Podstawowy, jak widzę nie po raz pierwszy, bo przecież dyskutowaliśmy juz nieraz problem polega na tym, że w rozmowie nie mówi Pan sobą. Mówi Pan Biblią. Oznacza to po prostu, iż używa pan algorytmicznych schematów, do których ma Pan naturalnie prawo, natomiast nie posiłkuje się Pan absolutnie tym, co nazwałbym umownie myśleniem heurystycznym.
Pani Defendo wypowiada jakieś sądy, Pan Pecet, próbuję też i ja, niezbyt udolnie, za co przepraszam swych Gości, Pan natomiast walczy. Pan nie dopuszcza nawet myśli do siebie, że ktoś inny może mieć kawałek racji po swojej stronie. Pan nie tylko walczy, Pan chce zwyciężyć i to jest przykre i w zasadzie nie umożliwia dyskusji na pewnym poziomie. Pan do subiektywnych opinii ma prawo, Witwickiemu to prawo Pan zabiera.
Szanuję niezwykle Pańskie przekonania, żar, ba wiarę przede wszystkim, natomiast w rzetelnej dyskusji, tak mi się wydaje, rzucenie ich na szalę to zdecydowanie za mało.
Myśl przewodnia moje teksciku była prosta, w komentarzu ją już raz przywoływałem. Pan tworzy byty dodatkowe dyskusyjne, odnogi, aż się prosi wyciągnąć za pieca brzytwę Ockhama i po naostrzeniu zaczać ją używać...
I nie jest prawdą Pańskie motto, iż nie błądzi ten kto pyta. Nie błądzi ten, który posiada należytą orientację w terenie. Posiada busolę intelektualną, która pozwala mu na unikanie mielizn i pułapek intelektualnych. A cała reszta, to psychologia. Uruchamianie racjonalizacji i wielu innych mechanizmów obronnych. Po co? Po to chyba żeby ochronić obraz samego siebie i obraz świata przez siebie zbudowany. W wielu przypadkach neurotyczny. Obraz dobrego, ale i karzącego Ojca. Mnie ten model nie odpowiada, Panu tak, ja go szanuję... I tyle.
Panie Staszku!
Podstawowy, jak widzę nie po raz pierwszy, bo przecież dyskutowaliśmy juz nieraz problem polega na tym, że w rozmowie nie mówi Pan sobą. Mówi Pan Biblią. Oznacza to po prostu, iż używa pan algorytmicznych schematów, do których ma Pan naturalnie prawo, natomiast nie posiłkuje się Pan absolutnie tym, co nazwałbym umownie myśleniem heurystycznym.
Pani Defendo wypowiada jakieś sądy, Pan Pecet, próbuję też i ja, niezbyt udolnie, za co przepraszam swych Gości, Pan natomiast walczy. Pan nie dopuszcza nawet myśli do siebie, że ktoś inny może mieć kawałek racji po swojej stronie. Pan nie tylko walczy, Pan chce zwyciężyć i to jest przykre i w zasadzie nie umożliwia dyskusji na pewnym poziomie. Pan do subiektywnych opinii ma prawo, Witwickiemu to prawo Pan zabiera.
Szanuję niezwykle Pańskie przekonania, żar, ba wiarę przede wszystkim, natomiast w rzetelnej dyskusji, tak mi się wydaje, rzucenie ich na szalę to zdecydowanie za mało.
Myśl przewodnia moje teksciku była prosta, w komentarzu ją już raz przywoływałem. Pan tworzy byty dodatkowe dyskusyjne, odnogi, aż się prosi wyciągnąć za pieca brzytwę Ockhama i po naostrzeniu zaczać ją używać...
I nie jest prawdą Pańskie motto, iż nie błądzi ten kto pyta. Nie błądzi ten, który posiada należytą orientację w terenie. Posiada busolę intelektualną, która pozwala mu na unikanie mielizn i pułapek intelektualnych. A cała reszta, to psychologia. Uruchamianie racjonalizacji i wielu innych mechanizmów obronnych. Po co? Po to chyba żeby ochronić obraz samego siebie i obraz świata przez siebie zbudowany. W wielu przypadkach neurotyczny. Obraz dobrego, ale i karzącego Ojca. Mnie ten model nie odpowiada, Panu tak, ja go szanuję... I tyle.
Pozdrawiam niezmiennie…
Andrzej F. Kleina -- 11.04.2008 - 10:02