Konfrontuje się Pan (nieustannie ;p) nie z tym, co napisałem, ale z Pańskimi własnymi parafrazami tego.
Nie odpowiada mi założenie, że materialistyczny racjonalizm jakimś cudem ucieka spod walki kulturowych czy też czysto międzyludzkich konwencji.
Nie czynię takiego założenia, ani nie formułuję takiej tezy (Pan odróżnia jedno od drugiego? ;). Piszę, że jego [cyt.] metoda nacelowana jest na obiektywizowanie i uzgadnianie tez (*nie* piszę natomiast, że ta metoda już osiągnęła [cudem] sukces i spoczęła na luarach).
Dalej:
Z drugiej strony nie demonizowałbym tak problemu dwóch sprzecznych opinii. W końcu religie raczej nie sprzeczają się o stan faktyczny (nie w zakresie róznym od ujęcia np. historycznego), a raczej o kwestie etyczne.
Wystarczy prześledzić sobie historię herezji w chrześcijaństwie, by stwierdzić, iż w ramach jednej religii występują orzeczenia sprzeczne, a dotyczące kwestii fundamentalnych, i to nie o charakterze historycznym. Z pewnością np. kwestia urządzenia zaświatów nie ma charakteru historycznego.
Wreszcie:
Reasumując: pańskie przekonanie, że racjonalizm bada prawde obiektywną i tym się różni od irracjonalizmu jest moim zdaniem błędne. Nie dlatego jakoby pańska definicja prawdy realizowała się w religii… ale dlatego, że nie realizuje się ona nawet w racjonalizmie!
Kolejny raz przypisuje mi Pan coś, czego nie powiedziałem. Nie podawałem definicji prawdy. Nie twierdziłem, że “racjonalizm bada prawdę obiektywną” (z moich słów można by wywnioskować co najwyżej, że metoda naukowa dąży do przybliżania prawdy obiektywnej). Wreszcie, pośrednio zakwestionowałem Pańskie rozumienie racjonalizmu (“oparcie się na rozumie”; wolę “oparte na racjach tworzenie uzasadnień dla przekonań”). Więc niech mi Pan nie imputuje, że wypowiadam się o prawdzie.
Na koniec, Pańskie uwagi odnośnie norm moralnych. Musiałbym upaść na głowę, by rozpatrywać normy (sądy postulatywne) wg kryterium prawdziwości. A to, zdaje się, Pan sugeruje.
Proszę wybaczyć, ale taka dyskusja nie ma dla mnie sensu. Może się najpierw skoncentruje Pan na tym, co ja właściwie mówię, a dopiero potem – na polemice.
—> hexenhammer
Konfrontuje się Pan (nieustannie ;p) nie z tym, co napisałem, ale z Pańskimi własnymi parafrazami tego.
Nie odpowiada mi założenie, że materialistyczny racjonalizm jakimś cudem ucieka spod walki kulturowych czy też czysto międzyludzkich konwencji.
Nie czynię takiego założenia, ani nie formułuję takiej tezy (Pan odróżnia jedno od drugiego? ;). Piszę, że jego [cyt.] metoda nacelowana jest na obiektywizowanie i uzgadnianie tez (*nie* piszę natomiast, że ta metoda już osiągnęła [cudem] sukces i spoczęła na luarach).
Dalej:
Z drugiej strony nie demonizowałbym tak problemu dwóch sprzecznych opinii. W końcu religie raczej nie sprzeczają się o stan faktyczny (nie w zakresie róznym od ujęcia np. historycznego), a raczej o kwestie etyczne.
Wystarczy prześledzić sobie historię herezji w chrześcijaństwie, by stwierdzić, iż w ramach jednej religii występują orzeczenia sprzeczne, a dotyczące kwestii fundamentalnych, i to nie o charakterze historycznym. Z pewnością np. kwestia urządzenia zaświatów nie ma charakteru historycznego.
Wreszcie:
Reasumując: pańskie przekonanie, że racjonalizm bada prawde obiektywną i tym się różni od irracjonalizmu jest moim zdaniem błędne. Nie dlatego jakoby pańska definicja prawdy realizowała się w religii… ale dlatego, że nie realizuje się ona nawet w racjonalizmie!
Kolejny raz przypisuje mi Pan coś, czego nie powiedziałem. Nie podawałem definicji prawdy. Nie twierdziłem, że “racjonalizm bada prawdę obiektywną” (z moich słów można by wywnioskować co najwyżej, że metoda naukowa dąży do przybliżania prawdy obiektywnej). Wreszcie, pośrednio zakwestionowałem Pańskie rozumienie racjonalizmu (“oparcie się na rozumie”; wolę “oparte na racjach tworzenie uzasadnień dla przekonań”). Więc niech mi Pan nie imputuje, że wypowiadam się o prawdzie.
Na koniec, Pańskie uwagi odnośnie norm moralnych. Musiałbym upaść na głowę, by rozpatrywać normy (sądy postulatywne) wg kryterium prawdziwości. A to, zdaje się, Pan sugeruje.
Proszę wybaczyć, ale taka dyskusja nie ma dla mnie sensu. Może się najpierw skoncentruje Pan na tym, co ja właściwie mówię, a dopiero potem – na polemice.
nameste -- 02.01.2008 - 16:40