Zauważ, że to Ty pierwszy napisałeś w tym wątku zdanie “Ja nie dehumanizuje..”. Coś w tym jest, że to napisałeś, przy czym powtórzę, nie o intencje chodzi, ale o efekt po stronie odbiorcy, o to jak się czuje potraktowany.
Z tym gadaniem z kumającymi i olewaniem niekumających to się wpędzasz w pułapkę, chyba. O czym tu gadać i w jakim celu z ludźmi, którzy rozumieją co mówisz i się z Tobą zgadzają? Co to za sztuka w ogóle? Jak szeroko rozumiesz to “ci na których mi zależy”?
Co do samopoczucia z powodu wiary – zrobiłem skrót, ale nieduży. Chodziło mi o to, że radość płynąca z wiary nie może być powodem do myślenia o sobie samym jako o kimś lepszym od niewierzącego, bo to byłby wprost grzech pychy. Nie będę tu wchodził w szczegóły, bo sam temat szeroki, może na inną okazję.
Artur,
jeszcze o tej de- i lepszym samopoczuciu.
Zauważ, że to Ty pierwszy napisałeś w tym wątku zdanie “Ja nie dehumanizuje..”. Coś w tym jest, że to napisałeś, przy czym powtórzę, nie o intencje chodzi, ale o efekt po stronie odbiorcy, o to jak się czuje potraktowany.
Z tym gadaniem z kumającymi i olewaniem niekumających to się wpędzasz w pułapkę, chyba. O czym tu gadać i w jakim celu z ludźmi, którzy rozumieją co mówisz i się z Tobą zgadzają? Co to za sztuka w ogóle? Jak szeroko rozumiesz to “ci na których mi zależy”?
Co do samopoczucia z powodu wiary – zrobiłem skrót, ale nieduży. Chodziło mi o to, że radość płynąca z wiary nie może być powodem do myślenia o sobie samym jako o kimś lepszym od niewierzącego, bo to byłby wprost grzech pychy. Nie będę tu wchodził w szczegóły, bo sam temat szeroki, może na inną okazję.
s e r g i u s z -- 13.04.2009 - 16:42