już znalazłam, uff, nie doszło do skrajnych czynów.
Pozwolisz, że się odniosę, choć piszemy jakby o czym innym.
Może być, że z racji różnicy płci.
“andisma”
Kiedy ja ide sobie ulica i kobiety za mna gwizdza i krzycza: “ej ladny…” (autentyczne), to tez jestem molestowany? A moze powinienem Srody zapytac?
Obawiam sie, ze moglbym uslyszec, ze jestem meska, szowinistyczna swinia:-).
A tak bardziej serio.
Jezeli facet zachowuje sie jak cham, to nie tylko powinien dostac po gebie od kobiety, ale i jego kumple powinni zareagowac. W koncu jakies tam zasady obowiazuja.
A jesli juz dojdzie do powaznej sytuacji, to podobnie jak napisal “fajrant” i nie tylko on, taka sprawe zalatwia sie konkretnie i bez sadu. I czytanie ze: “a jak on jest silniejszy…” i tym podobne teksty, to jest zwykle pierdolenie, wybaczcie.
Na moim “podworku”, jezeli facet nie moze poradzic sobie rekami, to radzi sobie w inny sposob. Ze pozniej moze na pare lat zostac od zony “odseparowany”? Moze, no i…?
Pierwszy akapit jest bez sensu kompletnie, wybacz.
Jeśli chcesz sobie analogię faktyczną przeprowadzić – to sobie wyobraź, że szefowa pcha Ci rękę do gaci. Nie musi być szpetna, nie żałuję Ci – niech to będzie cud babeczka, ostra szprycha czy jaką tam jeszcze terminologię się stosuje. Tyle, że Ty jednocześnie masz dziewczynę/żonę i taki kaprys, żeby wierności dochować. A szefowa jest dobrze ustawiona, sprytna, a Ciebie przecież kumple obśmieją, jeśli uderzysz w lament, że sobie nie życzysz.
Że nietypowa sytuacja – tym gorzej dla Ciebie. Taki kryminał sądowy był, wg tego schematu napisany, oparty o fakty. Facet wygrał sprawę, ale co się wcześniej napocił i namęczył, to jego.
Nadal tak fajnie być molestowanym?
Reszta postu niby mi się powinna podobać, bo jednak za obroną czci niewiast się opowiada. Ale też mi się nie podoba, taka marudna jestem dzisiaj. Dlatego, że ten schemat myślenia – jesteśmy tolerancyjni dla słabości ludzkich, ale jak ktoś pałę przegnie, to solówa, kastet, zapierdolić – nie sprawdza się zupełnie. To jest miotanie się od ściany do ściany i kobiety jakby giną w tle, a na pierwszy plan wychodzą męskie porachunki.
Czy to jest jasne, co napisałam w tym akapicie wyżej? Bo jeśli nie, mogę spróbować rozwinąć.
Andismo,
już znalazłam, uff, nie doszło do skrajnych czynów.
Pozwolisz, że się odniosę, choć piszemy jakby o czym innym.
Może być, że z racji różnicy płci.
Kiedy ja ide sobie ulica i kobiety za mna gwizdza i krzycza: “ej ladny…” (autentyczne), to tez jestem molestowany? A moze powinienem Srody zapytac?
Obawiam sie, ze moglbym uslyszec, ze jestem meska, szowinistyczna swinia:-).
A tak bardziej serio.
Jezeli facet zachowuje sie jak cham, to nie tylko powinien dostac po gebie od kobiety, ale i jego kumple powinni zareagowac. W koncu jakies tam zasady obowiazuja.
A jesli juz dojdzie do powaznej sytuacji, to podobnie jak napisal “fajrant” i nie tylko on, taka sprawe zalatwia sie konkretnie i bez sadu. I czytanie ze: “a jak on jest silniejszy…” i tym podobne teksty, to jest zwykle pierdolenie, wybaczcie.
Na moim “podworku”, jezeli facet nie moze poradzic sobie rekami, to radzi sobie w inny sposob. Ze pozniej moze na pare lat zostac od zony “odseparowany”? Moze, no i…?
Pierwszy akapit jest bez sensu kompletnie, wybacz.
Jeśli chcesz sobie analogię faktyczną przeprowadzić – to sobie wyobraź, że szefowa pcha Ci rękę do gaci. Nie musi być szpetna, nie żałuję Ci – niech to będzie cud babeczka, ostra szprycha czy jaką tam jeszcze terminologię się stosuje. Tyle, że Ty jednocześnie masz dziewczynę/żonę i taki kaprys, żeby wierności dochować. A szefowa jest dobrze ustawiona, sprytna, a Ciebie przecież kumple obśmieją, jeśli uderzysz w lament, że sobie nie życzysz.
Że nietypowa sytuacja – tym gorzej dla Ciebie. Taki kryminał sądowy był, wg tego schematu napisany, oparty o fakty. Facet wygrał sprawę, ale co się wcześniej napocił i namęczył, to jego.
Nadal tak fajnie być molestowanym?
Reszta postu niby mi się powinna podobać, bo jednak za obroną czci niewiast się opowiada. Ale też mi się nie podoba, taka marudna jestem dzisiaj. Dlatego, że ten schemat myślenia – jesteśmy tolerancyjni dla słabości ludzkich, ale jak ktoś pałę przegnie, to solówa, kastet, zapierdolić – nie sprawdza się zupełnie. To jest miotanie się od ściany do ściany i kobiety jakby giną w tle, a na pierwszy plan wychodzą męskie porachunki.
Czy to jest jasne, co napisałam w tym akapicie wyżej? Bo jeśli nie, mogę spróbować rozwinąć.
pozdrawiam