Akurat problem o którym piszemy, znalazł sie moim zdaniem w korporacjach na zasadzie eksportu z rzeczywistości przedkorporacyjnej. Korporacja to jedynie kolejna arena występowania, choć pojawiają sie pewne aspekty właściwe tylko korporacjom – tu pełna zgoda.
Zgadzam sie z Panem również co do tego, że sporo korporacji pozbawia pracowników zycia rodzinnego, wciągając niejako na orbite czy tez przenikając swoimi działaniami całą rodzinę...
Mogę jednak zaryzykować tezę, że pewnych kluczy kulturowych pozbyć się nie da. No dobrze – ja na przykład nie potrafię. Nie ma problemu, by wykazać błąd współpracownikowi. Znacznie łatwiej jednak jest powiedzieć kumplowi w robocie, w skrajnej sytuacji oczywiście, że “pierdoli” i jest “debilem”, niż kumpeli. Taki wdruk w mózg ;-).
Panie Kazimierzu
Akurat problem o którym piszemy, znalazł sie moim zdaniem w korporacjach na zasadzie eksportu z rzeczywistości przedkorporacyjnej. Korporacja to jedynie kolejna arena występowania, choć pojawiają sie pewne aspekty właściwe tylko korporacjom – tu pełna zgoda.
Zgadzam sie z Panem również co do tego, że sporo korporacji pozbawia pracowników zycia rodzinnego, wciągając niejako na orbite czy tez przenikając swoimi działaniami całą rodzinę...
Mogę jednak zaryzykować tezę, że pewnych kluczy kulturowych pozbyć się nie da. No dobrze – ja na przykład nie potrafię. Nie ma problemu, by wykazać błąd współpracownikowi. Znacznie łatwiej jednak jest powiedzieć kumplowi w robocie, w skrajnej sytuacji oczywiście, że “pierdoli” i jest “debilem”, niż kumpeli. Taki wdruk w mózg ;-).
Griszeq -- 25.11.2008 - 15:40