Słowo radykalizm pochodzi od łac. radicalis “zakorzeniony”, radix “korzeń”, “źródło”.
Radykalizm to docieranie do źródeł.
Więc radykalizm to nie “dziwactwo” jak niektórym się wydaje lecz solidność i wierność. Gdyby rozumieć radykalizm właśnie tak w swojej profesji zawodowej to byłyby same korzyści dla pracodawcy.
Gdyby radykalnym jako Ojciec a więc na serio traktować wychowanie swoich dzieci: poświęcać im czas, czytać o psychologii rozwojowej, itp -> to również same korzyści.
Chrześcijaństwo to w dużej mierze powołanie do radykalizmu… . Gdyż o letniości można wyczytać bardzo niepochlebne zdanie:
Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust.” (Apokalipsa św.Jana 3,15n)
Polecam komentarz do tego zdania o.Jacka Salija Dominikanina:
Jakie są skutki tej letniości – można się przekonać w przykładach problemów z chrztem, ślubem itp. Gdyż dwuznaczna albo niejednoznaczna przynależność do Kościoła w praktyce prowadzi chcąc nie chcąc do komplikacji.
Co do chrztu: Kościół nie jest sklepem w którym wszystko się należy -> jak chociażby chrzest. Nie jest niczym nadzywczajnym odmowa chrztu dziecku którego rodzice nie są jednoznacznymi Katolikami lecz zdystansowanymi.
Wszak rodzice nie zapisują dziecka do dobrej szkoły odmawiając mu“dowożenia do szkoły”, “płacenie czesnego”. A tym właśnie dla dziecka ochrzczonego jest wychowanie, dobry przykład i troska nad jego formacją religijną, pogłębioną wiarą.
“Letniość”, to prędzej czy później kłopoty… .
@Gretchen
smutne i bolesne jest doświadczyć zranienia i antyświadectwa w postawie Księdza… . Ale nie wierzymy Księdzu lecz Bogu. NIe czcimy księdza lecz Boga, Grzechy wyznajemy nie Księdzu ale Bogu. Ksiądz to jedynie narzędzie – często niedoskonałe ale nie jest “Światłością”. Światłością jest Bóg.
@puchala
religia niczego nie zapewnia. Kościół jedynie jest depozytariuszem słów Jezusa i Jego Nauki, jak i Jego Obietnic.
Cała praca to relacja z Jezusem Chrystusem i współpraca z Jego łaską. KSiądz pełni przecież tylko funkcję pomocniczą... .
Kościół więc, nie zapewnia polisy ubezpieczeniowej ale daje szansę a to różnica.
Mówiąc językiem rybaków: Kościół daje wędkę a nie rybę... .
*********************************************
Wierzący-niepraktykujący to nie wymysł Kościoła ale określenia kogoś kto uważa, że wierzy ale nie prowadzi życia Wiary. Nota bene Szatan też jest wierzący… , ale nie praktykuje Bożych Przykazań lecz wręcz przeciwnie…. . Zdaje sobie sprawę z istnienia BOga, nieba, życia duchowego ale co z tego skoro jest “zimny”.
WIdzę, że wielu z blogerów lokuje się w kategorii “letni”.... – może niezdecydowani do końca lecz zdający sobie sprawę, że jednak “droga istnieje..” – a jak droga istnieje to letniość jest jak – > przesiadywanie na rozstaju dróg. A ta “ciepła” część letniości jest może “wiarą na wszelki wypadek..” lub jeszcze czym innym – ile ludzi tyle wymówek.
Pamiętam – jak byłem organistą w pewnym sanktuarium Maryjnym dobrych kilka lat temu – często w widywałem z chóru jak cyganki wchodziły do Kościoła i kradły z kropielnic wodę święconą.. .
Cyganki wierzą, że woda święcona działa uspokajająco na dzieci – mniej płaczą... . Ciekawe jakbyście ją określili w kategoriach wiary: zimna, letnia, gorąca… ?
Wiara to realna przestrzeń życia – radykalizm to traktowanie jej jak podjęte świadomie zobowiązanie… . Inne traktowanie wiary jest wg mnie trochę “kalkulacją” a trochę “lenistwem”, trochę też “nieporadnością”, a trochę “lękiem”.
Aby potraktować Wiarę serio trzeba odwagi. A jak odwagi brak najlepiej potem mówić, że KSiądz nie daje tego co się należy: chrztu, ślubu, albo robi problemy. Letniość się nie opłaca na pewno letniemu… .
Letniość też może być robieniem krzywdy swoim dzieciom gdyż chrzcząc ich bierzemy zobowiązanie – także przed Bogiem, że zadbamy o ich Zbawienie(damy im świadectwo Wiary, będziemy je wspierać, i modlić się za nie, uczestniczyć z nim w życiu sakramentalnym, itd.
Tak jak zabieramy je na spacer, pokazujemy przedmioty, uczymy mówić, chodzić w sensie fizycznym, itd.
To dziecko ma Nas jako najwyższą instancję także w tych sprawach – sprawach Wiary. Warto mieć tego świadomość zanim poprosi się o chrzest dla dziecka.
p.s.
Ja też miałem kłopoty z chrztem mojego pierworodnego ale z innego powodu – chciałem aby był chrzczony nie w mojej parafii. No ale cóż, Ksiądz nie Święty.. – czasem “jak deszcz nie w porę... “.
Poszła żona – użyła swojego uroku osobistego(żartuję), ja się wkurzyłem… , poszła więc drugi raz żona rozmawiać – i ochrzciliśmy Tomka przy grobie św. Jacka w Krakowie. A chrzcicielem był jeden z Ojców którego znaliśmy od Dominikanów, o.Jan Kłoczowski.
Kilka myśli na "gorąco".
1.
Słowo radykalizm pochodzi od łac. radicalis “zakorzeniony”, radix “korzeń”, “źródło”.
Radykalizm to docieranie do źródeł.
Więc radykalizm to nie “dziwactwo” jak niektórym się wydaje lecz solidność i wierność. Gdyby rozumieć radykalizm właśnie tak w swojej profesji zawodowej to byłyby same korzyści dla pracodawcy.
Gdyby radykalnym jako Ojciec a więc na serio traktować wychowanie swoich dzieci: poświęcać im czas, czytać o psychologii rozwojowej, itp -> to również same korzyści.
Chrześcijaństwo to w dużej mierze powołanie do radykalizmu… . Gdyż o letniości można wyczytać bardzo niepochlebne zdanie:
Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust.” (Apokalipsa św.Jana 3,15n)
Polecam komentarz do tego zdania o.Jacka Salija Dominikanina:
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/nadzieja/goracy.html
Jakie są skutki tej letniości – można się przekonać w przykładach problemów z chrztem, ślubem itp. Gdyż dwuznaczna albo niejednoznaczna przynależność do Kościoła w praktyce prowadzi chcąc nie chcąc do komplikacji.
Co do chrztu: Kościół nie jest sklepem w którym wszystko się należy -> jak chociażby chrzest. Nie jest niczym nadzywczajnym odmowa chrztu dziecku którego rodzice nie są jednoznacznymi Katolikami lecz zdystansowanymi.
Wszak rodzice nie zapisują dziecka do dobrej szkoły odmawiając mu“dowożenia do szkoły”, “płacenie czesnego”. A tym właśnie dla dziecka ochrzczonego jest wychowanie, dobry przykład i troska nad jego formacją religijną, pogłębioną wiarą.
“Letniość”, to prędzej czy później kłopoty… .
@Gretchen
smutne i bolesne jest doświadczyć zranienia i antyświadectwa w postawie Księdza… . Ale nie wierzymy Księdzu lecz Bogu. NIe czcimy księdza lecz Boga, Grzechy wyznajemy nie Księdzu ale Bogu. Ksiądz to jedynie narzędzie – często niedoskonałe ale nie jest “Światłością”. Światłością jest Bóg.
@puchala
religia niczego nie zapewnia. Kościół jedynie jest depozytariuszem słów Jezusa i Jego Nauki, jak i Jego Obietnic.
Cała praca to relacja z Jezusem Chrystusem i współpraca z Jego łaską. KSiądz pełni przecież tylko funkcję pomocniczą... .
Kościół więc, nie zapewnia polisy ubezpieczeniowej ale daje szansę a to różnica.
Mówiąc językiem rybaków: Kościół daje wędkę a nie rybę... .
*********************************************
Wierzący-niepraktykujący to nie wymysł Kościoła ale określenia kogoś kto uważa, że wierzy ale nie prowadzi życia Wiary. Nota bene Szatan też jest wierzący… , ale nie praktykuje Bożych Przykazań lecz wręcz przeciwnie…. . Zdaje sobie sprawę z istnienia BOga, nieba, życia duchowego ale co z tego skoro jest “zimny”.
WIdzę, że wielu z blogerów lokuje się w kategorii “letni”.... – może niezdecydowani do końca lecz zdający sobie sprawę, że jednak “droga istnieje..” – a jak droga istnieje to letniość jest jak – > przesiadywanie na rozstaju dróg. A ta “ciepła” część letniości jest może “wiarą na wszelki wypadek..” lub jeszcze czym innym – ile ludzi tyle wymówek.
Pamiętam – jak byłem organistą w pewnym sanktuarium Maryjnym dobrych kilka lat temu – często w widywałem z chóru jak cyganki wchodziły do Kościoła i kradły z kropielnic wodę święconą.. .
Cyganki wierzą, że woda święcona działa uspokajająco na dzieci – mniej płaczą... . Ciekawe jakbyście ją określili w kategoriach wiary: zimna, letnia, gorąca… ?
Wiara to realna przestrzeń życia – radykalizm to traktowanie jej jak podjęte świadomie zobowiązanie… . Inne traktowanie wiary jest wg mnie trochę “kalkulacją” a trochę “lenistwem”, trochę też “nieporadnością”, a trochę “lękiem”.
Aby potraktować Wiarę serio trzeba odwagi. A jak odwagi brak najlepiej potem mówić, że KSiądz nie daje tego co się należy: chrztu, ślubu, albo robi problemy. Letniość się nie opłaca na pewno letniemu… .
Letniość też może być robieniem krzywdy swoim dzieciom gdyż chrzcząc ich bierzemy zobowiązanie – także przed Bogiem, że zadbamy o ich Zbawienie(damy im świadectwo Wiary, będziemy je wspierać, i modlić się za nie, uczestniczyć z nim w życiu sakramentalnym, itd.
Tak jak zabieramy je na spacer, pokazujemy przedmioty, uczymy mówić, chodzić w sensie fizycznym, itd.
To dziecko ma Nas jako najwyższą instancję także w tych sprawach – sprawach Wiary. Warto mieć tego świadomość zanim poprosi się o chrzest dla dziecka.
p.s.
Ja też miałem kłopoty z chrztem mojego pierworodnego ale z innego powodu – chciałem aby był chrzczony nie w mojej parafii. No ale cóż, Ksiądz nie Święty.. – czasem “jak deszcz nie w porę... “.
Poszła żona – użyła swojego uroku osobistego(żartuję), ja się wkurzyłem… , poszła więc drugi raz żona rozmawiać – i ochrzciliśmy Tomka przy grobie św. Jacka w Krakowie. A chrzcicielem był jeden z Ojców którego znaliśmy od Dominikanów, o.Jan Kłoczowski.
pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 30.03.2008 - 21:27“Kto pyta nie błądzi…”