Kończąc to polemikę Mistrzu (gdzie ci do szewca Kleino, oni co do zasady tak łgać nie potafią), dodam jeszcze parę uwag od siebie:
Po pierwsze kopać można też stojącego, polecam encyklopedię sportów świata, może być nawet ta z Gazety Wyborzej.
Po drugie wiem, że litery składam dość ciężko, pewnie dlatego napisałeś, Mistrzu kiedyś, na moim blogu:
„Ale, o czym innym chciałem. Niech Pan napisze do Textowiska z dwa fajne teksty, tak jak Pan potrafi, ale takie, co to ich w saloonie nie będzie.”
Link: http://www.tekstowisko.com/gama/51883/porcelanowy-joe
Ale pewnie te łaszenie się to taki dowcip i ukryta ironia, mój ty misu pysiu felietonisto.
Po trzecie prokurator Wyszyński również potrafił bawić się w takie kalambury z wykładnią i on to już dobrze wiedział, co można znaleźć w tekście i jakie intencje przyświecały autorowi.
Po czwarte, to nie jest wewnętrzna sprawa wspólników, bo jak mam powody by sądzić, że jeden z nich jest wyautowany, a ja pozostałym nabijam kazbę, to ja reaguję, a Pan przechodzi na drugą stronę.
Po piąte nawywijałeś brzdącu paragrafami, ale tez swych obornić już nie potrafisz, cóż a przecież to tylko przepisy, rozumiane nawet przez prawników pracujących w banku.
To chyba na tyle, Mistrzu, mam nadzieję, że nie przyjdzie nam już na blogu rozmawiać, bo parafrazując Brodskiego „z Kleiną ja rozmawiałem, choć on rozmowy nie wart”
Echh
Kończąc to polemikę Mistrzu (gdzie ci do szewca Kleino, oni co do zasady tak łgać nie potafią), dodam jeszcze parę uwag od siebie:
Po pierwsze kopać można też stojącego, polecam encyklopedię sportów świata, może być nawet ta z Gazety Wyborzej.
Po drugie wiem, że litery składam dość ciężko, pewnie dlatego napisałeś, Mistrzu kiedyś, na moim blogu:
„Ale, o czym innym chciałem. Niech Pan napisze do Textowiska z dwa fajne teksty, tak jak Pan potrafi, ale takie, co to ich w saloonie nie będzie.”
Link: http://www.tekstowisko.com/gama/51883/porcelanowy-joe
Ale pewnie te łaszenie się to taki dowcip i ukryta ironia, mój ty misu pysiu felietonisto.
Po trzecie prokurator Wyszyński również potrafił bawić się w takie kalambury z wykładnią i on to już dobrze wiedział, co można znaleźć w tekście i jakie intencje przyświecały autorowi.
Po czwarte, to nie jest wewnętrzna sprawa wspólników, bo jak mam powody by sądzić, że jeden z nich jest wyautowany, a ja pozostałym nabijam kazbę, to ja reaguję, a Pan przechodzi na drugą stronę.
Po piąte nawywijałeś brzdącu paragrafami, ale tez swych obornić już nie potrafisz, cóż a przecież to tylko przepisy, rozumiane nawet przez prawników pracujących w banku.
To chyba na tyle, Mistrzu, mam nadzieję, że nie przyjdzie nam już na blogu rozmawiać, bo parafrazując Brodskiego „z Kleiną ja rozmawiałem, choć on rozmowy nie wart”
galopujący major -- 02.04.2008 - 21:41