Rzeczywiście – pamiętam, że Pan zawiesił stosunkowo dawno ten tekst w salonie, rzeczywiście wpisałem się i (skoro Pan mówi, że obiecałem) to pewnie obiecałem, że jeszcze się odniosę.
To może spróbuję.
Supozycja ->>> jak Pan mówi, jest rozumieniem tego co ktoś mówi, ale słuchacz który rozumie nie musi uważać tego Za Prawdę.
Do mnie to określenie supozycji trafia. Ale mówiąc o Wierze mówimy o czym więcej. Ja akurat jestem osobą wierzącą – ale dla mnie sama wiedza nie oznacza jeszcze wiary.
Gdyż wiedzę ma szatan i co z tego, że ją ma skoro nie Wierzy w znaczeniu: nie ufa Bogu, nie uznaje jego sytemu wartości za właściwy -> tworzy swój, na nie swoją korzyść..
Więc supozycja – jest wg mnie w pana poście próbą opisania postawy człowieka wierzącego.
Co do szkodliwości nauki religii o jakiej pisze WItwicki – wypada mi się tylko uśmiechnąć. Gdyż jeśli dla Pana WItwickiego wychowywanie w chrześcijańskim systemie wartości jest szkodliwe – trudno cokolwiek komentować.
Zwątpienie
Zgadzam sie, że wiara człowieka wymaga rozwoju – a to związane jest z dynamiką życia człowieka. Człowiek dojrzewając stawia sobie coraz to inne pytania i oczekuje na nie odpowiedzi. Tutaj jest jakby zagwozdka o tym, że wskutek pojawiania się pytań szukamy odpowiedzi… – może to powodować zwątpienie(brak odpowiedzi) jak wzrost(uzyskanie odpowiedzi).
Jednak zawsze w pewnym sensie będzie to Wiara – czyli Wierzę, że tak jest, Ufam MU – temu Który Jest… .
Wiara ogarnia człowieka wielopłaszczynowo, gdyż przecież ona nasyca treścią świat wartości(etyki czy moralności), z tego wynikają implikacje moralne i konkretne postawy życiowe we wszystkich dziedzinach.
Więc nie można – opisując wiarę – brać pod uwagę tylko formę zewnętrzną: kult, praktyki religijne ale oprzeć to na moralności która jest postrzegana nie tylko jako coś dobrego, niezbędnego ale tez i świętego.
A kończąc – Pan pisze o podobieństwie do przeżyć estetycznych. Na pewno prawda. Ale np. Matla Teresa z Kalkuty w swoich pismach wyznaje zaskakująco, że przez wiele lat doświadczała najczęściej ciemności, zwątpienia, i posuchy duchowej – ale skupiała się na tym co warto robić – na tym co mówi Ewangelia.. .
Więc drogi i doświadczenia płynące z Wiary to wg mnie bardzo subiektywne “emocje” i różne w każdym wierzącym człowieku. Gdyż, każdy człowiek jest inny i przez to jego “nasycenie wiarą” będzie widoczne w zupełnie inny sposób.
To można przyrównać do muzykowania lub malarstwa – każdy ma swój styl, każdy ma swój haryzmat.. .
Coś na kształt supozycji ale to nie to samo. Może być teolog który świetnie zna się na teologii ale pozbawiony Wiary – wtedy mamy supozycję.
A Wiara wnosi blask i przestrzeń w te “poglądy” – jest ona trudna do uchwycenia i pokazania pojęciowo. Można ją opisywać jedynie “pos factum” po owocach. Jednak ze względu na charakter duchowy jest chyba nie definiowalna sama w sobie. A można ją opisywać po owocach życia wierzącego.
Ja bym powiedział wg swojej terminologii teologicznej, że Wiara to efekt otwarcia się na działanie Ducha Świętego – 3 osoby boskiej. Chcesz wierzyć pozwól mu działać.... . On sam wszystkiego dokona. Działanie subtelne, rozwijające i stwarzające nową przestrzeń w sobie i w świecie – otwiera nową perpektywę.
Pewnie za bardzo poszedłem w końcowym akapicie w teologię. No ale to moje skrzywienie i mój teren.
Pozdrawiam.
p.s.
Rozumiem, że tytuł to “doza pieprzu” aby zachęcić czytelnika do przeczytania, :-))
Panie Andrzeju
Rzeczywiście – pamiętam, że Pan zawiesił stosunkowo dawno ten tekst w salonie, rzeczywiście wpisałem się i (skoro Pan mówi, że obiecałem) to pewnie obiecałem, że jeszcze się odniosę.
To może spróbuję.
Supozycja ->>> jak Pan mówi, jest rozumieniem tego co ktoś mówi, ale słuchacz który rozumie nie musi uważać tego Za Prawdę.
Do mnie to określenie supozycji trafia. Ale mówiąc o Wierze mówimy o czym więcej. Ja akurat jestem osobą wierzącą – ale dla mnie sama wiedza nie oznacza jeszcze wiary.
Gdyż wiedzę ma szatan i co z tego, że ją ma skoro nie Wierzy w znaczeniu: nie ufa Bogu, nie uznaje jego sytemu wartości za właściwy -> tworzy swój, na nie swoją korzyść..
Więc supozycja – jest wg mnie w pana poście próbą opisania postawy człowieka wierzącego.
Co do szkodliwości nauki religii o jakiej pisze WItwicki – wypada mi się tylko uśmiechnąć. Gdyż jeśli dla Pana WItwickiego wychowywanie w chrześcijańskim systemie wartości jest szkodliwe – trudno cokolwiek komentować.
Zwątpienie
Zgadzam sie, że wiara człowieka wymaga rozwoju – a to związane jest z dynamiką życia człowieka. Człowiek dojrzewając stawia sobie coraz to inne pytania i oczekuje na nie odpowiedzi. Tutaj jest jakby zagwozdka o tym, że wskutek pojawiania się pytań szukamy odpowiedzi… – może to powodować zwątpienie(brak odpowiedzi) jak wzrost(uzyskanie odpowiedzi).
Jednak zawsze w pewnym sensie będzie to Wiara – czyli Wierzę, że tak jest, Ufam MU – temu Który Jest… .
Wiara ogarnia człowieka wielopłaszczynowo, gdyż przecież ona nasyca treścią świat wartości(etyki czy moralności), z tego wynikają implikacje moralne i konkretne postawy życiowe we wszystkich dziedzinach.
Więc nie można – opisując wiarę – brać pod uwagę tylko formę zewnętrzną: kult, praktyki religijne ale oprzeć to na moralności która jest postrzegana nie tylko jako coś dobrego, niezbędnego ale tez i świętego.
A kończąc – Pan pisze o podobieństwie do przeżyć estetycznych. Na pewno prawda. Ale np. Matla Teresa z Kalkuty w swoich pismach wyznaje zaskakująco, że przez wiele lat doświadczała najczęściej ciemności, zwątpienia, i posuchy duchowej – ale skupiała się na tym co warto robić – na tym co mówi Ewangelia.. .
Więc drogi i doświadczenia płynące z Wiary to wg mnie bardzo subiektywne “emocje” i różne w każdym wierzącym człowieku. Gdyż, każdy człowiek jest inny i przez to jego “nasycenie wiarą” będzie widoczne w zupełnie inny sposób.
To można przyrównać do muzykowania lub malarstwa – każdy ma swój styl, każdy ma swój haryzmat.. .
Coś na kształt supozycji ale to nie to samo. Może być teolog który świetnie zna się na teologii ale pozbawiony Wiary – wtedy mamy supozycję.
A Wiara wnosi blask i przestrzeń w te “poglądy” – jest ona trudna do uchwycenia i pokazania pojęciowo. Można ją opisywać jedynie “pos factum” po owocach. Jednak ze względu na charakter duchowy jest chyba nie definiowalna sama w sobie. A można ją opisywać po owocach życia wierzącego.
Ja bym powiedział wg swojej terminologii teologicznej, że Wiara to efekt otwarcia się na działanie Ducha Świętego – 3 osoby boskiej. Chcesz wierzyć pozwól mu działać.... . On sam wszystkiego dokona. Działanie subtelne, rozwijające i stwarzające nową przestrzeń w sobie i w świecie – otwiera nową perpektywę.
Pewnie za bardzo poszedłem w końcowym akapicie w teologię. No ale to moje skrzywienie i mój teren.
Pozdrawiam.
p.s.
Rozumiem, że tytuł to “doza pieprzu” aby zachęcić czytelnika do przeczytania, :-))
************************
poldek34 -- 10.04.2008 - 10:52“Kto pyta nie błądzi…”