscu – w źle rozumianej demokracji.
Oto widzę taką sytuację, minister zapowiada, że ma plan, a plan nie podoba się podwładnym ministra i co ci podwładni robią – protestują. Pozornie logiczne. Ale tylko pozornie, bo nikt im nie kazał być prokuratorami. Demokracja – wracając do meritum – nie może polegać na tym, że ministrowie + premier wybrani mniej lub bardziej świadomie przez większość, MUSZĄ się pytać czy komukolwiek podoba się czy nie to co chcą zrobić bądź już robią. Oni MAJĄ OBOWIĄZEK REALIZOWAĆ swoje plany , wizje, pomysły czy jak inaczej to nazwać, a za cztery lata do raportu.

Z pozdrowieniami _ RW


PS

W przeciwnym razie zawsze mogą powiedzieć – my chcieliśmy, proponowaliśmy, mieliśmy plan genialny ale nie było zgody na nasze działanie – ugięliśmy się przed wolą np związków wszelakich.
Zgodę na ICH działanie daliśmy przy urnach wyborczych i tam ICH powinniśmy rozliczyć !!!
Demokracja powinna zaczynać się kończyć przy urnach – wyborczych oczywiście !!!
Z pozdrowieniami _ RW


Panie Ryszardzie,

a niech sobie realizują co chcą.

Jeżeli Minister, Prokurator Generalny, czy kto tam sobie chce ni będzie miał wpływu na nadzór nad śledztwami, to przepraszam przeciwko czemu mieliby jego podwładni protestować?

Mógłby mi Pan jakiś przykład podrzucić? Jakoś mi wyobraźni nie starcza, może dlatego że mnie od rana głowa boli. Czego się zresztą spodziewałem…

Jak już pisałem, to nie jest pomysl Pana Y. Z tym sędzią śledczym, znaczy. To znana jest instytucja i popularna w krajach zagranicznych.


...

...


kasa, władza, pozycja, prestiż i inne dyrdymały

To tylko parę powodów.
Ostatnio prokuratorzy zagrozili – w związku z planem Ć, z którego wynikało, że podwyżki będą mniejsze niż dla sędziów – że wezmą urlopy i (sic!) pójdą na zwolnienia lekarskie czytaj lewe zwolnienia. I teraz minister ma luz – chciałem ale mi nie dali.
Czy wyobraża Pan sobie np w USA, że prokurator powie swojemu najwyższemu, że jak mu nie się nie spodobają jego reformy to on na zwolnienie pójdzie :))))))
Z pozdrowieniami _ RW


Pani Magio, Słodyczy mojego życia blogowego,

toż sam żem napisał, Panu Maxowi, że sowiecki to model. Choć z drugiej strony główniejszym kreatorem modeli sowieckiego był Polak. Andrzej, syn Januarego, Wyszyński.

Co do niezrozumień naszych wzajemnych, to chyba się biorą one z tego, że się nam mieszają dwa rozumienia polityki u upolitycznienia.

Działanie państwa, w imieniu państwa itd., jest działaniem politycznym per se. Politykę, zatem może uprawiać i uprawia urzędnik państwowy, którego – dla ubogiego języka nazywamy – apolitycznym mając na myśli brak zaangażowania partyjnego.

Innymi słowy: działalność PG moim zdaniem jest kwintesencją polityki w pierwszym znaczeniu, natomiast oddzielnie nadzoru nad śledztwem od oskarżania i oddanie go sędziom, zasadniczo zmniejsza złe skutki upartyjnienia, które często bywa nazywane upolitycznieniem.

W ogóle uważam, że mieszanie upolitycznienia z upartyjnieniem jest równie powszechne, jak szkodliwe

Teraz lepiej?


...

...


1000 x TAK !!!

To jest głęboki sens całej dysputy.
Odróżnić partyjniactwo od polityki.
BRAWO.
Z pozdrowieniami _ RW


Panie Yayco

Jak pan widzi fachowców u nas niewielu.
Ja też się nie znam na tym co pan napisał.
Ja mam proste poglądy polityczne, tak jak moja teściowa, która mówi – ja tam bym chciała żeby dobrze było – a potem głosuje na Giertycha.

Mam jednak 2 spostrzeżenia.
Jedno to takie, ze jak przechodziłem koło blogu Nicponia, to tam siedziała jego banda, pili jareckie i margotali między sobą, że najlepiej by było jak prokurator by byl prywatny i wybierany przez radę parafialną. Żaden jednak nie chciał się z tym zgłosić do dyskusji.
Drugie, że do tego co pan opisał, nie trzeba chyba zmian w konstytucji?
Igła


Panie Ryszardzie,

świetnie, tylko mam nieodparte wrażenie, że Pan pisze o czymś zupełnie innym niż ja.

O zaginionym othosie urzędniczym. O nieobecnej propaństwowej postawie. O wadach prawa, które nie pozwala pogonić kota laserantom.

To wszystko prawda, ale mam wrażenie, że dotyczy nie tylko prokuratury.

Dlatego we wstępie prosiłem, żeby, w miarę możliwości, nie popadać we wszystkoizm.


Panie Igło,

wybiera się prokuratorów w USA, a pisanie o USA w naszej sytuacji to niebylica. Nie chce mi się gadać o rzeczach niemożliwych. Zresztą wybiera się jedynie szefa urzędu, a nie tych gości, którzy oskarżają w sądach, bo tych sobie taki wybrany zatrudnia.

Co do drugiej kwestii, to pewnie idzie Panu o to, że o prokuratorach Konstytucja milczy. Ale o sędziach nie milczy. Trzeba by tych śledczych sędziów wpisać do Konstytucji.


Ma Pan rację Panie Y Szacowny, ale

Popadając we “wszystkoizm” chciałem zwrócić uwagę na mentalność ogólną, która ma wpływ na sytuację szczególną.
Bo mi się wydaje, że nie da się zmienić zasad, praw, schematów czy jak to zwał w jednej instytucji bez zmian ogólnych – bo by trzeba ich ogrodzić, zamknąć lub pod ziemią schować, żeby na powrót się nie zepsuli.
A dla jasności – na tyle na ile mogę pojąć rzecz moim małym rozumkiem to sędzia śledczy mi się podoba.
Z pozdrowieniami _ RW


Panie Ryszardzie

jak wszystko jest generalnie do niczego, to można albo usiąść i usiadłszy zapłakać, albo starać się zmieniać po kawałku, zastępując elementy ewidentnie zle, takimi, które mogą być lepsze.

Do pracy idę. Wracam koło drugiej.


No właśnie

o to mi chodzi, z tą konstytucją. Tyle, ze sadziłem, że sędzia śledczy to funkcja a nie urząd państwowo/konstytucyjny.
Sam pan proponuje politykę małych kroków, więc być może pewne rzeczy można załatwiać pod ta konstytucją wytwarzając jednocześnie parcie biurokracji na jej zmianę, kiedy okaże się że ona ich samych, uwiera.
Igła


Panie Y

Dzięki za przypomnienie, też trochę popracuję.
Oczywiście ma Pan rację – Chińczycy (chyba) mówią, że nawet najdalszą podróż zaczyna się pierwszym krokiem.
Ja bym bardzo chciał, że pan Ć nie tracił czasu na negocjacje, tylko żeby robił co uważa za słuszne. Trochę mi dodaje nadziei – może naiwny jestem – że pan Ć nie zamierza kariery politycznej robić, to może zrobi porządek ?
Z pozdrowieniami _ RW


> Pan Yayko

Otóż jest tak:

1. Podpunkty brzegowe przeczytałem z przyjemnością, powinny się w zasadzie przydać w każdej dyskusji. Z małym wyjatkiem – pkt 3 jest zdecydowanie idealistyczny, tzn. powołanie Rady może się powiedzie a zwalczenie demona alkoholizmu wśród marynarzy już nie i zostajemy z pijanym statkiem. Nie można abstrahować.

2. Szczegóły pomysłu są po prostu dla mnie nie do końca zrozumiałe, ale przyznaję, że to moje braki się tu odzywają. Zdecydowanie jednak bym optował za pozostawieniem nadzoru ministerstwa na prokuraturą. Wydaje mi się bowiem, że warto ponieść ryzyko upolitycznienia w imię zabezpieczenia życia publicznego przed stworzeniem struktury niezależnej od werdyktu społeczeństwa.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


Panie Yayco

Ja to widzę tak. Prokurator to nie jest jakieś dziwadło, tylko połączenie psa i adwokata. Pan to ujął trochę inaczej ale ja wolę tak.

To czego ja bym chciał, to oderwania prokuratury od sądów i dolepienia do adwokatury. Tak to sobie widzę. Ale psa bym zostawił, bo żeby wykonywać robotę adwokata za mniejsze pieniądze to trzeba mieć ku temu jakiś dzyngiel w mózgu. A psy taki dzyngiel mają.

Natomiast pozwoliłbym na bardziej swobodne przemieszczanie się między adwokaturą a prokuraturą. Bo tak jak jest to nawet najlepszy prokurator albo daje się naciskać albo wylatuje z zawodu na zawsze. Ilu adwokatów przechodzi do prokuratury?

Prokurator to jest takie zwierzę, że musi mieć swobodę. Pies tropiący nie da się ciągnąć w tę czy tamtą stronę. Weźmy casus Wełny. Sztywny kark, nie dał się eseldowcom, przez parę lat trzymał nos przy ziemi. Przyszedł Ziobro i zaczął swoje i co? Wełna powiedział – nie dziękuję, nikt mnie nie będzie popychał. Jak tam teraz z aferą Węglową?

Prokurator powinien mieć status adwokata. Ale i większą niezależność. Prokuratury to powinny być takie psiarnie co to dają się państwu wynajmować ale poza tym to w zasadzie robią co chcą. Sam nie wiem jak to zrobić.

To właściwie luźne uwagi bo w nocy nie spałem i tak trochę majaczę. Proszę się tym nie przejmować, do poniedziałku mi przejdzie.

Pozdrawiam.


Panie Igło,

niby można, podobnie jak można wyrazić przyśpieszenie w wiorstach na zdrowaśkę kwadrat. Moim zdaniem oznaczałoby to dalsze psucie konstytucji i nadmierne rozszerzanie uzurpowanych sobie przez Trybunał Konstytucyjny kompetencji.
Innymi słowy, nie było by sanacji a jedynie przesunięcie bałaganu w inne miejsce.

Zresztą, tak jak ja to rozumiem, to nie jest tylko urząd, bo trzeba by go pomieścić w strukturze sądów.
Każda inna metoda doprowadzi do zmarginalizowania instytucji sędziego śledczego, zapewne przedz podporządkowanie go sądowi I instancji.

Ja bym wołał, żeby była to samodzielna instytucja sądowa, która sądom powszechnym „podlegałaby” jedynie w trybie instancyjnym.


Panie Ryszardzie,

niestety nie znam prawników krakowskich, więc o panu C. niewiele wiem.

Natomiast wydaje mi się, że wielu najszczerszych obrońców znajdzie dawny model prokuratury wśród adwokatów.

Wielu adwokatów z prokuratury się wywodzi, zaś upartyjniony model nadzoru też im nie przeszkadza, wbrew temu, co głośno mówią.


Panie Futrzaku,

przepraszam, za źle dobrany przykład. Mam nadzieję, że po podedytowaniu będzie bardziej czytelny, co do intencji.

Cieszę się, że się Panu tez zasady spodobały.

Co do nadzoru, to powiem, że w razie rozdzielenia funkcji oskarżyciela i sędziego śledczego, skłonny byłbym przyjąć stanowisko, podobne do Pańskiego.


Panie Eumenesie,

kiedyś, jak pytano Sienkiewicza o przejścia z carską cenzurą, to odpowiedział: Kwestia stanęła na tem, jak pogodzić dupę z batem. Mam wrażenie, że Pan taką ugodę proponuje.

Nie bardzo sobie wyobrażam, jak można by Pański pomysł zrealizować. Ja jestem człowiek empiryczny i mam wrażenie, że jakby się tak dało, to gdzieś by tak było. Nic mi o tym nie wiadomo, tym bardziej chętnie się dowiem, że ktoś tego spróbował.

Natomiast w tym, co Pan napisał znajduję wątek interesujący, ale pozakonstytucyjny. Otóż, moim zdaniem można by sobie wyobrazić rozszerzenie zakresu przestępstw ściganych z oskarżenia prywatnego, połączony z obowiązkiem adwokackim po stronie oskarżyciela.

Ale to już są jakieś szczegółowe kwestie, o których mógłby się wypowiadać jakiś prawnik – karnista, nie ja. Ja byłbym za, albowiem uważam, że prawo karne traci z oczu interesy ofiar i zanadto zagapione jest w jakąś mityczną społeczną szkodliwość. Ale raz jeszcze – to już kwestia Kodeksu Karnego i Kodeksu Postępowania Karnego, nie zaś Konstytucji.


REASUMUJĄC

Propozycja Pana Y jest taka: rozdzielmy te role.
Nadzór na śledztwem, prowadzonym przez policję (albo jakieś tam służby) powierzmy sędziemu śledczemu. Niezawisłemu, niezależnemu, podlegającemu tylko ustawom (Pan Y pozwala sobie tutaj przypomnieć zasadę nr 3. O sądach może innym razem, OK?).

Od decyzji sędziego śledczego, przysługują środki odwoławcze. Normalne, jak dla sądów. Sędzia śledczy podejmuje decyzje jednoosobowo i podlega kontroli w trybie instancyjnym.
Sędzia śledczy podejmuje także decyzję o skierowaniu sprawy do sądu, a to na podstawie oceny dowodów zgromadzonych w śledztwie.

W sądzie interesy oskarżenia reprezentuje prokurator, ale rozumiany, jako reprezentant procesowy państwa, interesu publicznego, a jak ktoś nie lubi wielkich słów – oskarżyciel.

Oskarżyciel ma takie same uprawnienia procesowe jak strona, albo jak przedstawiciel procesowy strony. Jest przedstawicielem procesowym. Państwa, interesu publicznego, czy jak tam sobie Państwo chcą. Występuje w procesie zamiast, albo obok poszkodowanego, ale jego kompetencje, uprawnienia i wiedza dowodowa są takie same jak strony przeciwnej. Nie ma żadnej wiedzy wynikającej z tego, że sam nadzorował postępowanie. Nie jest też osobiście, emocjonalnie zaangażowany w postępowanie.

Jak wyżej pisałem szczęśliwie nie zmusił mnie los, były system i inne dolegliwości do bliższego zapoznania się się z tym co bez sensu nazywa się WYMIAREM SPRAWIEDLIWOŚCI bo tak na zupełnym marginesie ta SPRAWIEDLIWOŚĆ to na czyj WYMIAR szyta ?
Jednak Pana propozycja wydaje się rozsądna i – wracając do marginesu – jej wprowadzenie stwarza możliwość, że WYMIAR stanie się bardziej ludzki.
Jakby jakieś referendum to będę głosował ZA.
Z pozdrowieniami _ RW


OJ

Coś się źle cytat zaznaczył – wybaczenie proszę i wyrozumiałość bom nie wprawny jeszcze :)

Z pozdrowieniami _ RW


Panie Ryszardzie

dziękuję za wsparcie.

Mam prośbę, czy mógłby Pan trochę podedytować swoj wpis, bo mój tekst zlewa się z Pańskim?


ot i nieudolność

Trochę się podszkolę w wolnym czasie, teraz wyszło tak.
Chyba lepiej bo już wiem, że mogę sprawdzić na podglądzie :)

Z pozdrowieniami _ RW


Z góry przepraszam jeśli mi coś umknęło

ale czegoś mi brakuje. Czegoś na początku. Bo sędzia śledczy tylko nadzoruje policję a prokurator w imieniu państwa tylko oskarża. Kto czuwa nad praworządnością ? Chodzi mi o śledztwo policji – dzisiaj prowadzi je ona z 1.oskarżenia prywatnego, 2.w wyniku własnych ustaleń 3. Na polecenie prokuratora, który podejrzewa , że popełniono przestępstwo.
I co z punktem 3 ? Kto ma być odpowiedzialny konstytucyjnie za przestrzeganie prawa ? Tylko obywatele i policja ?


Proszę wybaczyć, drogi Nemo,

ale od dawna nie stykałem się z pojęciem praworządności.

O ile dobrze pamiętam, to w konstytucji PRL było napisane, że Prokurator Generalny PRL strzeże praworządności ludowej. W aktualnej konstytucji tego nie ma.

Ale to oczywiście nie znaczy, że pojęcie praworządności nie ma żadnego sensu. Ja go nie znam (wydawało mi się, że zastąpiono je równie bałamutnym pojęciem demokratycznego państwa prawnego, ale kto wie, może ma?

Ale OK. , wydaje mi się, że to kwestia poboczna. Ważniejsze, że ja nie rozumiem także, co to znaczy, że “prokurator podejrzewa, że popełniono przestępstwo”. Że sen miał?

Przecież on podejrzewa wtedy, kiedy ktoś mu złożył zawiadomienie. To takie zawiadomienie można złożyć w policji, prawda?

Osobliwie mam wrażenie, że zazwyczaj się to tak robi i dzisiaj.

Jakoś nie potrafię dostrzec problemu, za co przepraszam.

Zresztą w większości cywilizowanych państw, decyzje o wszczęciu postępowania (to wcale nie znaczy, że o podjęciu jakichkolwiek działań) wydaje sędzia. Zapewne czasami robi to wtedy, kiedy „podejrzewa, że popełniono przestępstwo”. Sędzia śledczy ma takie samo prawo do podejrzliwości, jak prokurator.


A ja przyznam się ze wstydem,

że od dawna nie stykałem się z konstytucją i nie zauważyłem, że nikt już nie strzeże praworządności :(( . Jeśli chodzi o to co niezbyt precyzyjnie określiłem jako “podejrzenie, że popełniono przestępstwo”.... Coś mi po głowie się błąkało, że prokurator na przykład powinien czytać gazety i inne takie oraz mieć w ogóle baczenie ,czy ktoś lub coś tej praworządności zagraża. A następnie wszczynać dochodzenie “w sprawie “ a nie koniecznie przeciwko komuś. Po prostu miałem wrażenie , że czegoś w tym skądinąd dobrym modelu mi brakuje – policja i obywatel mogą coś przegapić:). Ale jeśli prawo do podejrzliwości przejmuje sędzia śledczy to już nie ma sprawy.


Subskrybuj zawartość