Bo z tego co napisałeś wynika, że nie warto nic robić, bo to może nic nie dać, bo może być gorzej, bo w końcu po co coś robić.
Nie zgadzam się z tym.
Zbyt wiele razy widziałam, że warto w sytuacjach, w których pozornie nie było światełka w tunelu. A potem się pojawiło.
Kiedy cokolwiek zrobisz, zaczynasz czuć swoją siłę sprawczą. Przestajesz być biernym odbiorcą ciosów – stajesz się twórcą swojego życia.
Ta mała istota powiedziała, że to co jest jest nienormalne. Zwróciła się o pomoc na zewnątrz. I uzyskała ją.
Zaryzykowała. Pewnie nie wiedząc o tym, choć dzieci bywają mądrzejsze od rodziców, którzy tkwią w swoim piekle. Często dzieci są tym przełamującym bezsilność impulsem.
Pomyśl o jej strachu, zapewne nie pierwszym, o łzach w poduszkę, o zerowym poczuciu bezpieczeństwa.
Ma siedem lat i już wie, że to nie jest w porządku.
Sajonaro
Nie wiadomo co dalej…
Zazwyczaj w życiu nie wiadomo co będzie dalej.
Wiesz,byłam pewna, że ktoś zada takie pytanie.
Bo z tego co napisałeś wynika, że nie warto nic robić, bo to może nic nie dać, bo może być gorzej, bo w końcu po co coś robić.
Nie zgadzam się z tym.
Zbyt wiele razy widziałam, że warto w sytuacjach, w których pozornie nie było światełka w tunelu. A potem się pojawiło.
Kiedy cokolwiek zrobisz, zaczynasz czuć swoją siłę sprawczą. Przestajesz być biernym odbiorcą ciosów – stajesz się twórcą swojego życia.
Ta mała istota powiedziała, że to co jest jest nienormalne. Zwróciła się o pomoc na zewnątrz. I uzyskała ją.
Zaryzykowała. Pewnie nie wiedząc o tym, choć dzieci bywają mądrzejsze od rodziców, którzy tkwią w swoim piekle. Często dzieci są tym przełamującym bezsilność impulsem.
Pomyśl o jej strachu, zapewne nie pierwszym, o łzach w poduszkę, o zerowym poczuciu bezpieczeństwa.
Ma siedem lat i już wie, że to nie jest w porządku.
Co dalej?
Może już zawsze będzie umiała sobie poradzić?
Tego jej życzę.
Gretchen -- 31.07.2008 - 01:35