Poldku – widzisz, dobro i zło jest w jakimś sensie umowne. Tylko nie w takim uproszczonym sensie jak Ty tu inputujesz… To dobro i zło stworzyli ludzie. W moim świecie wiara, Bóg i te rzeczy też są stworzone przez ludzi, można powiedzieć wypracowane przez długie lata. Z resztą nie wypracowane raz na stałe -> ciągle się te rzeczy zmieniają. Dobro i zło też są wypracowane przez lata. Nie wszystko może stać się dobrem i nie wszystko może stać się złem. Przynajmniej nie w krótkim okresie czasu. Czy zabijanie ludzi zawsze było złem wśród Chrześcijan, czy w ogóle jest złem teraz? O to drugie pytam, bo nie wiem. Dobro to coś, co jest dobrem dla wielu ludzi i co nie czyni zła dla innych ludzi – dobro sprawia, że ludziom robi się przyjemnie, zło, że cierpią – może być taka uproszczona definicja “na szybko”?
Sergiuszu – gdzie ja twierdzę, że wierzący wg mnie nie mają rozterek, wątpliwości, pytań? Mam do Ciebie pytanie – jak często w swoich wątpliwościach stawiasz sobie pytanie fundamentalne dotyczące samego istnienia Boga i jak często odpowiadasz sobie na nie negatywnie? Jak często stajesz się w swoim życiu chwilowo-niewierzącym? Zdarza Ci się to? To nie jest pytanie podchwytliwe.
Acha – i tak na koniec – ja nie piszę o świecie ateistów wszystkich, czy tam nawet niektórych. Ja nie wiem jaki jest swiat innych ateistow, nie znam go. Dodatkowo nie czuje z nimi raczej zadnej wspolnoty umyslowej, czy jakiejstam… Ja pisze o swiecie ateisty jednego, pisze o moim swiecie. Więc ja, Sergiuszu, czuję taką odpowiedzialność, nie wiem czy wielką, ale czuję. Czuję, że zawsze mógłbym zrobić coś więcej i więcej, coby czemuś zapobiec, że nikt mi w tym nie pomoże i nie wspomoże, że nie mam się do kogo zwrócić w modlitwie, cobym się uspokoił i ukoił...
Dodatkowo mogę Ci powiedzieć, że Twój obraz mojego obrazu świata wierzących jest fałszywy, bo go sobie uprościłeś, coby móc o nim powiedzieć, że jest m.in. infantylny. Nie wiem po czym wywnioskowałeś to co wywnioskowałeś... Ale nie Ty pierwszy i pewnie nie ostatni…
I to nie jest tak, że ja mam się do czegoś przenosić lub nie. Wedle wszelkich informacji jakie mam o świecie i ludziach, o tym co widzę, jak się dzieje i dlaczego stwierdziłem po prostu, że to oni (ludzie) wszystko tworzą i nie widzę w tym wszystkim niczego, coby było poza. Być może kiedyś mnie “od-świeci” – nie wiem, nie znam mojej przyszłości… Mogę ją tylko próbować kształtować na miarę sił i możliwości oraz dostosowywać do tego, co mnie będzie z zaskoczenia spotykało…
panowie
Poldku – widzisz, dobro i zło jest w jakimś sensie umowne. Tylko nie w takim uproszczonym sensie jak Ty tu inputujesz… To dobro i zło stworzyli ludzie. W moim świecie wiara, Bóg i te rzeczy też są stworzone przez ludzi, można powiedzieć wypracowane przez długie lata. Z resztą nie wypracowane raz na stałe -> ciągle się te rzeczy zmieniają. Dobro i zło też są wypracowane przez lata. Nie wszystko może stać się dobrem i nie wszystko może stać się złem. Przynajmniej nie w krótkim okresie czasu. Czy zabijanie ludzi zawsze było złem wśród Chrześcijan, czy w ogóle jest złem teraz? O to drugie pytam, bo nie wiem. Dobro to coś, co jest dobrem dla wielu ludzi i co nie czyni zła dla innych ludzi – dobro sprawia, że ludziom robi się przyjemnie, zło, że cierpią – może być taka uproszczona definicja “na szybko”?
Sergiuszu – gdzie ja twierdzę, że wierzący wg mnie nie mają rozterek, wątpliwości, pytań? Mam do Ciebie pytanie – jak często w swoich wątpliwościach stawiasz sobie pytanie fundamentalne dotyczące samego istnienia Boga i jak często odpowiadasz sobie na nie negatywnie? Jak często stajesz się w swoim życiu chwilowo-niewierzącym? Zdarza Ci się to? To nie jest pytanie podchwytliwe.
Acha – i tak na koniec – ja nie piszę o świecie ateistów wszystkich, czy tam nawet niektórych. Ja nie wiem jaki jest swiat innych ateistow, nie znam go. Dodatkowo nie czuje z nimi raczej zadnej wspolnoty umyslowej, czy jakiejstam… Ja pisze o swiecie ateisty jednego, pisze o moim swiecie. Więc ja, Sergiuszu, czuję taką odpowiedzialność, nie wiem czy wielką, ale czuję. Czuję, że zawsze mógłbym zrobić coś więcej i więcej, coby czemuś zapobiec, że nikt mi w tym nie pomoże i nie wspomoże, że nie mam się do kogo zwrócić w modlitwie, cobym się uspokoił i ukoił...
Dodatkowo mogę Ci powiedzieć, że Twój obraz mojego obrazu świata wierzących jest fałszywy, bo go sobie uprościłeś, coby móc o nim powiedzieć, że jest m.in. infantylny. Nie wiem po czym wywnioskowałeś to co wywnioskowałeś... Ale nie Ty pierwszy i pewnie nie ostatni…
I to nie jest tak, że ja mam się do czegoś przenosić lub nie. Wedle wszelkich informacji jakie mam o świecie i ludziach, o tym co widzę, jak się dzieje i dlaczego stwierdziłem po prostu, że to oni (ludzie) wszystko tworzą i nie widzę w tym wszystkim niczego, coby było poza. Być może kiedyś mnie “od-świeci” – nie wiem, nie znam mojej przyszłości… Mogę ją tylko próbować kształtować na miarę sił i możliwości oraz dostosowywać do tego, co mnie będzie z zaskoczenia spotykało…
pozdrawiam
Jacek Ka. -- 13.04.2009 - 06:07