no a ja uważam, że nikt z nas nie ma racji, a dokładniej, że każdy ma własną, co niemal na jedno wychodzi, przynajmniej teoretycznie.
A co powiesz na to, że moją rację i Twoją rację i czyjąkolwiek rację (w sensie ich równoległą ważność/współistnienie) da się bardzo łatwo wyjaśnić wschodnim kluczem?
Dla nie-znających wschodnich kluczy dopowiedzenie: tu nie chodzi o żadne proste objaśnienia z gatunku “każdy ma swoją rację”.
Ale wracając do tego, z czym się u Ciebie nie zgadzam, a co roboczo nazwę sobie odwrotnym męskim szowinizmem. Pobrzękuje mi tu uwielbienie dla kobiet połączone z niedocenianiem mężczyzn. Albo krócej: niezdrowy brak równowagi w ocenie pożądanych wzajemnych relacji Marsa i Wenus.
Co Ty na to?
P.S. uważasz, że bycie mężczyzną to coś co nie istnieje bez kontekstu kobiety? Jaja sobie robisz?
Aha,
no a ja uważam, że nikt z nas nie ma racji, a dokładniej, że każdy ma własną, co niemal na jedno wychodzi, przynajmniej teoretycznie.
A co powiesz na to, że moją rację i Twoją rację i czyjąkolwiek rację (w sensie ich równoległą ważność/współistnienie) da się bardzo łatwo wyjaśnić wschodnim kluczem?
Dla nie-znających wschodnich kluczy dopowiedzenie: tu nie chodzi o żadne proste objaśnienia z gatunku “każdy ma swoją rację”.
Ale wracając do tego, z czym się u Ciebie nie zgadzam, a co roboczo nazwę sobie odwrotnym męskim szowinizmem. Pobrzękuje mi tu uwielbienie dla kobiet połączone z niedocenianiem mężczyzn. Albo krócej: niezdrowy brak równowagi w ocenie pożądanych wzajemnych relacji Marsa i Wenus.
Co Ty na to?
P.S. uważasz, że bycie mężczyzną to coś co nie istnieje bez kontekstu kobiety? Jaja sobie robisz?
s e r g i u s z -- 27.11.2008 - 01:22