Mam wrażenie, że w tej chwili mówimy tylko i wyłącznie o funkcjach społecznych czy kulturowych, różnice biologiczne pozostawiając sobie w tle (choć przecież ewidentna przewaga fizyczna mężczyzn jest praźródłem chyba większości różnic społecznych).
Tu właśnie jest nieporozumienie. Nie chodzi o cechy budowy fizycznej, tylko o zjawiska zdominowane przez mechanizmy biologiczne, starsze niż ludzkość. Proszę popytać znajomych kobiet co by wolały: zostać kierowniczkami czegoś, czy żeby kierownikami zostali ich mężczyźni?
Z punktu widzenia biologicznego, pewnie można założyć, że kobiety nieświadomie szukają najlepszego garnituru genów u faceta. Ale ja bym się nie podjął obrony tej tezy, bo za mało wiem.
Może przyjąć to za pewnik bez dowodzenia. To, że nie wszystkie kobiety ganiają za jednym facetem wynika z nieświadomej oceny co jest najlepsze oraz różnych mechanizmów psychicznych nakładających się na biologiczną bazę.
Czy więc faktycznie szukają tego najlepszego? Przecież (generalnie) nie ma ciągłej przesiadki na każdego kolejnego „lepszego” jaki się pojawi. Pewnie od tej obiektywnej „lepszości”, ważniejsza jest indywidualna więź.
Po pierwsze, to co nam wydaje się lepsze nie musi być takie dla kobiety. Po drugie, kobiety mają silne mechanizmy potwierdzające raz dokonany wybór, po to by chronić potomstwo. W przyrodzie zmiana partnera, to ryzyko utraty potomstwa posiadanego z poprzednim.
Pewnie – każdego możemy sprzymiotnikować. To oczywiste i normalne. Ale to dla mnie bardziej kwestia opisu, niż kryterium.
No dla mnie to jednak nie kwestia określenia. Jeśli dziewczyna całe dzieciństwo słyszy, że nie zasługuje na nic dobrego, to trudno się dziwić, że znajduje sobie byle jakiego faceta. Na lepszego przecież nie zasługuje. To wyjaśnia dlaczego każdy facet ma szansę znaleźć partnerkę…
Pozdrawiam
Panie Griszku!
Mam wrażenie, że w tej chwili mówimy tylko i wyłącznie o funkcjach społecznych czy kulturowych, różnice biologiczne pozostawiając sobie w tle (choć przecież ewidentna przewaga fizyczna mężczyzn jest praźródłem chyba większości różnic społecznych).
Tu właśnie jest nieporozumienie. Nie chodzi o cechy budowy fizycznej, tylko o zjawiska zdominowane przez mechanizmy biologiczne, starsze niż ludzkość. Proszę popytać znajomych kobiet co by wolały: zostać kierowniczkami czegoś, czy żeby kierownikami zostali ich mężczyźni?
Z punktu widzenia biologicznego, pewnie można założyć, że kobiety nieświadomie szukają najlepszego garnituru genów u faceta. Ale ja bym się nie podjął obrony tej tezy, bo za mało wiem.
Może przyjąć to za pewnik bez dowodzenia. To, że nie wszystkie kobiety ganiają za jednym facetem wynika z nieświadomej oceny co jest najlepsze oraz różnych mechanizmów psychicznych nakładających się na biologiczną bazę.
Czy więc faktycznie szukają tego najlepszego? Przecież (generalnie) nie ma ciągłej przesiadki na każdego kolejnego „lepszego” jaki się pojawi. Pewnie od tej obiektywnej „lepszości”, ważniejsza jest indywidualna więź.
Po pierwsze, to co nam wydaje się lepsze nie musi być takie dla kobiety. Po drugie, kobiety mają silne mechanizmy potwierdzające raz dokonany wybór, po to by chronić potomstwo. W przyrodzie zmiana partnera, to ryzyko utraty potomstwa posiadanego z poprzednim.
Pewnie – każdego możemy sprzymiotnikować. To oczywiste i normalne. Ale to dla mnie bardziej kwestia opisu, niż kryterium.
No dla mnie to jednak nie kwestia określenia. Jeśli dziewczyna całe dzieciństwo słyszy, że nie zasługuje na nic dobrego, to trudno się dziwić, że znajduje sobie byle jakiego faceta. Na lepszego przecież nie zasługuje. To wyjaśnia dlaczego każdy facet ma szansę znaleźć partnerkę…
Jerzy Maciejowski -- 27.11.2008 - 23:30Pozdrawiam