Pawką Morozowem byłam nazwana ja.
To się oczywiście przysłowiowej kupy nie trzyma do tego stopnia, że sama miałam wątpliwości.
Po przeczytaniu komentarzy u niby jakiegoś tygrysa, pozbyłam się ich.
Przykład?
Proszę.
Uważaj.
Merlot. do centrysty:
“A Tygrysowi powiedz, że autorkę postu o polskim Pawce Morozowie widziałem ostatnio w pięknej, cygańskiej spódnicy.”
Co było odpowiedzią na to, o ile jeszcze cokolwiek rozumiem. Centrysta:
“Jednak ten nasz nowy Pawka Morozow w spódnicy (na pewno spódnicy zresztą nie widziała na oczy, to nie te czasy), to naprawdę coś!”
Sądzisz doprawdy, że Pawka Morozow był transwestytą i chodził w spódnicach?
Twój przyjaciel, u siebie, niczego nie prostuje, że nie chodziło mu o autora tekstu, że chodziło mu o ideę Gretchen. Nie, bo pisze tak:
Tu się akurat z Tobą zgodzę – piękna kobieta MA prawo być idiotką. Zalety ma inne i w wystarczającej ilości (skoro piękna, skoro kobieta).
“Jednak to nie tłumaczy zarówno orgiastycznej reakcji licznie zgromadzonej publiczności (widzieli tę sexy suknię?), ani, na głębszym poziomie ogólności, faktu, że dzisiaj takie kobietki, zamiast uwodzić swym widokiem (ach, suknia! bezcenna sprawa w tych zeunuszałych czasach bab w portkach), pisze dla publiczności różne (excusez le môt) głupoty, dając się ewidentnie prowokować totalitarnym propagandzistom…
[...]
“Przy okazji – pozdrowienia dla tej Pani, naprawdę doceniam jej spódnicę, ale mogłaby nieco dłużej pomyśleć, zanim zacznie wylewać swoje zachwyty na ludzkie ekrany. A najlepiej niech spyta kogoś z sensem. (“Feminizm jest dowodem, że wibrator nie zastąpi groźnego zmarszczenia mężowskich brwi.” Triarius the Tiger ;-)
No a poza tym, jako się rzekło, jeden taki wpis od biedy ujdzie, ale ów jednolity chór zachwytów pod nim?!”
Więc jeszcze dodatkowo okazałam się idiotką. Kobietką, którą powinna wyliniałe tygrysy uwodzić, zamiast pisać dla publiczności głupoty.
Okazałam się też feministką.
Przepraszam, ale się powtórzę. Siedem wersów tekstu, a interpretacje szalejące niczym tornado.
Strach pomyśleć co by było, gdyby tygrysek się dobrał do moich tekstów podróżnych. Zapewne okazałoby się, że robię zamach na Państwo Polskie czując się dobrze poza jego granicami.
Więc może weź głęboki oddech i nie mijaj się z intencjami przyjaciela. Na co mu to?
Każdemu się zdarza pojechać poza bandą. Jemu się właśnie zdarzyło. Ot.
Iwona
Pawką Morozowem byłam nazwana ja.
To się oczywiście przysłowiowej kupy nie trzyma do tego stopnia, że sama miałam wątpliwości.
Po przeczytaniu komentarzy u niby jakiegoś tygrysa, pozbyłam się ich.
Przykład?
Proszę.
Uważaj.
Merlot. do centrysty:
“A Tygrysowi powiedz, że autorkę postu o polskim Pawce Morozowie widziałem ostatnio w pięknej, cygańskiej spódnicy.”
Co było odpowiedzią na to, o ile jeszcze cokolwiek rozumiem. Centrysta:
“Jednak ten nasz nowy Pawka Morozow w spódnicy (na pewno spódnicy zresztą nie widziała na oczy, to nie te czasy), to naprawdę coś!”
Sądzisz doprawdy, że Pawka Morozow był transwestytą i chodził w spódnicach?
Twój przyjaciel, u siebie, niczego nie prostuje, że nie chodziło mu o autora tekstu, że chodziło mu o ideę Gretchen. Nie, bo pisze tak:
Tu się akurat z Tobą zgodzę – piękna kobieta MA prawo być idiotką. Zalety ma inne i w wystarczającej ilości (skoro piękna, skoro kobieta).
“Jednak to nie tłumaczy zarówno orgiastycznej reakcji licznie zgromadzonej publiczności (widzieli tę sexy suknię?), ani, na głębszym poziomie ogólności, faktu, że dzisiaj takie kobietki, zamiast uwodzić swym widokiem (ach, suknia! bezcenna sprawa w tych zeunuszałych czasach bab w portkach), pisze dla publiczności różne (excusez le môt) głupoty, dając się ewidentnie prowokować totalitarnym propagandzistom…
[...]
“Przy okazji – pozdrowienia dla tej Pani, naprawdę doceniam jej spódnicę, ale mogłaby nieco dłużej pomyśleć, zanim zacznie wylewać swoje zachwyty na ludzkie ekrany. A najlepiej niech spyta kogoś z sensem. (“Feminizm jest dowodem, że wibrator nie zastąpi groźnego zmarszczenia mężowskich brwi.” Triarius the Tiger ;-)
No a poza tym, jako się rzekło, jeden taki wpis od biedy ujdzie, ale ów jednolity chór zachwytów pod nim?!”
Więc jeszcze dodatkowo okazałam się idiotką. Kobietką, którą powinna wyliniałe tygrysy uwodzić, zamiast pisać dla publiczności głupoty.
Okazałam się też feministką.
Przepraszam, ale się powtórzę. Siedem wersów tekstu, a interpretacje szalejące niczym tornado.
Strach pomyśleć co by było, gdyby tygrysek się dobrał do moich tekstów podróżnych. Zapewne okazałoby się, że robię zamach na Państwo Polskie czując się dobrze poza jego granicami.
Więc może weź głęboki oddech i nie mijaj się z intencjami przyjaciela. Na co mu to?
Każdemu się zdarza pojechać poza bandą. Jemu się właśnie zdarzyło. Ot.
Gretchen -- 10.08.2009 - 21:51