gdyby iść Pani tokiem rozumowania, to wyszło by nam, że prawo do życia też jest bez sensu, bo jak kogoś ukatrupią w ciemnej ulicy, to już nie żyje i praw mieć nie może, a jak nie ukatrupią to mu żadne prawo nie potrzebne, bo prawa i tak faktów nie zmienią.
Panie Yayco, przykład podany przez Pana nijak się ma do zdania cytowanego przez Delilah. Prawo do czegoś tam może mieć tylko ktoś istniejący (!), nawet jeśli jest w fazie pierwszego podziału komórkowego, lub taki, który istniał a w wyniku “ukatrupienia” przestał. Jak “bytu” nigdy nie było* i nie ma nawet w planach, to jak można mu nadawać jakiekolwiek prawa? To absurd jest!
A unikania głoszenia absurdów powinni się wystrzegać wszyscy. Dotyczy to także przedstawicieli Episkopatu, jako bytów “zrodzonych”.
Panie Yayco
gdyby iść Pani tokiem rozumowania, to wyszło by nam, że prawo do życia też jest bez sensu, bo jak kogoś ukatrupią w ciemnej ulicy, to już nie żyje i praw mieć nie może, a jak nie ukatrupią to mu żadne prawo nie potrzebne, bo prawa i tak faktów nie zmienią.
Panie Yayco, przykład podany przez Pana nijak się ma do zdania cytowanego przez Delilah. Prawo do czegoś tam może mieć tylko ktoś istniejący (!), nawet jeśli jest w fazie pierwszego podziału komórkowego, lub taki, który istniał a w wyniku “ukatrupienia” przestał. Jak “bytu” nigdy nie było* i nie ma nawet w planach, to jak można mu nadawać jakiekolwiek prawa? To absurd jest!
A unikania głoszenia absurdów powinni się wystrzegać wszyscy. Dotyczy to także przedstawicieli Episkopatu, jako bytów “zrodzonych”.