i widzę u siebie tylko bezradność. I niezrozumienie.
No nie wiem, jak się gwiżdże na człowieka.
Nie wiem, jak się na człowieka poluje.
Radiowa reklama jakiejś garkuchni, gdzie facet głosem baryłajta mówi, że ta mała czarna jest niezła, a kobieta dorzuca że niezłe ciacha tu mają — drażni mnie po prostu.
Ale wiem, że tak się myśli. Tak się mówi.
Moje koleżanki z pracy, moi koledzy — ludzie wykształceni, rozumni, zarabiający, nowocześni — tak mawiają.
Mnie wystarczy, gdy widzę, jak kolega flirtuje z zamężną koleżanką, wykorzystując jej kryzys. To już mnie totalnie rozwala. Więc molestowanie mnie przerasta. Po prostu.
Może to dlatego tak irytują mnie różne teksty o szowinistycznych świniach itd. Czy wyjściem jest siła kobiet? Zabezpieczona społecznie?
A czy siła mężczyzn uczyniła z kobiet anioły? Czy pozwoliła im dojrzeć? Leiej ich zrozumieć? A co uczyniła z mężczyzn?
Równouprawnienie jest niebezpieczną utopią.
Nie, nie poprę walki płci. Tak jak walki klas.
Choć wiele krzywd koiecych jest prawdą, podobnie jak krzywdy wyzyskiwanej “siły roboczej”.
Od czego zacząć?
Wzorce.
Edukacja.
Wiem od ludzi rozumnych, nowoczesnych, wykształconych — że uświadamiali się sami. Przez kolegów z podwórka, Bravo czy pornole.
Jaką wrażliwość w sferze seksualnej może mieć człowiek, który budował ją na pornosach?
Mogę się tylko domyślać.
Skąd ma brać przestrzeń na szacunek, godność w tej sferze?
Może odkryje ją sam. Może.
Nie chcę, by moje dzieci w tak delikatnej, intymnej materii były edukowane przez placówkę oświatową. Nie chcę, bo ja byłem przez rodziców delikatnie i ostrożnie wprowadzany. W misterium. We właściwym czasie, miejscu i sposobie dla mojej wrażliwości i dojrzałości. Tego się nie da zrobić w 45 minut między wuefem a geografią, z trzydzieską dzieci różnej płci i w różnej fazie dorastania.
Z drugiej strony moi wykształceni, nowocześni znajomi — mówią wprost, że nie potrafią nawet wyobrazić sobie takiej rozmowy z dziećmi. Więc ich dzieci dowiedzą się na podwórku lub z gazet i filmów.
Poczytałem tu sobie wreszcie
i widzę u siebie tylko bezradność. I niezrozumienie.
No nie wiem, jak się gwiżdże na człowieka.
Nie wiem, jak się na człowieka poluje.
Radiowa reklama jakiejś garkuchni, gdzie facet głosem baryłajta mówi, że ta mała czarna jest niezła, a kobieta dorzuca że niezłe ciacha tu mają — drażni mnie po prostu.
Ale wiem, że tak się myśli. Tak się mówi.
Moje koleżanki z pracy, moi koledzy — ludzie wykształceni, rozumni, zarabiający, nowocześni — tak mawiają.
Mnie wystarczy, gdy widzę, jak kolega flirtuje z zamężną koleżanką, wykorzystując jej kryzys. To już mnie totalnie rozwala. Więc molestowanie mnie przerasta. Po prostu.
Może to dlatego tak irytują mnie różne teksty o szowinistycznych świniach itd. Czy wyjściem jest siła kobiet? Zabezpieczona społecznie?
A czy siła mężczyzn uczyniła z kobiet anioły? Czy pozwoliła im dojrzeć? Leiej ich zrozumieć? A co uczyniła z mężczyzn?
Równouprawnienie jest niebezpieczną utopią.
Nie, nie poprę walki płci. Tak jak walki klas.
Choć wiele krzywd koiecych jest prawdą, podobnie jak krzywdy wyzyskiwanej “siły roboczej”.
Od czego zacząć?
Wzorce.
Edukacja.
Wiem od ludzi rozumnych, nowoczesnych, wykształconych — że uświadamiali się sami. Przez kolegów z podwórka, Bravo czy pornole.
Jaką wrażliwość w sferze seksualnej może mieć człowiek, który budował ją na pornosach?
Mogę się tylko domyślać.
Skąd ma brać przestrzeń na szacunek, godność w tej sferze?
Może odkryje ją sam. Może.
Nie chcę, by moje dzieci w tak delikatnej, intymnej materii były edukowane przez placówkę oświatową. Nie chcę, bo ja byłem przez rodziców delikatnie i ostrożnie wprowadzany. W misterium. We właściwym czasie, miejscu i sposobie dla mojej wrażliwości i dojrzałości. Tego się nie da zrobić w 45 minut między wuefem a geografią, z trzydzieską dzieci różnej płci i w różnej fazie dorastania.
Z drugiej strony moi wykształceni, nowocześni znajomi — mówią wprost, że nie potrafią nawet wyobrazić sobie takiej rozmowy z dziećmi. Więc ich dzieci dowiedzą się na podwórku lub z gazet i filmów.
A potem będą podrywać moje dzieci.
odys -- 26.11.2008 - 01:36Gwiżdżąc.