Przedłużę tę przyjemność, jeśli Pan pozwoli, bo znowu się zgadzam. I podzielam Pańską myśl. Co to się porobiło, doprawdy.
Pozwolę sobie jadnakże wyrazić swój sprzeciw w jednej kwestii. Idzie o ten fragment:
“Jakże łatwo mówić o wyborze Pani i studentkom, pomyślałem sobie. Czy aby tak samo łatwo mają te kobiety, które nie mają na chleb, a ich zapleczem intelektualnym nie jest Krakowskie Przedmieście? Mam wrażenie, że Pani się nieco wysferzyła. Widzi Pani świat przez pryzmat swojej wiedzy i wykształcenia. Być może, choć tu nie będę się upierał, stabilnej pozycji majątkowej
Ceną może być kolejny dzien. Proszę nie traktować z waszecia kobiet, które chciałyby powiedzieć nie. Które mają silny i jednoznaczny imperatyw moralny, aby powiedzieć nie. Ale nie mówią. “
Nie wysferzyłam się Panie Yayco, nie widzę świata przez pryzmat swojej wiedzy, wykształcenia i sytuacji ekonomicznej, w każdym razie nie w tym kontekście.
Swojej wiedzy i wykształcenia używam do tego właśnie, żeby takie kobiety o jakich Pan wspomina umiały zobaczyć wybór.
One są różne te kobiety, w różnym wieku, z różnymi szkołami pokończonymi, albo i bez nich. I różne są ich życiowe sytuacje.
Trzy lata pracowałam w ośrodku pomocy dla kobiet doświadczających przemocy (pisałam już o tym wiem), od początku swojej drogi zawodowej pracuję z kobietami uwikłanymi w trudne związki.
Tych kobiet były setki, a wciąż poznaję nowe. I jeśli mówię, że wybór jest to nie dlatego, że siedzę na wygodnej kanapie, w ładnej kamienicy i świat tych kobiet znam z amerykańskich filmów.
Widziałam i widzę co się dzieje jak dadzą sobie prawo do zobaczenia wyboru, do szukania rozwiązań, do niezgody – czasem pierwszej od kilku dziesięcioleci.
Nie chodzi o wybór przeciwko komuś, tylko o wybór za sobą.
Zdarza się, że mówię jesteś ofiarą, bo sama siebie w tej roli ustawiłaś. Oburzające?
Niekoniecznie. Zależy, kiedy jak i do kogo się to powie.
Wiele z nich otwiera oczy ze zdumienia.
Najpierw jak coś usłyszą, a potem jak spróbują coś zrobić w swoim życiu i to zaczyna działać.
Jeszcze kilka słów w sprawie tabu .
Mam w tej dzisiejszej rozmowie chwilami takie wrażenie, że wystarczy użyć pewnych słów – wytrychów i już jest wszystko jasne. Bo jak kobieta pisze o molestowaniu seksualnym to od początku wiadomo, że:
potępia wszystkich mężczyzn
bezkrytycznie stoi po stronie kobiet
wszystkie kobiety są wykorzystywane
A mnie się zdawało, że tak wyraźnie zróżnicowałam. Być może to była ukryta funkcja językowa tych kijanek i mężczyzn.
Poddałam krytyce niektóre zachowania kobiet, i to też wydawało mi się dość wyraźne.
Tu jest kłopot jak się zdaje. Pojawia się słowo-wytrych i już płynie szeroka rzeka wielokrotnie powtarzanych sloganów, oskarżeń, etykiet.
Może również dlatego, tak trudno się porozumiewać.
Panie Yayco
Przedłużę tę przyjemność, jeśli Pan pozwoli, bo znowu się zgadzam. I podzielam Pańską myśl. Co to się porobiło, doprawdy.
Pozwolę sobie jadnakże wyrazić swój sprzeciw w jednej kwestii. Idzie o ten fragment:
“Jakże łatwo mówić o wyborze Pani i studentkom, pomyślałem sobie. Czy aby tak samo łatwo mają te kobiety, które nie mają na chleb, a ich zapleczem intelektualnym nie jest Krakowskie Przedmieście? Mam wrażenie, że Pani się nieco wysferzyła. Widzi Pani świat przez pryzmat swojej wiedzy i wykształcenia. Być może, choć tu nie będę się upierał, stabilnej pozycji majątkowej
Ceną może być kolejny dzien. Proszę nie traktować z waszecia kobiet, które chciałyby powiedzieć nie. Które mają silny i jednoznaczny imperatyw moralny, aby powiedzieć nie. Ale nie mówią. “
Nie wysferzyłam się Panie Yayco, nie widzę świata przez pryzmat swojej wiedzy, wykształcenia i sytuacji ekonomicznej, w każdym razie nie w tym kontekście.
Swojej wiedzy i wykształcenia używam do tego właśnie, żeby takie kobiety o jakich Pan wspomina umiały zobaczyć wybór.
One są różne te kobiety, w różnym wieku, z różnymi szkołami pokończonymi, albo i bez nich. I różne są ich życiowe sytuacje.
Trzy lata pracowałam w ośrodku pomocy dla kobiet doświadczających przemocy (pisałam już o tym wiem), od początku swojej drogi zawodowej pracuję z kobietami uwikłanymi w trudne związki.
Tych kobiet były setki, a wciąż poznaję nowe. I jeśli mówię, że wybór jest to nie dlatego, że siedzę na wygodnej kanapie, w ładnej kamienicy i świat tych kobiet znam z amerykańskich filmów.
Widziałam i widzę co się dzieje jak dadzą sobie prawo do zobaczenia wyboru, do szukania rozwiązań, do niezgody – czasem pierwszej od kilku dziesięcioleci.
Nie chodzi o wybór przeciwko komuś, tylko o wybór za sobą.
Zdarza się, że mówię jesteś ofiarą, bo sama siebie w tej roli ustawiłaś. Oburzające?
Niekoniecznie. Zależy, kiedy jak i do kogo się to powie.
Wiele z nich otwiera oczy ze zdumienia.
Najpierw jak coś usłyszą, a potem jak spróbują coś zrobić w swoim życiu i to zaczyna działać.
Jeszcze kilka słów w sprawie tabu .
Mam w tej dzisiejszej rozmowie chwilami takie wrażenie, że wystarczy użyć pewnych słów – wytrychów i już jest wszystko jasne. Bo jak kobieta pisze o molestowaniu seksualnym to od początku wiadomo, że:
potępia wszystkich mężczyzn
bezkrytycznie stoi po stronie kobiet
wszystkie kobiety są wykorzystywane
A mnie się zdawało, że tak wyraźnie zróżnicowałam. Być może to była ukryta funkcja językowa tych kijanek i mężczyzn.
Poddałam krytyce niektóre zachowania kobiet, i to też wydawało mi się dość wyraźne.
Tu jest kłopot jak się zdaje. Pojawia się słowo-wytrych i już płynie szeroka rzeka wielokrotnie powtarzanych sloganów, oskarżeń, etykiet.
Może również dlatego, tak trudno się porozumiewać.
Gretchen -- 23.11.2008 - 16:17