Znowu nasadził Pan baboli, Panie Kleina i ja, prawnik , który nawet pracuje w banku (he, he, ) muszę znowu Pana punktować. Choć jest to jak kopanie leżącego.
Po pierwsze mój tekst nie był felietonem. Proponuje wczytać się dokładnie w definicję Toeplitza. To nie były myśli niefrasobliwe, zabawne, ale tekst napisany jak najbardziej serio. Gdyby był felietonem, to byłby Pan w o wiele gorszej sytuacji, bo przy satyrze, felietonach, kalamburach słownych odpowiedzialność jest mniejsza, co pisze m. in. Toeplitz. A więc pierwszy strzał w stopę.
Po drugie system racji, klimat, przesłanie, to Pan może wmawiać tym swoim przyjaciołom ze studiów humanistycznych, aczkolwiek takowa dialektyka przez ostanie lata strasznie się skompromitowała. Ważny jest tekst, który przez sąd, a przecież o prawie tu rozmawiamy, najpierw interpretowany jest LITERALNIE, a potem w przypadku ewentualnych wątpliwości FUNKCJONALNIE , CELOWOŚCIOWO , badając co autor miał na myśli. Pan wie, co ja miałem na myśli lepiej ode mnie. No i gdzie te wątoliwości, skoro wszytsko jest w tekście.
Oczywiście, że można stwierdzić, że gdy napiszę „Jeżeli Kleina ukradł to jest złodziejem”, to twierdzę że jest Pan złodziejem, ale nie znam sądu w Polsce, który by taki tok rozumowania przyjmował. Jak Pan zna, to proszę bardzo o orzeczenie.
Co do ciężaru dowodu, kolejna plama. Dlaczego nie stosuje Pan ciężaru dowodu z kodeksu karnego ( ciężar dowodu spoczywa na tym, kto tak twierdzi) Wszak przed chwilą puszył się Pan na blogu i wymachiwał kodeksem karnym. Rura coś zmiękła, kodeks krany już się nie przydaje, Panie mecenasie co jest?
No ale skupmy się na ciężarze dowodu w kodeksie cywilnym. Ciężar dowodu spoczywa na tym, kto wywodzi z tego skutki prawne. No a jakie to są skutki. Czyżby nie zauważył Pan, drogi mecenasie, że chodzi o skorzystanie z art. 23 k.c. (ochrona dóbr osobistych) Czy naprawdę Pan sądzi, że może najpierw stwierdzić, że naruszyłem czyjeś dobra osobiste, a potem stwierdzić, że ja mam udowodnić, że tego nie zrobiłem?
A jeżeli chodzi o mój zarzut do Pana ( coś w stylu powództwa wzajemnego) to ja go udowodniłem dając swój cytat, a Pan , drogi mistrzu, pisze, coś o klimacie, racjach. Cóż, zupełnie jak dawniej, dajcie człowieka a paragraf się znajdzie.
Co do kłamstwa i owego cytatu to jeżeli Pan napisał, że „Nie można więc moim zdaniem TWIERDZIĆ, że panowie wspólnicy się nie rozliczyli, można ewentualnie, że JJ dostał od nich kopa”
A ja napisałem : JEŻELI Panowie byli wspólnikami, to powinni albo się wzajemnie rozliczyć, albo interes zamknąć i założyć nowy. Wspólnikowi z dnia na dzień nie daje się kopa, nawet gdy na to zasłużył. To było też jego dzieło
No i na koniec drobna uwaga, ja pracę kończę przed 17tą tekst był o 18.43, więc czyżby znowu się minął Pan z prawdą?
Cóż
Znowu nasadził Pan baboli, Panie Kleina i ja, prawnik , który nawet pracuje w banku (he, he, ) muszę znowu Pana punktować. Choć jest to jak kopanie leżącego.
Po pierwsze mój tekst nie był felietonem. Proponuje wczytać się dokładnie w definicję Toeplitza. To nie były myśli niefrasobliwe, zabawne, ale tekst napisany jak najbardziej serio. Gdyby był felietonem, to byłby Pan w o wiele gorszej sytuacji, bo przy satyrze, felietonach, kalamburach słownych odpowiedzialność jest mniejsza, co pisze m. in. Toeplitz. A więc pierwszy strzał w stopę.
Po drugie system racji, klimat, przesłanie, to Pan może wmawiać tym swoim przyjaciołom ze studiów humanistycznych, aczkolwiek takowa dialektyka przez ostanie lata strasznie się skompromitowała. Ważny jest tekst, który przez sąd, a przecież o prawie tu rozmawiamy, najpierw interpretowany jest LITERALNIE, a potem w przypadku ewentualnych wątpliwości FUNKCJONALNIE , CELOWOŚCIOWO , badając co autor miał na myśli. Pan wie, co ja miałem na myśli lepiej ode mnie. No i gdzie te wątoliwości, skoro wszytsko jest w tekście.
Oczywiście, że można stwierdzić, że gdy napiszę „Jeżeli Kleina ukradł to jest złodziejem”, to twierdzę że jest Pan złodziejem, ale nie znam sądu w Polsce, który by taki tok rozumowania przyjmował. Jak Pan zna, to proszę bardzo o orzeczenie.
Co do ciężaru dowodu, kolejna plama. Dlaczego nie stosuje Pan ciężaru dowodu z kodeksu karnego ( ciężar dowodu spoczywa na tym, kto tak twierdzi) Wszak przed chwilą puszył się Pan na blogu i wymachiwał kodeksem karnym. Rura coś zmiękła, kodeks krany już się nie przydaje, Panie mecenasie co jest?
No ale skupmy się na ciężarze dowodu w kodeksie cywilnym. Ciężar dowodu spoczywa na tym, kto wywodzi z tego skutki prawne. No a jakie to są skutki. Czyżby nie zauważył Pan, drogi mecenasie, że chodzi o skorzystanie z art. 23 k.c. (ochrona dóbr osobistych) Czy naprawdę Pan sądzi, że może najpierw stwierdzić, że naruszyłem czyjeś dobra osobiste, a potem stwierdzić, że ja mam udowodnić, że tego nie zrobiłem?
A jeżeli chodzi o mój zarzut do Pana ( coś w stylu powództwa wzajemnego) to ja go udowodniłem dając swój cytat, a Pan , drogi mistrzu, pisze, coś o klimacie, racjach. Cóż, zupełnie jak dawniej, dajcie człowieka a paragraf się znajdzie.
Co do kłamstwa i owego cytatu to jeżeli Pan napisał, że „Nie można więc moim zdaniem TWIERDZIĆ, że panowie wspólnicy się nie rozliczyli, można ewentualnie, że JJ dostał od nich kopa”
A ja napisałem : JEŻELI Panowie byli wspólnikami, to powinni albo się wzajemnie rozliczyć, albo interes zamknąć i założyć nowy. Wspólnikowi z dnia na dzień nie daje się kopa, nawet gdy na to zasłużył. To było też jego dzieło
No i na koniec drobna uwaga, ja pracę kończę przed 17tą tekst był o 18.43, więc czyżby znowu się minął Pan z prawdą?
galopujący major -- 02.04.2008 - 19:36